Rozdział 29

1.9K 59 5
                                    

Nicolas:

Następne kilka dni spędziłem z Chloe, były to niezastąpione dni. Spędziliśmy je na zwiedzaniu NY. Byliśmy na Manhattanie, Chinatown, Upper West Side. Nie mogło się odbyć bez jedzenia, jeżdżenia na łyżwach. Na samo wspomnienie śmieje się. Chloe co chwilę się wywracała, mówiła mi że nigdy nie jeździła na łyżwach. Postanowiłem ją nauczyć, co w miarę mi wyszło. Chodziliśmy również po sklepach gdzie kupiłem jej sukienkę, oczywiście zaprzeczała że jej nie przyjmie, a jak jej ją kupie odda dla rzecz potrzebujących. Odnośnie sprawy matki, Blair ciągle pracuje nad tym, dostarczam jej odpowiednich informacji, co o dziwo idzie nam współpraca. Zapomnieliśmy o dawnych sprawach, skupiając się na tej. Jak już mówiłem zależy mi na Chloe, że aż zwiążę się z wrogiem aby pokonać matkę. Obym z nią wygrał, bo inaczej będę musiał złamać serce Chloe, wolę tak niżeli by poznała prawdę. Odnośnie Chloe, zaproponowałem jej wyjście na imprezę Nate która się odbywa dzisiaj, zgodziła się. Przyjdzie ze swoją psiapsi. Impreza jest przebierana, każdy ma się przebrać za bohaterów kreskówek, bajek itp. Co roku właśnie Nate organizuje taką imprezę, na której jestem honorowym gościem. Ja postanowiłem się przebrać za Jokera, często znajomi mi mówią że przypominam im jokera z zachowania, to czemu się na niego nie przebrać. A chloe zostanie moją Harley Quinn. Przygotowany, zadzwoniłem do Chloe aby się upewnić czy jest gotowa.

-Jak tam gotowa?- zapytałem.

-Tak, możesz już jechać- ta jej krótka odpowiedź sprawiła, że uśmiecham się pod nosem jak małe dziecko.

-Będę za piętnaście minut- odpowiedziałem.

-Do zobaczenia- wysłała mi cmoknięcie, kończąc połączenie.

Ja pierdole, nadal nie mogę uwierzyć jak ona na mnie działa. Co ona ze mną do cholery wyprawia?

Po piętnastu minutach byłem przed jej domem. Dałem jej cynk, że już jestem, po chwili wyszła. Zamurowałem na jej widok, była zbyt idealna. Wszystkie jej kształty zostały podkreślone, na szczęście pomyślała aby wziąć płaszcz do tego. Opatuliła się nim, niczym kocem. Zaczęła biec ile sił w nogach do samochodu, gdy tylko weszła do środka, przytuliła się do mnie, mocno mnie obejmując. Przytulałem ją niczym misiaka.

-Aż tak się stęskniłaś kruszynko hmm?- zapytałem tuż przy jej włosach, potaknęła bardziej mnie przytulając. -Nie masz pojęcia jak seksownie wyglądasz w tym momencie- powiedziałem zachrypniętym głosem do jej ucha, na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.

-Dziękuje- odpowiedziała szeptem.

-Nie masz za co kruszynko, ja stwierdzam fakty- odpowiedziałem odsuwając się od niej.

Spojrzałem na jej nieskazitelną twarz, która wiele razy mi się śniła. Następnie mój wzrok zszedł niżej na jej kształtne usta, które zresztą kocham całować. Chloe również nie szczędziła sobie patrzenie na mnie. Najbardziej zwracała uwagę na mój tatuaż na przedramieniu. Mam na nim cytat który jest napisany po żydowsku "To co jest martwe, nie może umrzeć lecz odradza się, twardsze i silniejsze".

-Co to znaczy?- zapytała ciekawa, dotykając tatuażu.

- "To co jest martwe, nie może umrzeć lecz odradza się, twardsze i silniejsze".-powiedziałem.

-Nico dlaczego ten tatuaż?

-Ponieważ się z nim zgadzam, uważam że mnie opisuje wiesz co jest najlepsze?- spytałem. -Zrobiłem go po śmierci dziadków- starałem się mówić bez żadnych emocji.

-Nico- spojrzała na mnie ze współczuciem, którego nie potrzebuje.

-Nie patrz tak mnie- powiedziałem chłodno.

Forbidden LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz