tears

753 104 33
                                    


Z każdą kolejną minutą nie było coraz lepiej — było coraz gorzej. Louis ciągle próbował go uspokoić, jednak na płaczącego Harry'ego nic nie działało. Ani głaskanie po głowie i policzkach, ani spokojna rozmowa i nawet nie pomogła propozycja położenia się w łóżku i przytulania. A jeśli przytulanie nie mogło sprawić, że Harry poczuje się lepiej, to już nic nie było w stanie tego zrobić.

Louis siedział na kanapie, podczas gdy Harry położył się i wcisnął twarz w jego uda, cicho płacząc. Piosenkarz bawił się jego włosami, po kilku próbach pocieszenia poddając się z rozmową.

— Mówiłem, że ta Sabrina jest jebnięta — odezwał się ponad dziesięć minut później Louis, gdy płacz Harry'ego stawał się coraz cichszy. — Zazdrościła ci, kocie. W końcu nie każdy dostaje taką szansę, jak ty.

— Nie mówiłeś, że jest jebnięta.

— Ale sobie pomyślałem i nie powiedziałem tego na głos, żeby cię nie denerwować — mruknął, zakładając pojedynczy lok za jego ucho. — Zresztą... Słuchaj, wiem, że dla ciebie to tragedia, bo sam nie należę do osób, które cieszą się z tego typu przecieków, ale zobacz na to z innej strony. — Sięgnął po telefon i po chwili pokazał ekran Harry'emu. — Patrz, ile jest pozytywnych komentarzy. Masz reklamę zanim powiedziałeś, że jej chcesz.

— Ale nie w taki sposób. To... Boże, nigdy nie miałem przyjaciół i naprawdę myślałem, że tym razem znalazłem kogoś, komu na mnie zależy — zapłakał, po czym ponownie wcisnął twarz w uda Louisa. — Całe życie jestem tylko wykorzystywany, mam tego dość.

Louis wsunął dłoń pod jego sweter, by podrapać go po plecach. Nie chcąc jeszcze bardziej pogłębiać smutku Harry'ego postanowił dać mu chwilę ciszy, dzięki której chłopak sam się uspokoi.

— Może zamówię nam coś do jedzenia, co myślisz? — zapytał łagodnie Louis, kiedy niemal dwadzieścia minut później Harry całkowicie przestał płakać. — I przygotuję ci tę obiecaną kąpiel? Powinienem mieć jeszcze te kulki, które kazałeś mi kupić dwa tygodnie temu.

— A chciałbyś... — Harry przełknął głośno ślinę, a jego policzki nagle stały się czerwone. — Chciałbyś się umyć ze mną? Nie mam na myśli niczego seksualnego, tylko...

— O mój boże! — krzyknął Louis, na co brunet podskoczył zaskoczony. — Czy naprawdę w końcu będę mógł zobaczyć twój kolczyk?

Harry odgarnął nerwowo włosy z twarzy i odsunął się od niego.

— Oczywiście, że nie — mruknął speszony. — Musiałbym podnieść penisa, żebyś mógł go zobaczyć.

— Proszę cię, naprawdę myślisz, że nigdy nie widziałem penisa?

Harry przewrócił oczami, po czym uderzył go delikatnie w tył głowy, na co Louis zaczął się śmiać. A kiedy brunet na niego spojrzał, poczuł nagły przypływ czułości.

Bo Louis zawsze był z nim, kiedy był samotny. Zawsze był, kiedy go najbardziej potrzebował zanim Louis dowiedział się o jego istnieniu.

— Jeśli jeszcze raz wspomnisz coś o jakimkolwiek innym penisie niż mój, to już nigdy nie zobaczysz mnie nago — ostrzegł go, za co dostał pstryczka w nos. — Nie żartuję. Właśnie dlatego nie wejdziesz ze mną do wanny.

— Kochanie, obydwoje dobrze wiemy, że już jesteś cały mokry na myśl, że zobaczysz mnie bez ubrań. Mam ci przypomnieć twój własny tweet sprzed roku, w którym zachwycałeś się moim zgrabnym, umięśnionym, soczystym ciałem? — zapytał, podczas gdy Harry z zażenowaniem wcisnął twarz w poduszkę. — Albo twoje retweety konta louis big di-

you were here when i needed youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz