jestem niczym, zawsze będę niczym

552 40 7
                                    

5 września, poniedziałek

Drogi pamiętniku,

Zawsze jest trochę prawdy w każdym ŻARTOWAŁEM

Troche wiedzy w każdym NIE WIEM

Trochę emocji w każdym NIC MNIE TO NIE OBCHODZI

I trochę bólu w każdym U MNIE W PORZĄDKU.


- Do zobaczenia, Nel! Będę po ciebie o 15! 

Stanęłam na środku drogi i obserwowałam czarny samochód mojej mamy, który oddalał się ode mnie. Miałam ochotę za nim pobiec, ale pewnie bym go już nie dogoniła. W końcu zniknął z moich oczu. Cholera. PONIEDZIAŁEK! Znowu...kolejny, koszmarny dzień w tym więzieniu. Dlaczego ja się na to godzę? Nie można załatwić indywidualnych lekcji? Może wtedy nie nabawiłabym się nerwicy albo jakiejś innej choroby. Zapowiadał się całkiem miły poranek. Bez słońca, chłodny wietrzyk smagał moje ciemne włosy, a ja zerkałam w stronę... Z rozmyśleń wyrwało mnie potężne auto, które jechało prosto na mnie. Spanikowana, chciałam uciec, ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Z szybko bijącym sercem i myślą, że zaraz umrę zamknęłam oczy i czekałam na to co się miało wydarzyć.

1...

2...

3...

Jedyne co usłyszałam to pisk opon i przekleństwa rzucane przez jakiegoś chłopaka - prawdopodobnie kierowcę.

- Zwariowałaś kobieto? To jest parking, a nie kawiarnia do cholery! 

Spuściłam głowę i zdobyłam się na odwagę, aby zrobić kilka kroków w bok. Granatowy Mercedes przejechał obok mnie, aby zaparkować koło szkoły. 

Nie mam siły. 

Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w budynku. Wszyscy uczniowie rozmawiali, śmiali się albo wyciągali coś z szafek na korytarzu. Ja nigdy nie miałam takiego problemu. Ludzie byli dla mnie problemem, dlatego wolałam ich unikać. Dzwonek zaalarmował rozpoczęcie pierwszej lekcji. 

- Noel Richards? - nauczycielka podniosła wzrok znad dziennika lekcyjnego, jakby sama nie wierzyła w to co przeczytała. 

- Tutaj - wymamrotałam, podnosząc rękę do góry. 

Zatrzymała się na mnie, jakby się nad czymś zastanawiała. Wstrzymałam oddech. Nie chcę odpowiadać na żadne pytania dotyczące mnie albo mojej rodziny...to są wspomnienia, a one...nie wróżą nic dobrego. W końcu zaczęła wyczytywać dalsze nazwiska, a ja odetchnęłam z ulgą. 

- Rachel Davis? 

Chyba nie tylko ja zauważyłam dziwne zachowanie nauczycielki, bo niektóre osoby z ciekawością odwracały się  by zobaczyć kto był obiektem zainteresowania Pani Lee przez te kilka sekund. 

To byłam JA. 

-Ej, to chyba twoje.

Chłopak, siedzący przede mną podał mi małą, zwiniętą karteczkę. Przez chwilę patrzyłam się na nią, jakby była czymś zarażonym. Wyciągnęłam rękę i wzięłam ją od niego, nie spoglądając na jego twarz. Nie chciałam jej widzieć. To maska. Maska uprzejmości, zakładana każdego poranka. Ostrożnie rozwinęłam ją, od razu rozpoznając swój charakter pisma.


Jestem niczym.

Zawsze będę niczym.

Choć nie chcę byc niczym.

A jednak noszę w sobie wszystkie marzenia świata. 

Silence&SoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz