Część 2 Rozdziału IV

191 13 0
                                    

Docierając na zewnątrz, przez tłum przewijających się ludzi, nie potrafiłam skupić wzroku na nikim innym niż na Natanielu.

— Gdzie Noel? — Zapytałam, rozglądając się za przyjacielem.

— Ktoś do niego zadzwonił i powiedział, że musi iść coś załatwić. — Odpowiedział, zerkając na mnie z niepewnym uśmiechem.

— Rozumiem. W takim razie możesz mnie odwieźć do domu? — Zaproponowałam, czując, że nie chcę dłużej pozostać w tym chaosie.

— Tak szybko? — Zdziwił się, unosząc brwi.

— Zrobiliśmy tyle zakupów, że nie mam już gdzie ich dawać. — Wyjaśniłam.
— A gdzie Noah i Leon? Poszli cię szukać, ale ty jesteś tutaj. — Zauważył, a ja wiedziałam, że nie uniknę tego pytania.

— Chciałabym mieć chwilę, aby od nich odpocząć. — Odparłam. — Czy możesz zrobić dla mnie tyle, żeby odwieźć mnie do domu? Albo możemy trochę pojeździć i pokażesz mi kilka miejsc. Proszę, zabierz mnie od nich, chociaż na godzinę. — Złożyłam ręce w akcie desperacji, mając nadzieję, że zrozumie, jak bardzo potrzebuję chwili spokoju.

— Jak sobie życzysz. — Uśmiechnął się, a w jego uśmiechu było coś, czego nie potrafiłam wyjaśnić, ale nie zastanawiałam się nad tym długo.



Obserwowałam, jak Nataniel śpiewał piosenkę, a jego entuzjazm sprawiał, że trudno było mi się nie uśmiechać. Był to remiks „Za oknem deszcz”, który z jakiegoś powodu idealnie pasował do tej chwili.

Śmiałam się za każdym razem, gdy odwracał głowę w moją stronę i z pełnym zaangażowaniem śpiewał konkretne teksty, jakby to była najważniejsza chwila jego życia. Nie spodziewałabym się, że ktoś taki jak on, z jego pewnością siebie i charyzmą, mógłby słuchać takiej muzyki.

— Jej włosy lśnią, a usta śmieją się. — Zaśpiewał, patrząc mi prosto w oczy, a ja wybuchłam śmiechem.

To było zabawne, bo w tamtej chwili czułam się jak bohaterka romantycznej komedii, a jego głos wypełniał powietrze radością.

— Brawo! — Krzyknęłam, kiedy skończyła się piosenka, i zaczęłam klaskać w dłonie.

— Dziękuję, dziękuję. — Zaśmiał się.

Białowłosy zdjął nogę z gazu i otworzył okno, a w samochodzie poczułam nagły przypływ świeżego powietrza. Następnie wyciągnął papierosa z paczki, odpalając go z nonszalancją, jakby był przyzwyczajony do tego rytuału.

— Chcesz? — Zapytał, wyciągając papierosa w moją stronę.

Po chwili namysłu zdecydowałam, że znów chcę spróbować tak jak dawniej. Zawsze kojarzyło mi się to z chwilami relaksu, które kiedyś tak uwielbiałam. Wysunęłam dłoń, chcąc się poczęstować, ale nagle zabrał paczkę, uśmiechając się zadziornie.

— Tutaj. — Wskazał swojego papierosa, trzymając go na wysokości moich ust.

Nachyliłam się, by go wziąć, ale nagle odsunął go bardziej w stronę okna.

— Hej, co robisz? — Zapytałam, zdezorientowana.

Nataniel wciąż nie odpowiadał, jego uśmiech pogłębiał się z każdym moim ruchem, a jego oczy igrały z moją cierpliwością. W końcu zirytowana jego grą, odpięłam pas i nachyliłam się mocniej w jego stronę, próbując złapać papierosa.

Kiedy po raz kolejny odsunął rękę, poczułam przypływ frustracji, który zmotywował mnie do bardziej zdecydowanego działania.

Bez wahania położyłam kolano na jego nodze, a zaraz potem dołączyłam drugą nogę, opierając się na nim całym ciężarem. Uśmiechnęłam się triumfalnie, kiedy w końcu udało mi się wyrwać mu papierosa i zaciągnąć się dymem. W tej chwili czułam, że wygrałam tę małą grę, chociaż wiedziałam, że balansujemy na granicy rozsądku. Przez chwilę cieszyłam się chwilą triumfu, nie myśląc o konsekwencjach.

Ostatni Pocałunek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz