Przeżywamy nasze życie jak idioci, a potem umieramy

214 20 1
                                    

19 września, poniedziałek


Drogi Pamiętniku,


Są ludzie, którzy zawsze będą samotni. Samotni do szpiku kości, o oczach, w których mieszka samotność i samotności płynącej w żyłach zamiast krwi.

Dlaczego zawsze kończę w tym samym miejscu? Drżąca, w swoim dziecięcym pokoju, schowana pod łóżkiem, ubrana jedynie w kurz i strach?



-Zoey?


-Zoey? Zoey! No chodź! Jesteś strasznie wolna!


Biegłam najszybciej jak mogłam, chociaż nogi odmawiały mi już posłuszeństwa. Wiedziałam, że mam przewagę. To ja zawsze byłam tą "bardziej sprawniejszą".


- Czekaj! Nie mo...gę...już!


Zatrzymałam się gwałtownie, prawie wpadając na niezauważony krzak.


- Wiesz co? - zaczęłam kiedy mogłyśmy złapać już oddech - myślę, że brakuje ci szczęścia.

- Szczęścia? - zaśmiała się - prawda jest taka, że ja i szczęście od bardzo dawna nie byliśmy ze sobą w dobrych stosunkach.


Spuściłam wzrok na dłonie, które były całe pokaleczone od gałęzi i wystających kolców z drzew.


- Jak się czujesz? - zapytałam od tak.

- Czuje się beznadziejnie. Nie chodzi o to, że czuję się źle.


Popatrzyłam na nią, chcąc zrozumieć o co jej chodzi. Czasami nawet ja się w tym wszystkim gubiłam.


- Po prostu brak mi nadziei, że będzie lepiej - kontynuowała.


Zoey usiadła pod drzewem, a ja od razu usiadłam obok niej i położyłam głowę na jej ramieniu.


- To takie smutne...

- Co jest smutne, Zo? - zapytałam, kiedy zapadła długa cisza.

- Wszytko jest takie smutne...przeżywamy nasze życie jak idioci, a potem umieramy.


Przez chwilę starałam się zrozumieć sens tych słów. Dlaczego właśnie tak myślała? Myślałam, że była ze mną szczęśliwa...


- Zoey?

- Hm?

- A... - nie wiedziałam jak mam zacząć - czy..ty mnie będziesz pamiętać?


Odwróciłam głowę w jej stronę i zobaczyłam swoje odbicie w jej wielkich zielonych oczach. Miałam takie same.


- Skarbie..jeśli ktoś jest albo był dla ciebie ważny to go nigdy nie zapomnisz.

- Nigdy?

- Przenigdy! Nieważne czy to siostra, przyjaciel czy nawet chomik.


Znów zapadła cisza. Wpatrywałam się w milczeniu w niebo. Było takie...niebieskie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, chociaż oczy niemiłosiernie mnie już bolały.


- Zoey?

- Tak?

- Boję się.

- Powiesz mi, czego?

- Tego, że nikt mnie nie polubi w nowej szkole.


Chyba musiałam ją zaskoczyć, bo od razu się wyprostowała.


- Posłuchaj Nel, jeśli myślisz, że nikt cie nie polubi, twoje nastawienie zacznie wszystkich odpychać i rzeczywiście tak się stanie.

- A pomożesz mi?

- Myślę, że sama sobie poradzisz.


Obudziłam się na twardej, zimnej podłodze, nie wiedząc co się w ogóle stało. Ostatnie co pamiętałam to...Niall i...


- Cześć..jak się czujesz?


Szybko odzyskałam trzeźwość umysłu, chcąc się oddalić od źródła dźwięku.


-Czekaj! Nie ruszaj się! Spokojnie!


Kiedy już odzyskałam zdolność widzenia i moje oczy przyzwyczaiły się do lekkiej ciemności, zauważyłam że jestem w toalecie na podłodze. Najprawdopodobniej musiałam zemdleć, ale..


- Kim ty...?


Skądś ją kojarzyłam..krótkie, czarne włosy były potargane, jakby dopiero co przeszły jakaś bijatykę, a blada twarz wyrażała...smutek? Współczucie?


- Dobrze się czujesz? Powinnaś pójść do domu.


Już wiem! To ONA!


- To ty..to ciebie widziałam u pani Jones!


Widziałam, że czuła się zakłopotana i nie wiedziała co ma powiedzieć.


- Coś ci się musiało przywidzieć. Jest dużo takich dziewczyn jak ja.

- Nie.. to byłaś ty!

- Wiesz co.. ja już muszę iść. Nie podnoś się jeszcze przez kilka minut.

-Ej! Czekaj! Jak masz na imię? - gorączkowo chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów, aby potem ją znaleźć.


Wyszła, zanim zapytałam o coś innego.


Ona..kogoś mi przypominała...


Zoey?


Sama już nie wiem..


Powoli zaczynałam się w tym wszystkim gubić i nikt nie był w stanie mi pomóc.


Silence&SoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz