Rozdział I/ POPRAWIONY

369 17 8
                                    

Minęło kilka godzin, nie jestem w stanie stwierdzić ile dokładnie. Byłam już znużona, a sen stał się dla mnie ucieczką. Ucieczką przed rzeczywistością, której nie mogłam znieść. W snach znajdowałam spokój, którego brakowało mi na jawie. Mogłam, choć na chwilę zapomnieć o krzykach, bólu i strachu. To żałosne, ale kto tak nie robił? Każdy jest w jakiś sposób zepsuty, mimo że wydaje nam się inaczej. Szukamy siebie idealnych tam, gdzie rzeczywistość nie ma znaczenia. Przez chwilę możemy być kimś innym. Kimś znaczącym...

Zastanawiam się, dokąd właściwie jedziemy. Czas dłuży się niemiłosiernie, a droga zdaje się nie mieć końca. Mama milczy, a ja nie mam odwagi zapytać.




— Nadia? — Mama delikatnie potrząsa moje ramiona.

Natychmiast wybudzona ze snu, powoli podniosłam się na siedzeniu. Nie mam pojęcia, ile spałam, ale czułam się rozbita, jakbym była zawieszona między snem a jawą. Kilka razy mruknęłam pod nosem niezrozumiałe dla siebie samej słowa.

— No, już, już... — Odezwała się po chwili, gładząc moje włosy. — Niedługo nasza stacja. — Oznajmiła, a ja poczułam nieprzyjemne ukłucie w żołądku.

— Wir erreichen den Bahnhof Wien Praterstern in Wien. Bitte seien Sie vorsichtig beim Verlassen des Zuges. Wir danken Ihnen für Ihre Reise mit uns. — Wybrzmiał komunikat z głośników.

Zmarszczyłam brwi, a serce podeszło mi do gardła. Dlaczego komunikat jest po niemiecku? Przez chwilę próbowałam zrozumieć, gdzie właściwie jesteśmy.

— Dojeżdżamy na stację Wien Praterstern w Wiedniu. Proszę zachować ostrożność przy opuszczaniu pociągu. Dziękujemy za podróż z nami. — Ponownie wybrzmiał komunikat w głośniku.

Mama już zaczęła zbierać nasze rzeczy. Wyglądała spokojnie, jakby dokładnie wiedziała, co robić. Głos w głośniku znowu się odezwał, przypominając o ostrożności przy opuszczaniu pociągu. Z każdym słowem czułam, jak moje serce bije coraz szybciej. Spojrzałam na mamę, szukając w jej oczach odpowiedzi.

— Nadia, musimy iść. — Jej głos był spokojny, ale stanowczy.

Pokiwałam głową, choć wciąż miałam mnóstwo wątpliwości. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić.

— Mamo... — Zawołałam cicho.

— Tak?

— Co my robimy w Wiedniu? — Zapytałam z niepewnością w głosie, obawiając się jej przesadnej reakcji na to pytanie.

— Wkrótce wszystko zrozumiesz. — Oznajmiła, a ja zrezygnowałam z zadawania dalszych pytań.

Zrezygnowana, opuściłam wzrok i skinęłam głową, akceptując jej decyzję. Wiedziałam, że nie uzyskam teraz więcej informacji.



Wiedeńskie słońce rzucało długie cienie na ziemię, a powietrze było przesycone zapachem kawy i świeżego pieczywa z pobliskich kawiarni. Pasażerowie przechodzili obok nas, rozmawiając i śmiejąc się, ale dla mnie wszystko to wydawało się zamazane, jakby cały świat skupiał się tylko na tej jednej chwili. Moja mama stała obok mnie, a jej postawa była pełna napięcia i oczekiwania, próbowała wypatrzyć kogoś w tłumie. Było oczywiste, że oczekiwanie na tę osobę było dla niej niezwykle ważne, choć nie powiedziała mi, kim jest ani dlaczego czekamy.

— Tutaj! — Krzyknęła.

Zanim zdążyłam zareagować, mama ruszyła w stronę nadchodzącej osoby z szybkim krokiem, niemal biegnąc. Jej energia była zaraźliwa, a ja, choć nadal zdezorientowana, ruszyłam za nią, próbując nadążyć za tym nagłym przypływem emocji.

Ostatni Pocałunek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz