23. Musiałam go jakoś przekonać

50 2 0
                                    

W końcu nadszedł dzień moich i Matteo urodzin, przez cały tydzień praktycznie spędzałam cały czas z Matteo, Hudson i Alyssa się dogadali mówią, że się przyjaźnią, ale w to akurat nie wierzę. A co do cioci Matteo, dalej jest dla mnie podejrzana, ale nie mówiłam nic rodzicom bo stwierdziłam, że na razie nie mam po co. Ustaliliśmy z rodzicami moimi i Matteo, że zrobimy u nas po prostu rodzinny obiad u nas w domu, nie chcieliśmy z Matteo imprezy w tym dniu, ale obiecaliśmy Hudsonowi i Allysy, że pójdziemy z nimi do klubu jeszcze przed wyjazdem Hudsona. Kiedy wstałam, była godzina trzynasta, trochę późno, ubrałam się szybko i zeszłam na dół do salonu.

- Wszystkiego najlepszego! - uśmiechnęłam się szeroko widząc moją całą rodzinkę.

- Harriett proszę to dla ciebie - podbiegła do mnie Lara i wręczyła mi laurkę.

- Dziękuje kruszynko - pocałowałam ją w czoło.

- Jak ja nie mogłam doczekać się tego dnia - powiedziała mama przytulając mnie.

- Moja mała myszka już nie jest taka mała - powiedział tata, przewróciłam oczami rozbawiona.

- Nie przesadzajmy - oznajmiłam. Po przytulałam się ze wszystkimi i podziękowałam za prezenty i życzenia.

- O której ma być ten twój chłopak? - zapytała ciocia Lily obejmując mnie ramieniem.

- Zaraz powinni być - oznajmiłam. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.

- No i właśnie są - poszłam otworzyć drzwi.

- Wszystkiego najlepszego Harriet - powiedzieli.

- Dziękuje, zapraszam - kiedy weszli zamknęłam drzwi, oni poszli do salonu, a ja zatrzymałam Matteo.

- Wszystkiego najlepszego - powiedzieliśmy w tym samym czasie, zaśmialiśmy się.

- Mam dla ciebie prezent - powiedzieliśmy znowu.

- Nie musiałaś mi nic kupować - powiedział.

- Ty też, ale to później w pokoju, gdzie Kelly? - zapytałam.

- Spóźni się - skinęłam głową i pociągnęłam go do salonu.

- Dzień dobry - odparł Matteo.

- Zignoruj ich gadanie, cokolwiek powiedzą nie wchodź w ich siadła - szepnęłam, parsknął śmiechem.

- Słyszymy to - powiedziała babcia, puściłam do niej oko, a inni się zaśmiali.

- Usiądźmy, Elizabeth zaraz przyniesie nam obiad - powiedziała mama, mogłam się domyślić, że mama sama nie da rady z obiadem. Zadzwonił dzwonek do drzwi, stwierdziłam, że ja pójdę je otworzyć i przede mną stała ciocia Matteo.

- Wszystkiego najlepszego - posłała mi sztuczny uśmiech.

- Dziękuje, zapraszam - oznajmiłam, a ona weszła, poszłyśmy razem do salonu.

- Kelly? - zapytała mama zaskoczona, wszyscy wstali z krzeseł.

- Niespodzianka - uśmiechnęła się szeroko, ale wyglądało to trochę psychopatycznie. Poszłam do Matteo i złapałam go za rękę.

- Co ty tu robisz? - warknął tata, nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego.

- Przecież zostałam zaproszona - oznajmiła.

- Matteo, Harriet idźcie z dzieciakami na górę - rozkazał tata.

- Ale... - nie dałam razy dokończyć.

- Już - powiedział, poddałam się, wzięłam Larę na ręce, a Matteo Iana, poszliśmy z dzieciakami do mojego pokoju.

- O co im chodziło? - zapytała Erica.

Let's give ourselves a chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz