Rozdział IX Część 1

46 6 2
                                    

Minęło kilka dni, a w moim życiu wreszcie zapanował chwilowy spokój. Przyjaźń z Wendy Müller i Amber Goldman rozwijała się w najlepsze, jakbyśmy zawsze były sobie bliskie. Spędzałyśmy razem mnóstwo czasu, a nasze rozmowy stały się coraz bardziej szczere i pełne zaufania. Czułam, że naprawdę mam kogoś, na kim mogę polegać.

Co zaskakujące, zaczęłam też lepiej dogadywać się z Leonem. Nasze relacje, które wcześniej były dość chłodne i pełne napięcia, teraz wydawały się o wiele mniej skomplikowane. Owszem, nie wszystko było idealne, ale przynajmniej zaczęliśmy rozmawiać bez wiecznego sprzeczania się o drobiazgi.

Noah... cóż, on przestał się nade mną znęcać. Nie wiedziałam, na jak długo, ale na razie cieszyłam się chwilą bez jego nieustających docinków i złośliwości. Może coś w jego zachowaniu się zmieniło, a może po prostu postanowił dać mi spokój na jakiś czas.

Z kolei Noel... wydawało mi się, że jest na mnie o coś obrażony. Nie powiedział mi tego wprost, a ja nie miałam pojęcia, co mogłam zrobić, aby go urazić. Mimo to nie unikał mnie i nie ignorował, choć nasze rozmowy były teraz krótsze, bardziej formalne.

A teraz najlepsze... Nataniel. Białowłosy nadal zachowywał się przy innych dokładnie tak samo, jak zawsze – sarkastyczny, wiecznie niezadowolony, złośliwie komentujący wszystko wokół. Każda rozmowa z nim była pełna ironii. Wiecznie głodny, marudny i nie do zniesienia.

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy dla Samuela i mojej mamy, choć nie wiedziałam jeszcze, z jakiego powodu. Mieliśmy się tego dowiedzieć dopiero przy kolacji, co wzmagało moją ciekawość. Przeczuwałam, że szykuje się coś dużego, dlatego od rana czułam delikatne napięcie w powietrzu. Wiedząc, że wieczorem czeka nas coś specjalnego, postanowiłam pomóc w przygotowaniach.

Stałam w kuchni, pomagając Marii przygotowywać kolację. Pomimo jej zapewnień, że poradzi sobie sama, nie mogłam zostawić jej z tym wszystkim. Lubiłam spędzać z nią czas – była nie tylko doskonałą kucharką, ale też osobą pełną ciepła i mądrości. Każda chwila z nią była okazją do nauki, nie tylko o gotowaniu, ale też o życiu.

W domu miała się odbyć uroczystość. Samuel zaprosił około trzydziestu gości, co sugerowało, że to nie będzie kameralna kolacja, lecz raczej coś w rodzaju przyjęcia. Może to jakaś rocznica albo inna ważna okazja? W każdym razie dom zaczął powoli wypełniać się dźwiękami przygotowań, a ja, wraz z Marią, starałam się dopiąć wszystko na ostatni guzik.

— Co to? — Usłyszałam z niejakim zdziwieniem. Uniosłam wzrok znad stołu, by napotkać spojrzenie Noah, który wskazywał na tacę z przystawkami.

Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu. Miał na sobie czarne, dopasowane jeansy, które podkreślały jego sylwetkę. Koszulkę, tak ciasną, że oblepiała jego ciało jak druga skóra, podkreślała każdy wyrzeźbiony mięsień na jego klatce piersiowej i ramionach. Wyglądał, jakby przed chwilą wyszedł z siłowni lub jakiegoś katalogu mody, gotowy podbić każde spojrzenie, które na niego padnie.

Zbliżając się do stołu, czułam intensywny zapach jego perfum, które mieszały się z aromatem przygotowywanej kolacji. Były mocne, ciężkie, niemal duszące, wypełniając przestrzeń między nami i gryząc mnie w nozdrza, jakby chciały zaznaczyć jego obecność jeszcze zanim do mnie podszedł.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, do kuchni wkroczyli Noel i Leon, obaj ubrani dokładnie tak samo, jak Noah — czarne, dopasowane jeansy i ciasne koszulki, które podkreślały ich sylwetki. Zatrzymałam się na chwilę, wytrzeszczając oczy. Dlaczego dopiero teraz zauważyłam, jacy są przystojni? Trójka mężczyzn, ubrana niemal identycznie, wyglądała jakby zeszli z okładki jakiegoś magazynu.

Ostatni Pocałunek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz