•21•

741 22 17
                                    

Przytuliłem ją mocniej do mojej klatki piersiowej i pocałowałem w czubek głowy.

Pov Melania:

- Przepraszam. Nie powinienem puszczać Cię samej gdziekolwiek.- szepnął.
- Przecież to nie twoja wina Tom. Nie masz za co przepraszać.- odpowiedziałam tuląc się do jego bluzy.
- Jedziemy do domu?- zapytał po chwili. Przytaknęłam ruchem głowy i wyszłam z komisariatu. W samochodzie widziałam Billa i Suzan.
- Ej! Kochana co się stało?- zapytała blondynka.
- Kiedy indziej Ci opowiem, okej? Za dużo na jeden dzień- odparłam. Po jakiś 20 minutach byliśmy już pod domem. Była już w pół do 20 dlatego postanowiłam wziąć prysznic. Weszłam do rozgrzanej kabiny. Nałożyłam na siebie płyn do mycia i spłukałam brud. Moje włosy były już tłuste, więc również je umyłam. Po chwili wyszłam cała naga i chwyciłam biały, miękki ręcznik. Założyłam na siebie bieliznę, a potem za duży t-shirt, który sięgał mi do ud. Włożyłam kabel od suszarki do kontaktu i zaczęłam suszyć włosy. Kiedy w końcu były lśniące wyszłam z łazienki wpadając na Toma. Wzdrygnęłam lekko na co chłopak zwrócił uwagę.
- Boisz się mnie?- zaśmiał się lekko.
- Sama niewiem.- odparłam, a w odpowiedzi dostałam dziwne spojrzenie chłopaka, które było dość śmieszne. Nie mogłam się powstrzymać i również się zaśmiałam. Weszłam do mojego pokoju i wzięłam moje czarne kolarki. Również je założyłam i stanęłam na chwile na wadze, aby sprawdzić ile ważę.
- 56 kg. Myślę, że to mało jak na mój wzrost...- wyszeptałam sama do siebie. Byłam z siebie trochę dumna, a trochę smutna, ponieważ powinnam ważyć trochę więcej. Zeszłam z wagi odganiając od siebie złe myśli i poszłam do kuchni.
- Co tam?- zapytał Bill gryząc swoją gruszkę.
- Głodna jestem.- odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech. Każdy był jakoś dziwnie spięty jakby się czymś stresowali, ale nie przejęłam się tym zbyt bardzo. Podeszłam do lodówki, a jedyne co tam zobaczyłam to pustkę, ponieważ wcześniej miałam iść po zakupy. Sprawdzałam po szafkach czy napewno czegoś nie ma. Jedyne co znalazłam to było avokado. Poszukałam jajek, które po chwili znalazłam i sięgnęłam jeszcze po chleb. Wzięłam patelnie i dałam na nią trochę masła, aby się roztopiło. Po roztopieniu masła w końcu mogłam położyć tam mój chleb. Kiedy już z jednej strony trochę się opiekł postanowiłam przewrócić go na drugą stronę i wrzucić jajko. Za czasu kiedy wszystko się smażyło zaczęłam robić szybką pastę z avokado, czyli rozgniotłam je i dodałam sól. Po chwili mogłam zacząć zajadać się swoimi ,,kanapkami". Włożyłam talerz do zmywarki i podeszłam do Suzan.
- Czym się stresujecie?- zapytałam, a ona na mnie dziwnie spojrzała.
- E...Skąd poznajesz, że ja się stresuje?- zapytała tym razem ona mnie.
- Kochana zbyt dobrze Cię znam. Wiem, że obgryzasz paznokcie kiedy się stresujesz. Nie psuj ich, bo dziś je robiłyśmy.- odparłam i poszłam do swojego pokoju. Byłam już trochę śpiąca, więc postanowiłam iść spać. Zdjęłam tylko swoje kolarki i zostałam w t-shircie, i majtkach. Przekręcałam się z boku na bok, aby usnąć dopóki ktoś nie zapukał mi do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam, by osoba mnie usłyszała. Do pokoju wszedł Tom zamykając powoli drzwi.
- Uh, mogę u ciebie spać?- zapytał, a ja poklepałam kawałek łóżka obok mnie.
- Co się stało?- zapytałam.
- E, Suzan i Bill się ruchają, a ja mam pokój na przeciwko niego także u mnie słychać to bardzo dobrze.- oznajmił, a się roześmiałam.
- Tommy?- zapytałam delikatnym głosem.
- Tak?
- Przytulisz mnie?- ponownie zapytałam.
- Jasne.- odpowiedział i przytulił mnie. Założyłam nogę na jego biodro i tak usnęłam.

Obudziłam się kiedy Toma nie było już obok mnie. Również wstałam przecierając swoje oczy. Spojrzałam na telefon na, którym widniała data 28 października, czyli moje urodziny. Zaczęłam się strasznie cieszyć, lecz nagle do pokoju weszła Suzan.
- Wczoraj byliśmy za głośno?- zapytała nie wspominając o moich urodzinach o, których zawsze pamietała co trochę mnie zasmuciło.
- E, tak.- odpowiedziałam.
- Sorki.- odparła, uśmiechnęła się i zamknęła drzwi. Po paru minutach wszedł Tom.
- Pakuj się. Musimy gdzieś wyjechać.- oznajmił, a na mojej twarzy narysowało się zdziwienie.
- Na ile?- zapytałam również obojętnie jak on.
- Na jakieś dwa tygodnie. Jedziemy w ciepłe miejsce jak coś. - powiedział i wziął swoją walizkę dopakowując coś. Sięgnęłam po swoją walizkę z szafy, otworzyłam ją i spakowałam 5 sukienek, 8 topów, 4 t-shirty, 2 pary długich spodni, 6 krótkich, 2 piżamy, bieliznę i 2 torebki. Potem nadeszła pora na kosmetyczkę. Spakowałam do niej moje kremy, żele do mycia, szampon, krem z filtrem, dezodorant, szczoteczkę z pastą, perfumy i kosmetyki. W zasadzie byłam już w miarę gotowa, lecz co z pieskiem?
- Hej, a co z psem?- zapytałam.
- Zawieziemy ją do twoich rodziców.- odparł, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
- Zaraz wyjeżdżamy! Szybko, szybko kochani!- krzyczał Bill w całym domu. Szybko wybrałam jakieś ubranie. Padło na szary dres nike i biały top na ramiączkach. Zapomniałam o butach, więc je również założyłam. Zamknęłam cały dom i wyszłam biorąc psa na ręce. Tom na szczęście wziął jej wyprawkę.
- To co! Jedziemy. Mela zakładaj słuchawki i chustę na oczy, a my zajmiemy się resztą.- odparł Bill. Dokładnie nie byłam pewna co knują, ale wiedziałam, że to jakaś niespodzianka. Minęło jakieś 40 minut. Tom powiadomił mnie, że wysiadamy. Chwycił mnie za rękę i przyprowadził do miejsca. Zdjęłam pierw słuchawki, a potem chustę, a ku mojemu zdziwieniu byliśmy na lotnisku. Obróciłam się i zobaczyłam Gustava, Billa, Georga i Suzan, którzy trzymali mały plakat z napisem ,,Happy Birthday Mela!". Trochę się wzruszyłam, ale kiedy dostałam mocnego przytulasa od Toma z tyłu wszystko mi się rozjaśniło.
- Dziękuję! Czemu jesteśmy na lotnisku?- zapytałam Toma.
- Jedziemy do miami. Cieszysz się?- zapytał.
- Do miami?! Wiesz, że od dziecka marzyłam tak jechać? Boziu dziękuje. Nie musieliście.- krzyknęłam.
- Nie musieliśmy, ale chcieliśmy. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla nas ważna Melania.- odparł Gustav.
- Ide po walizki. Georg chodź mi pomóż.- odparł Tom odchodząc ode mnie. Podbiegłam do pozostałej trójki i mocno ich przytuliłam.

W końcu zaczęliśmy się kierować przez rękaw do samolotu. Usiadłam zestresowana na swoim miejscu obok Toma i złapałam go za rękę.
- Nie bój się. Przy starcie mogą być trochę turbulencje.- oznajmił, a ja mocniej ścisnęłam jego rękę, a on złożył mi pocałunek na czole. Po starcie po prostu usnęłam. Po jakieś godzinie Tom mnie obudził.
- Mamy obiad.- powiedział uśmiechając się i wziął za ucho kosmyk moich włosów.
- Jesteś śliczna wiesz? Kocham Cię.- odparł i pocałował mnie w usta co ja odwzajemniłam.
- Ja ciebie też Tomie Kaulitzie.- oznajmiłam. Zjadłam szybko mojego kotleta i po chwili ponownie usnęłam. Właśnie tak minął mi cały lot. Tom obudził mnie dopiero przy lądowaniu gdzie cały samolot zaczął się trząść. Tak jak na początku złapałam go za rękę i szczęśliwie przeżyłam. Wyszliśmy z samolotu, aby odebrać bagaże. Musiałam szybko wstąpić do toalety z Suzan, ponieważ znów bardzo bolał mnie brzuch i zaczęłam wymiotować.
- Co się dzieje słońce?- zapytał Tom.
- Brzuch mnie boli, mam mdłości i złe samopoczucie.- oznajmiłam, a Tom mocno mnie przytulił.

Po jakiś dwóch godzinach dotarliśmy pod nasz apartament. Była już jakaś 19.
- To co! Lecimy na imprezę urodzinową mojej narzeczonej!- krzyknął cholernie zadowolony.
- Musimy się przebrać Tom. Spokojnie.- uspokoił go Bill. Otworzyłam nasz pokój ciągnąć za sobą walizkę. Mieliśmy bardzo duże, białe łóżko, a co najlepsze? Było miękkie, czyli tak jak lubię. Otworzyłam walizkę i wzięłam z niej białą, marszczoną sukienkę w niebieskie kwiaty.
- Motyw imprezy to niebiesko-biały tak?- zapytałam chłopaka, który miał na sobie niebieskie jeansy i niebieski, za duży t-shirt.
- Tak. Ślicznie wyglądasz.- oznajmił. Poszłam poprawić lekko swój makijaż i postanowiłam zrobił małe, dwa warkoczyki z grzywki. Wzięłam torebkę do, której spakowałam telefon, portfel, podpaski i papierosy. Wyszliśmy w końcu całą grupą i zaczęliśmy się kierować do niezaludnionego miejsca przy plaży gdzie były mieniące się niebiesko-białe światła, a w tle grała muzyka. Dowiedziałam się, że Tom załatwił nam prywatną imprezę w szóstkę. Totalnie bawiliśmy się super. Georg omal nie skręcił kostki przez Gustava, który zawsze musiał coś zrobić. Wypijałam moje ostatnie piwo dopóki nie zauważyłam Toma z podwiniętymi nogawkami, bez butów z butelką piwa chodząc obok fal. Zdjęłam moje białe szpilki i podbiegłam do Toma, który odwrócił się do mnie z chytrym uśmiechem. Przerzucił mnie przez ramie i wrzucił mnie do wody. Tak to bym się wkurzyła, lecz przez nutę alkoholu płynącą w moich żyłach jedynie się roześmiałam i wciągnęłam Toma do wody obok mnie. Zaczęłam się trochę trząść z zimna, więc wyszliśmy z wody. Stanęliśmy oboje zmoczeni, a wzrok prawie wszystkich poszedł na nas. Oczywiście oprócz Georga, który leżał z butelką piwa obok parkietu. Zaśmialiśmy się z Tomem patrząc na miny innych.
- Uh! Co wy zrobiliście.- odparł Bill.
- Odpuśćcie. Przecież możemy tańczyć tak.- oznajmiłam i weszłam ponownie na parkiet. Tom przyciągnął mnie do siebie łapiąc mój prawy pośladek i również zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy dokładnie pod gwiazdami.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejka! Uważam to trochę za nudny rozdział, lecz nie zniechęcajcie się bo robiłam już rozpiskę i zapowiada się bardzo ciekawie. Dziękuje wam bardzo za wszystkie głosy, komentarze i wyświetlenia. Oczywiście jeśli komuś podoba się moja książka i rozdział to polecam dawać takie gwiazdeczki i pisać komentarze. Papa kochani!

He loves me...ONLY ME | Tom Kaulitz |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz