8 września, czwartek
Drogi pamiętniku,
Przepraszam za to jaka jestem.
Przepraszam, że zawracam wam głowę, gdy mam problem.
Przepraszam, że sobie nie radzę, wiem, że inni mają gorzej, a ja narzekam.
Przepraszam, że jestem taka okropna, że nic mi nie pasuje, że robię głupoty.
Przepraszam za to, że żyję.
Prawie cała droga do mojego domu minęła w milczeniu. Nie narzekałam. Chciałam jak najszybciej się tam znaleźć.
- Dlaczego taka jesteś?
Odwróciłam głowę w stronę blondyna, zaskoczona tym, że w ogóle się odezwał. Z tego co wiem to był na mnie zły za naruszenie jego prywatności. Nigdy ich nie zrozumiem...
- Jaka? - próbowałam przedłużyć czas, ale wiedziałam co ma na myśli.
- Mało rozmowna, zamknięta w sobie.
- A co cię to obchodzi - burknęłam i odwróciłam się w stronę szyby, aby podziwiać widoki. Deszcz nadal padał, a ja słuchałam jak jego dźwieki rozchodza się po samochodzie, gdy stykają się z metalem. Coś pięknego...
- Po prostu chcę wiedzieć.
Co za denerwujący facet. Serio, współczuję jego przyszłej żonie. O ile będzie jakąś miał z tą swoją gatką.
- To co? - nadal naciskał.
Do mojego domu zostało jakieś 5 minut drogi. Pięć minut udręki! Wyciągnął ze mnie nawet, gdzie mieszkam. Teraz spokojnie może napaść na moja rodzinę i nas zabić. Ciao!
Zrezygnowany chłopak westchnął, myśląc, że już się nie odezwę. Miałam taki zamiar, ale słowa same wyszły z moich ust.
- To proste - zaczęłam - ty się nie odezwiesz, ja się nie odezwę...i tak to się skończy. Im bardziej będzie ci zależało tym będzie bardziej bolało. Bo tak w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc oczy, że jesteśmy dla nich ważni, że tamto, że sramto. A potem bum! I ich nie ma.
Zamknęłam oczy, a przed nimi zobaczyłam to czego nie chciałam.
I znowu dostałam wspomnieniami po ryju.
Nie mogłam powstrzymać łez, chociaż tak bardzo się starałam.
- Zrobiłam c-coś okropnego - łkałam, ale chciałam to z siebie wyrzucić. Zostawiłam mojego najlepszego przyjaciela, kiedy miał kłopoty. On...oddałby za mnie życie.. a ja...
Zawiesiłam się. Ugh, dlaczego to tak bolało? Schowałam twarz w dłoniach.
- I co? - dopytywała się Pani Jones.
- I oddał.
Otworzyłam oczy. Nadal znajdowałam sie w samochodzie. Nadal jechaliśmy, a ja nadal czułam pustkę po jego stracie.
- Dlatego ich nienawidzę - szepnęłam - bo ich strata bardzo boli, a ja...nie jestem wystarczająco silna.
Blondyn zatrzymał się. Wyjrzałam przez szybę i zobaczyłam to co chciałam zobaczyć. Mój dom.
- Blizny z przeszłości powinny otwierać oczy, a nie zamykać.
- Widocznie jestem inna - szepnęłam, a po policzku spłynęła mi łza. Szybko ją otarłam. Nie chciałam żeby ją zauważył.
- Co się stało?
Powinnam chyba już iść, zanim ta rozmowa zboczy na inne tory. Złapałam klamkę od samochodu. Zamknięte.
- Możesz otworzyć drzwi?
- Możesz odpowiedzieć mi na pytanie?
No nie! Tego już było za wiele!
- Nie! - krzyknęłam - nie moge odpowiedzieć ci na te pieprzone pytanie. Chrzań się!
I tak już za dużo powiedziałam.
- Nel...wiem co czujesz, ja... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie zakładaj, że wiesz co czuje druga osoba! - wybuchnęłam. Krew wrzała we mnie jak w wulkanie. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam się opanować. Tak bardzo cię nienawidzę. Przypominasz mi o tym o czym chcę zapomnieć!
- Nie wiesz jak to jest kiedy nie masz żadnego, nawet najmniejszego powodu by rano wstać i funkcjonować przez jakieś następne 12 godzin. Nie wiesz jak to jest brać oddech z bólem, który przypomina ci o wszystkim co minęło...w ogóle gówno wiesz.
Moja klatka piersiowa podnosiła sie w zastraszającym tempie, a ręce trzęsły się jak oszalałe. Tymczasem ON...był oazą spokoju. Patrzył na mnie tylko tymi niebieskimi oczami, jakby... mi współczuł? Nie, ludzie nie wiedzą co to współczucie! Jakby wiedzieli to by nie zabijali niewinnych!
- Mi też umarł ktoś...bliski - zaczął nadal się na mnie patrząc - I wiesz co? Śmierć nie jest największą stratą, najwiekszą stratą jest to co umiera wewnątrz ciebie. Największa strata to poddanie się. Chcesz czy nie..musisz dawać radę.
- Przestań pierdolić teorie, że mam dawać radę. Słyszę to kurwa codziennie. A teraz chcę wyjść!
Zaczęłam szarpać drzwi, mając nadzieję, że ustąpią. Głupia byłam.
Nagle usyszałam: KLIK! Byłam wolna. Szybko wyszłam z samochodu na zimny deszcz. Nie chciałam go dłużej oglądać. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
- Nel! - usłyszałam, kiedy chciałam już wchodzić do domu - chcę ci tylko pomóc!
Nie chcę twojej pomocy.
Weszlam do domu tak szybko jak tylko mogłam, prawie wpadając na moją siostrę.
- Cześć...Co się stało...? - rozszerzyła na mój widok oczy. Widok nie był pewnie zachwycający. Z mokrymi włosami, za dużą koszulką i spadającymi spodniami dresowymi.
- Emily...oni znowu chcą mnie skrzywdzić - wpadłam w jej ramiona, aby choć przez chwilę czuć się bezpiecznie.
- Skąd masz te ciuchy? - zapytała cicho i odsunęła mnie od siebie.
- ON mi je dał - szepnęłam.
- Kto to jest: ON? Zrobił ci coś? Jesteś ranna? - zaczęła mnie oglądać, ale niczego nie zauważyła.
Cholera. Jak ON miał na imię. Nie mogłam sobie przypomnieć. Nate? Nathan? Nevil? Ugh..
- Nevil...
Spojrzała na mnie, zastanawiając się czy nie oszalałam.
- Nevil? Tak ma na imię?
Pokiwałam głową, niezdecydowana. Tak naprawdę nie pamiętałam jego imienia. Wszystko jakoś ulatuje mi, co niepotrzebne.
- Chodź, umyjesz się i przebierzesz w normalne ciuchy. A gdzie są twoje rzeczy?
Stanęłam zszokowana, wyrywając rękę Emily.
O nie...moja torba została z tyłu na siedzeniu, a moje ubrania u niego na suszarce w łazience. A to oznacza...
Że znów będziemy musieli się spotkać.
***
Hej! Hej! Hej! Jeszcze tylko tydzień szkoły i wolne! Juhuuu! kto cieszy się razem ze mną? ;3
Jak już zapewne widzieliście zmieniłam okładkę (co przyczynia się do obróbki zdjęcia i napisanie tytułu) Taaaak, wiem... jestem totalnym beztalenciem, jeżeli chodzi o takie rzeczy, ale tamta wołała o pomstę do nieba.
I jeszcze jedna sprawa: prawie 300 wyswietleń? Dziękuję,dziękuję, dziękuję!
Nie sądziłam, że ktokolwiek zainteresuje się moim opowiadaniem i będzie miał chęci czytać moje bazgroły.
W każdym razie.. jestem mile zaskoczona :3 i oczywiście... byle do piątku! Ciao!
CZYTASZ
Silence&Sound
FanfictionNel zawsze była inna, ale inna znaczy gorsza? Według niej tak. Przez całe swoje życie grała szczęśliwą, bezproblemową córkę i siostrę. Jednak to były tylko pozory. Ona patrzy na świat z niego innej perspektywy. Uważa, że ludzie są tylko po to , aby...