•20•

672 15 3
                                    

Byłam cholernie wkurwiona, ale strasznie dumna z tego jak z nią postąpiłam.

W końcu dotarliśmy pod domu. Tom wychodząc mocno trzasnął drzwiami. Otworzył mi drzwi nawet na mnie nie patrząc.
- Wysiadaj.- powiedział patrząc w punkt obok.
- Co za jebany dżentelmen.- prychnęłam pod nosem.
- Co tam piszczysz?- zapytał sarkastycznie.
- Gówno wiesz?- odpowiedziałam wchodząc do domu.
- Jezu co Ci się stało?- zapytał Bill i podszedł do mnie. Miałam rękę we krwi także się nie dziwie.
- Nie jej tylko Hannah, którą pobiła.- odparł Tom odkładając kluczki.
- Już nie bądź taki mądry Tom. Mam nadzieje, że wygląda o wiele gorzej.- zaśmiał się na co ja również odpowiedziałam tym samym.
- Huh?! Co w tym śmiesznego? Złamała jej nos, a wy się śmiejecie.- odparł chłopak w warkoczykach. Szczerze tak to by mnie to wkurzyło, że się o nią ,,martwił", lecz w tamtym momencie miałam na wszystko wyjebane.
- Tom! Otwórz oczy! Nie widzisz, że Hannah klei się do ciebie odkąd powstało Tokio hotel? Odpuść sobie.- oznajmił Bill.
- O super! I co u ciebie Melania?- zapytała Suzan wchodząc do domu.
- Jest zajebiście.- odparłam, a Tom prychnął pod nosem. Spojrzałam się na niego i wywróciłam oczami.
- Jeśli lubisz się napierdalać to...Idź do oktagonu kobieto.- zaśmiała się blondynka.
- Nie ma opcji.- powiedział Tom gryząc swoje jabłko.
- Niby czemu?- zapytał Bill.
- Bo nie puszczę jej na żadne walki okej?- odparł bez emocji.
- Boże pan Tom Kaulitz, czyli światowy psuj zabawy nie może znieść jakiegokolwiek żartu. Żenada.- powiedziałam po raz kolejny wywracając oczami.
- A i jeszcze coś! Idziesz teraz ze mną do pokoju i wyjaśnisz mi co odpierdalałeś z tą suką. Plus co jeszcze robiłeś w galerii.- dodałam i zobaczyłam, że idzie w moją stronę, wiec ruszyłam do pokoju.
- Słucham!- powiedziałam siadając na łóżku i zakładając ręce na piersi.
- Przecież Bill już mówił, że Hannah zaczepia mnie od dawna. Nie zauważyłaś, że nie chciałem aby się do mnie kleiła?- odparł.
- To po co byłeś w galerii?- zapytałam ponownie unosząc brew.
- Serio nie wiesz?- zapytał lekko się śmiejąc.
- Boże ty czubku! Jest połowa października.- powiedział.
- O chuj Ci chodzi?- zapytałam bo serio nie wiedziałam o co chodzi.
- Masz jutro urodziny debilu. Rusz głową. Przecież nie mam super mocy i nie wiedziałem, że pojedziecie do galerii.- oznajmił, a na mojej twarzy namalowało się zdziwienie.
- O! Jutro jest 27 października?- zapytałam
- 28 kochanie.- podszedł do mnie i pocałował moje usta.
- przepraszam.- wymamrotałam i dostałam całusa w czoło.
- I co, pogodzeni?- zapytał Bill wchodząc do pokoju bez pukania, a obok niego wpatrywała się w nas Suzan.
- E tak!- powiedziałam.
- Ładnie jej dojebałaś.- odparł w końcu Tom i rozczochrał włosy na mojej głowie.
- Idzie ktoś ze mną obejrzeć Krzyk?- zapytałam i zauważyłam, że blondynka podnosi rękę do góry. Zeszłam z łóżka i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapę w celu wybrania naszego filmu kiedy to Suzan robiła popcorn. W połowie filmu zaczęło brać mnie na mdłości. Niestety musiałam przerwać film i iść do łazienki zwymiotować. Umyłam zęby, aby nie śmierdziało mi z buzi i wyszłam. Na prawdę zastanawiałam się co mogło to spowodować. Wróciłam, a wzrok każdego był skupiony na mojej osobie.
- O co chodzi?- zapytał zdezorientowany Tom.
- Niewiem, ja tylko wymiotowałam.- odparłam drapiąc się po ramieniu. Tom omal nie zachłysnął się piciem.
- Wymiotowałaś?!- podniósł lekko głos.
- Ale o co Ci chodzi?- zapytałam swoim delikatnym głosem siadając obok mojej przyjaciółki.
- Nic. Mam nadzieje, że nic.- oznajmił. Byłam trochę zaskoczona, ale nie przejęłam się tym i dalej poszłam oglądać film. Po jakieś godzinie minęła dopiero połowa filmu, a mnie zaczął bolec brzuch. Zeszłam z kanapy bez słowa kierując się do kuchni.
- Gdzie idziesz?- zapytała Suzan jedząc popcorn.
- Idę wziąć tabletkę. Strasznie boli mnie brzuch.- powiedziałam, a Tom znów dziwnie się na mnie popatrzył.
- O co chodzi? Powiesz mi w końcu.- zapytałam widząc, że chłopak coś ukrywa.
- Nic.- odpowiedział.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi prawdę?- zapytałam.
- Przysięgam, że mówię Ci prawdę. Musisz mi tylko uwierzyć.- odparł.
- Chyba się czymś zatrułam. Strasznie boli mnie brzuch i wymiotuje.- oznajmiłam dodając lekki uśmiech.
- Zauważyłem.- uśmiechnął się i podszedł do mnie. Pocałował mnie swoimi ciepłymi wargami w czoło i przytulił kładąc moją głowę na jego torsie.
- Kocham Cię, wiesz o tym?- powiedział jeszcze mocniej mnie przytulając.
- Aww, ja ciebie też kocham.- odpowiedziałam.
- A teraz puść bo mnie udusisz.- dodałam cicho. Usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Puścił mnie lekko i złożył krótki i słodki pocałunek na moich ustach, który odwzajemniłam. Później film już mnie nie interesował. Przeglądałam telefon siedząc przy wyspie kuchennej. Podeszłam do lodówki w celu wybrania czegoś do jedzenia, lecz było zupełnie pusto.
- Nie ma niczego w lodówce? W takim razie idę do sklepu.- wyszeptałam do siebie, aby nikt mnie nie usłyszał.
- Kochani idę do sklepu. Serio nikt nie zauważył, że mamy pustą lodówkę?- zapytałam, ale odpowiedzi nie dostałam. Bill gryzł popcorn oglądając dalej horror z Suzan, a Tom załatwiał jakieś sprawy dotyczące koncertu. Poszłam do garderoby po jakaś ciepłą bluzę i jeszcze raz powiadomiłam, że idę na zakupy. Było około osiemnastej i nie było zbyt ciemno dlatego postanowiłam się przejść. Sklep nie był jakoś bardzo oddalony bo tylko prawie 1 kilometr. Szłam jakieś pół godziny. W końcu trzeba było przejść przez najniebezpieczniejszą uliczkę. Było tu mnóstwo ćpunów i żuli. Przeszłam bez zauważenia. Odetchnęłam głęboko z ulgą. Nagle usłyszałam szelest liśćmi za mną. Przeszedł mnie zimny i przestraszony dreszcz. Powoli się odwróciłam, a prawie tuż za mną stała jakaś osoba w masce. Zaczęła biec w moją stronę. Spanikowałam tak bardzo, że przez pierwsze pare sekund się nie ruszałam. Dopiero po chwili zrozumiałam, że musze biec bo od tego zależy moje życie. Biegłam ile sił w nogach, lecz było widać, że ta osoba była szybsza. Dogoniła mnie łapiąc mnie za nogę co spowodowało mój upadek. Szybko się podniosłam. Zza pleców usłyszałam ten sam męski głos co w słuchawce.
- Czyli powtórka z rozrywki! Świetnie!- krzyknęłam nie patrząc za siebie. W końcu dotarłam do bardziej zaludnionego miejsca. Wychodząc przerażona z tej okropnej ulicy ujrzałam jak mężczyzna znika za rogiem. Nie miałam zamiaru robić żadnych zakupów. Zamówiłam taksówkę, aby pojechać na policję. Pojazd przyjechał dość szybko.
- Gdzie się panienka wybiera?- zapytał mężczyzna po pięćdziesiątce.
- Na najbliższy komisariat policji.- odparłam patrząc w szybę. Czułam wzrok mężczyzny przez całą drogę. W połowie drogi zatrzymał się na zupełnym pustkowiu.
- E, mieliśmy jechać pod komisariat. Czemu pan tutaj stanął?- zapytałam z przerażeniem w głosie.
- Eh, jesteś taka piękna. Chętnie bym się z tobą zabawił.- odparł bawiąc się swoim językiem. Już chciałam otwierać drzwi, lecz usłyszałam, że kierowca je zamyka. Zaczął odwracać się w moją stronę kierując rękę w moje miejsce intymne.
- Co pan wyprawia!- krzyknęłam kopiąc jego rękę.
- O! Dopiero się rozkręcam kochanie.- powiedział śmiejąc się na końcu zdania. Ponowił swój ruch jeszcze mocniej. Zaciskałam łzy, które próbowały opuścić moje powieki. Z całej siły kopnęłam go w głowę. Na chwile odleciał, a ja korzystając z okazji zaczęłam szukać jakiegoś ostrego narzędzia. Znalazłam jedynie scyzoryk zastanawiając się po co by miał być. Może on morduje ludzi? Z całej siły walnęłam scyzorykiem w szybę. Pierwsze uderzenie było na nic. Zrobiło tylko jedną małą dziurkę. Spróbowałam drugi raz, lecz też nic. Szyba trochę pękła, ale to jeszcze nie było to. W końcu z jeszcze większą siłą uderzyłam w szybę, która rozkruszyła się na milion kawałków. Odgarnęłam szkło i zaczęłam próbować wyjść z samochodu. Na szczęście udało mi się to. Zaczęłam biec przed siebie. Ostatni raz zerknęłam na rejestracje i spróbowałam ją zapamiętać. Zobaczyłam, że mężczyzna wysiada z auta i zaczyna mnie gonić. Przyspieszyłam swoje tępo, ale to było na nic. Po chwili musiałam gdzieś usiąść. Usiadłam gdzieś za rogiem. Ciagle słyszałam kroki.
- Gdzie jesteś suko! Dawno się z nikim nie bawiłem.- krzyknął ponownie śmiejąc się na końcu. Wyjęłam swój telefon komórkowy i wybrałam numer alarmowy.
- Halo? Tu numer alarmowy. Słucham.- powiedziała kobieta po drugiej stronie słuchawki.
- Goni mnie. Mężczyzna próbował mnie zgwałcić.- powiedziałam łamiącym się głosem.
- Jak się nazywasz?- zapytała. Szybko jej się przedstawiłam. Ponownie podskoczyłam kiedy usłyszałam kroki zbliżające się do mnie.
- Wiesz może gdzie jesteś?- ponownie zapytała.
- Nie. Jestem na jakimś pustkowiu.- odparłam.
- Mhm, spróbujemy Cię namierzyć.- oznajmiła. W głębi serca modliłam się aby to nie był mój koniec.
- Czy jesteś dobrze ukryta?- zapytała kolejny raz.
- Myślę, że tak.- odpowiedziałam.
- Okej, policja będzie na miejscu za trzy minuty. Staraj się być cicho.- odpowiedziała będąc skupiona na swojej pracy. Te trzy minuty były najdłuższymi w moim życiu. Nagle rozległ się dźwięk syren policyjnych. Słyszałam tylko krzyki policjantów. Wychyliłam się zza kryjówki. Podniosłam ręce do góry, że to ja jestem tą osobą, która go zgłosiła. Zadali mi pare pytań, lecz nie odpowiedziałam, ponieważ byłam zbyt przerażona. Wsadzili mnie do radiowozu kierując się w stronę komisariatu.
- Zna pani numer do najbliższych? Musimy do kogoś zadzwonić by panią odebrał.- oznajmił policjant. Podałam numer do Toma. Pragnęłam teraz jego uścisku. Dojechaliśmy na komisariat. Usiadłam na jednym z krzeseł i czekałam na Toma.

Pov Tom:

Usłyszałem sygnał mojego telefonu. Dzwonił do mnie nieznany numer.
- Halo?- powiedziałem nie wiedząc kto dzwoni.
- Witam, jestem policjantem. Prosiłbym aby przyjechał pan na komisariat policyjny numeru czternastego.- powiedział. Po chwili przytaknąłem z myślą o Melanii i odrazu się rozłączyłem
- Ruchy ludzie. Melanii się coś stało. Jedźcie ze mną.- odparłem zakładając buty. Ci zerwali się szybko wychodząc tylko w klapkach. Włożyłem kluczyki do stacyjki i szybko odpaliłem samochód. Zacząłem jechać bardzo szybko. Nie wiedziałem co czeka mnie na miejscu, a Melania była dla mnie najważniejsza. Dotarliśmy pod komisariat. Wyszedłem z samochodu strasznie szybko i zacząłem jej szukać.
- Dzień dobry, wie pan może gdzie znajdę Melanie Klum?- zapytałem jednego z policjantów.
- Myślę, że jest teraz na przesłuchaniu. Pan to Tom Kaulitz?- zapytał, a ja przytaknąłem ruchem głowy. Poczekałem jeszcze chwile dopóki nie zauważyłem, że z jakiegoś pomieszczenia wychodzi Mela. Odrazu do niej podbiegłem. Miała oczy napuchnięte od płaczu. Przytuliłem ją najmocniej jak umiałem.
- Co się stało kochanie?- zapytałem, ale w odpowiedzi dostałem tylko płacz.
- Hej, nie płacz już. Jestem tu. Możesz być bezpieczna.- dodałem. Opowiedziała mi o całej sytuacji.
- Przysięgam, że zapierdole tego kto Ci to zrobił. Kocham Cię.- odparłem.
- Ja ciebie też Tom.- powiedziała swoim cichym i delikatnym głosem, który kochałem. Przytuliłem ją mocniej do mojej klatki piersiowej i pocałowałem w czubek głowy.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
1660 słów! Heja kochani. Dziś postanowiłam więcej napisać i myślę, że spodobał wam się ten rozdział.
- Jak myślicie co spowodowało u Melanii wymioty i ból brzucha?
- Czy odnajdą mężczyzn?
- Kto może być tym tajemniczym mężczyzną w masce?
Jesli rozdział wam się spodobał zachęcam do komentowania i zagłosowania! Kocham was! Dziekuje bardzo za 3k wyświetleń!
WAŻNE!!! Postanowiłam stworzyć playliste na Spotify aby lepiej wam się słuchało. Dodałam tam piosenki które kojarzą mi się z tą książką.

https://spotify.link/XlSlsw2wSCb
*JESLI TUTAJ LINK NIE DZIAŁA TO LINK BĘDZIE NA TABLICY!!*

He loves me...ONLY ME | Tom Kaulitz |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz