18. Pobieramy się

53 5 0
                                    

Po wizycie w szpitalu okazało się, że Matteo musi nosić ortezę przez około trzy tygodnie, nie był z tego zadowolony bo nie mógł ani grać, ani w ogóle ćwiczyć na treningu.

- Hudson jest u mnie w domu z moimi rodzicami, wygraliśmy - powiedział.

- To świetnie, dalej cię boli? - zapytałam.

- Dostałem tabletki przeciwbólowe więc na razie nie - oznajmił, zaparkowałam pod domem Matteo, oboje wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do jego domu.

- Jestem z Harriet! - krzyknął Matteo, poszliśmy z Matteo do salonu od razu przytuliła go jego mama.

- Hudson powiedział nam co się stało, boli cię? Mówiłam, że koszykówka jest niebezpieczna - powiedziała.

- Koszykówka nie jest niebezpieczna mamo i nie boli mnie, jestem na tabletkach przeciwbólowych. Mam nosić ortezę przez trzy tygodnie, zero treningów i i wysiłku - wyjaśnił.

- Co ja z tobą mam? No cóż musisz wytrzymać, Hudson jest na górze, kolacja będzie za godzinę i dziękuje Harriet, że zawiozłaś go do szpitala - powiedziała.

- Nie ma sprawy - oznajmiłam.

- Hudson jest na górze w twoim pokoju - oznajmiła.

- Okej - powiedział Matteo, poszliśmy na górę do pokoju Matteo.

- Zjeżdżaj z mojego łóżka - oznajmił Matteo, Hudson był cały rozwalony na łóżku.

- Przecież się zmieścisz - powiedział przesuwając się, Matteo położył się koło niego i wystawił do mnie zdrową rękę.

- No chodź - spojrzałam na niego rozbawiona i złapałam jego rękę, a on pociągnął mnie tak, że leżałam plecami na jego klatce piersiowej między jego nogami.

- O co wam chodzi z tym skomplikowanym związku? - zapytał Hudson.

- Praktycznie nie jesteśmy razem - oznajmiłam.

- Jeszcze - dodał Matteo.

- No tak - oznajmiłam.

- Nic nie rozumiem - powiedział Hudson.

- Pobieramy się - powiedziałam, Hudson otworzył szeroko oczy i szybko wstał.

- Co kurwa? - zapytał zszokowany.

- W skrócie nasi ojcowie to mafiozy, Harriet zostaje donną swojej mafii, a ja będę jej mężem, coś pominąłem? - zapytał mnie Matteo.

- Chyba nie - oznajmiłam.

- O ja pierdole, to żart czy jak? Bo nie lubię jak ktoś ze mnie żartuje - powiedział Hudson.

- Nie żartujemy z ciebie stary - oznajmił Matteo.

- To prawda - oznajmiłam.

- Wow - mruknął siadając na łóżku.

- Też byłem zszokowany - mruknął Matteo.

- Wow - powtórzył.

- Hudson - powiedział Matteo.

- Wow - przewróciłam oczami.

- Jakaś inna reakcja niż wow? - zapytałam. 

- Wow - ty razem powiedział to specjalnie, uderzyłam go poduszką, a on się zaśmiał.

- Zlituj się stary - westchnął Matteo.

- No przepraszam, ale zaskoczyliście mnie, kiedy macie się pobrać? - zapytał.

- Gdzieś po naszych osiemnastych urodzinach, jeszcze nie gadałam o tym z tatą - oznajmiłam.

- Czekajcie, macie w ten sam dzień urodziny? - zapytał.

Let's give ourselves a chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz