(u góry obrazek z piosenką)
23 września, piątek
Drogi Pamiętniku,
Czasami najbardziej poruszają nas słowa, które ktoś powiedział niechcący, mimochodem. Nie o tym myślał, nie o to mu chodziło, a właśnie dokładnie to najbardziej trafiło...
To już 4 dzień.
Nie daję znaku życia.
Nikomu.
Nikt mnie nie potrzebuje..
Ja także nikogo nie potrzebuję.
Wolę siedzieć i nic nie mówić, niż ciągle popełniać błędy.
Sama.
Bez nikogo.
...
Kogo ja oszukuję...
Potrzebuję...wsparcia?
Pomocy...
Litości...
Potrzebuję MIŁOŚCI!
Potrzebuję CIEBIE.
Dźwięk smsa wyrwał mnie z lekkiego snu. To pewnie ON.
Niechętnie wystawiłam rękę spod miękkiej kołdry i przeczytałam smsa.
Od Niall: Dlaczego nie odpisujesz? Martwię się o ciebie. Przepraszam...
Dopiero teraz zauważyłam, że mam od niego jakieś 30 nieprzeczytanych wiadomości. Co jak co, ale w ciągu 4 dni? Stać go na więcej! Po chwili znowu dostałam od niego wiadomość.
Od Niall: Proszę cię! Nie odwracaj się ode mnie...mogę to naprawić! Nie bądź na mnie zła.
To nie takie proste, gdy rany próbuje wyleczyć ta sama osoba, która je zadała.
Patrzyłam na ekran telefonu, nie mając pojęcia co mogłabym mu odpisać.
On...mnie zawiódł, ale..bardzo go potrzebowałam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że..uzależniłam się od jego głupkowatych tekstów i anielskiego uśmiechu...
Do Niall: Przepraszam...nie chcę taka być...ja naprawdę cię...
KOCHAM!NIE!
Nie, nie nie!
Wtuliłam głowę w poduszkę i głośno w nią krzyknęłam.
Nienawidzę tego, jak uzależniam się od obecności, od rozmów z ludźmi, a później cierpię, jak coś się psuje. Albo milczą..
Do Niall: Przyjedź, proszę.
Odłożyłam telefon i czekałam na rozwój akcji. Spojrzałam na zegarek: 9: 24.
Normalni uczniowie siedzą o tej porze w szkole i pilnie się uczą, chcąc uszczęśliwić swoich rodziców. Ale nie ja...nie Niall...
Przez chwilę już w niego zwątpiłam i miałam kolejny powód, żeby zacząć go nienawidzić, ale..
Od Niall: Zejdź na dół. Czekam na ciebie przed domem.
Moje serce od razu przyspieszyło, a w głowie zaczęło się kręcić. Nigdy tak nie reagowałam na nikogo, chyba ,że ja naprawdę..byłam...
Nie..
To niemożliwe..
Wzięłam sweter, ubrałam buty i szybko zeszłam na dół.
Kiedy go zobaczyłam..opartego o samochód, z zatroskana miną to..coś we mnie pękło.
Stałam tak i wpatrywałam się w niego, nie wiedząc co zrobić. Kiedy podniósł głowę i mnie zauważył od razu zaczął iść w moją stronę. Moje nogi same mnie prowadziły. Najpierw powoli, potem szybciej, jeszcze szybciej, aż w końcu zaczęłam biec, aby znaleźć się w jego ramionach.
- Nel..tak bardzo się martwiłem.. - powiedział, nadal mnie przytulając - dlaczego mi nie odpisywałaś? Po prostu.. znikłaś.
Po policzku spłynęły mi łzy, a w gardle miałam ogromna gulę, której nie potrafiłam przełknąć.
- Ja, j-a.. przepraszam.. - zaczęłam, dławiąc się - ja, nie wiem.. to takie skom-plikowane..najpierw ty, potem ta dziewczyna i ja..no nie wiem..
- Czekaj..jaka dziewczyna?
- Ona..mi pomogła...
- Jak się nazywała? Wiesz? - jego oczy od razu się zmieniły, stały się takie...zimne, bezduszne.
- No...ona miała takie...czarne włosy, krótkie...
Od razu zesztywniał, a ja nie wiedziałam o co mu może chodzić.
- Cholerna dziewucha...zabiję ją!
Odsunęłam się od niego, kiedy zaczął mówić do siebie niezrozumiałe rzeczy. Wychwyciłam w nich słowo: Lilly.
- Masz się do niej nie zbliżać, zrozumiałaś?!
W przeciągu cholernej sekundy zmienił się z troskliwego chłopaka w przerażającego potwora.
Cholerna sekunda.
Cholerna chwila.
Cholerne uczucia.
Odwróciłam się od niego i pobiegłam w drugą stronę.
Nie chciałam go już widzieć.
Nie ma nic gorszego od kochania kogoś kto zawsze będzie cie zawodził.
Czy można jednocześnie: tęsknic i nienawidzić?
Jestem tego przykładem.
CZYTASZ
Silence&Sound
FanfictionNel zawsze była inna, ale inna znaczy gorsza? Według niej tak. Przez całe swoje życie grała szczęśliwą, bezproblemową córkę i siostrę. Jednak to były tylko pozory. Ona patrzy na świat z niego innej perspektywy. Uważa, że ludzie są tylko po to , aby...