mały kaulitz

300 8 0
                                    

Za dwa dni był wyczekiwany dzień narodziń. Będziemy z Tomem mieli synka. Postanowiliśmy nazwać go Diego. Pokój był już użądzony.

W pokoiku stała mała niebieska kołyska, szafa na pampersy kasemetyki kremy itd., małe radyjko, pluszaki, miękka mata i zabawki. Jak będzie trochę starszy.

Była godzina 10:07 a ja i tom pakowaliśmy się do szpitala. Bill  I kate mieli zostać w domu.

-tom pomógł byś?
-tak w czym pomóc?
-weźmiesz te walizkę? Jest strasznie ciężka
-jasne, daj.

Tom spakował walizki do auta. O 16:00 mieliśmy był w szpitalu, więc mieliśmy jeszcze dużo czasu.

-bill gdzie kate?
-poszła do domu. Ponąć z rodzicami musi gdzieś jechać. Ma jej nie być miesiąc. Powiedziała żebym wam przekazał bo się jej strasznie śpieszyło.
-serio? Będziesz tak sam tutaj prawie 2 tygodnie?
-nie no wiesz..
-jedziesz z nami.
-ale jak?
-normalnie.
-No dobra niech będzie.

Nie chciałam zostawiać Billa samego. Jestem bardzo uczuciową i wyrozumiałą osobą więc coś wiem l samotności.

Zamówiliśmy maka do domu bo byliśmy strasznie głodni. Zjedliśmy, była 5
15:05 zaczęliśmy się ogarniać.

Ja postswiłam na zwykłe o 3 rozmiary
Za duże dresy bo miałam już naprawdę odstający brzuch. I koszulkę toma.

-gotowi?
-takkk będę wujkiemmm
-a ja tatą!!!
-a ja mamą!
Wszyscy głośno się zaśmialiśmy I wszyliśny z domu. Po około 10 minutach jazdy dotarliśmy do szpitala. Miałam sale na 6 piętrze. Nasza sala była dość duża i bogata. Tylko dla tego że tom zapłacił za prywatny szpitala sporo kasy. W naszym pokoju były 2
3łóżka
Moje
Billa
I toma.

-wkońcu jesteśmy. Dobra rozpakowójcie się
Rozpakowaliśmy sie,I była akurat 19:00. Przyszła pani z kolacją. Na kolację dostaliśmy mango pokrojone w kosteczkę, kanapki z serem, cherbatę i ciastko. Było bardzo dobre. Poszłam również wziąść prysznic, a po mnie chłopcy.

-to co może kładziemy sie spać?
-a musimyyy
-tak.
-No dobra..
Podeszłam do chłopaków i kazałam im złączyć nasze 3 łóżka, dzięki temu powstało jedno wielkie łóżko.
-ale tu masz pomysły.
-wiem.
Leżałam po między dwoma najważniejszymi osobami w moim życiu. Billem i Tomem. Jedną ręką Przytuliłam toma, a drugą Billa, moje ręce obejmowały ich klatki piersiowe. Czułam każdy ich oddech. Odfychali tak samo. Może wam się wydawać  że tom I bill są całkiem inni, ale są jak łza i kropla deszczu.


Rano.

To już dziś. Już dziś miałam rodzić. Jezus jaki stres.

-wstawajcie
-aaugh już..
-zaarazz..
-Jezu lenie!
-Dobra wstaje
-ja też.

Nagle do sali weszła pielęgniarka

-dzień dobry. Pani Saro zapraszam.

Wskazała palcem na wózek na który miałam usiąść

-ale teraz?
-w każdej chwili może pani zacząć rodzić. Będzie pani w sali porodowej.
-dobrze. A chłopcy też -
Nie dokończyłam bo pielęgniarka mi przerwała
-nie. Ale możliwe są dowiesziny raz na dzień.
-dobrze.. to pa kochanie, pa bill
-pa
-paa

Wyjechałam z sali i poczułam że chyba odeszły mi wody. Zaczęłam rodzić.

-odeszły mi wody!
-już spokojnie niech pani nie panikuje jesteśmy na sali niech pani usiądzie na fotel

Pielęgniarka kazała usiąść mi na fotel w którym były przyjmowane porody

-okej. To teraz na trzy cztery z całej siły próbuj wydusić tak?
-tak.
-poinformować męża że rodzisz?
-tak.
-dobrze. Kasiu! Podejdź pod sale 37 i powiedz pani że pani sara kaulitz rodzi
-jasne.

-Dobra sara trzy czte ry!

Parłam z całej siły.

(Tom I bill)

Siedziałem z billem I gadałem i różnych sprawach, aż nagle na sale wbiegła jakaś pielęgniarka

-dzień dobry, państwo kaulitz?
-tak? Coś sie dzieje?
-pani sara właśnie rodzi, sala 50

Na te informacje szybko zerwaliśmy się z billem I biegliśmy pod sale, ale gdy tylko mieliśmy wchodzić zatrzymała nas pielęgniarka

-przepraszam ale nie mogą państwo wejść.
-No proszę pani! Moja żona tam rodzi!
-przykro mi.. ale nie mogę was wpuścić.

-kurwa-syknołem jadowicie
-spokojnie. -powiedział bill

Siedzieliśmy jeszcze kilka minut pod salą. Była gdzieś 8:00. I dopiero wychodziło słońce. Nagle usłyszeliśmy płacz dziecka. To był mój syn..

Nagle moje nogi się ugięły padłem na kolana i zaczęły mi spływać łzy szczęścia.

-gratulacje stary. Powiedział bill też mając łzy w oczach

-dzień dobry. Można wejść do pani kaulitz. Ale ostrzegam jest w śpiączce. Ale to nic poważnego, tak czasem bywa przy porodzie.

-o-okej..

Weszłem z billem do sali, i wziąłem na ręce mojego synka..

-cześć.. to ja twój tata, a to wujek bill zobacz -Pokazałem palcem na Billa który stał obok I się uśmiechał
-mogę? -syptał delikatnie bill
-trzymaj. Przekazałem noworodka Billowi

-jaki on do ciebie podobny.. mały tom kaulitz..

Ja tylko stałem i uśmiechałem się.

-proszę państwa, sara się obudziła

-sara! Od razu podbiegłem i przytuliłem. Moja ukochaną
-g-gdzie Diego?
-popatrz na Billa..

Wskazałe. Palcem na Billa który stał z małym Diego na rękach. Mówił coś do niego, To wyglądało  tak słodko..

-bill? Mogę mojego synka?
-tak jasne.. jest tak podobny do taty.. Bill popatrzał z uśmiechem najpierw na mnie a potem na toma.
-witaj synku..

-proszę pani musimy zbadać synka. Mogę?
-tak. Proszę.

Sara oddała Diego na badania, I sama odjechałam na sale po porodową.

Love Life /tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz