Rozdział VI Część 2

53 6 0
                                    

Dotarliśmy na strzelnicę, a chłopcy, z pewnością siebie, wylegitymowali się swoimi dokumentami. Serce podeszło mi do gardła. Wiedziałam, że nie mam przy sobie dowodu – zawsze był w portfelu mamy. Zwykle go nie potrzebowałam, ale najwyraźniej Leon i Noah mieli wszystko zaplanowane.

— Spokojnie. — Leon spojrzał na mnie uspokajająco, wyciągając coś z kieszeni. Byłam w szoku, widząc mój dowód osobisty w jego rękach. Jakim cudem go zdobył?

— Skąd masz mój dowód? — Zapytałam, mrużąc oczy.

— Zaufaj mi, młoda. — Odpowiedział krótko, podając dokument pracownikowi strzelnicy.

Noah natomiast wyciągnął jakiś papier, a kiedy rzuciłam okiem, zauważyłam podpis mojej mamy. „Zgoda rodzica". Niemal parsknęłam, wiedząc, że mama nigdy by tego nie podpisała.

— To fałszywka, prawda? — Szepnęłam do niego.

— Nieważne. Ważne, że zadziała. — Puścił mi oko, uśmiechając się z zadowoleniem.

Zastanawiałam się, jak Leon zdobył mój dowód i dlaczego mama mu go oddała, zwłaszcza po tych wszystkich kłótniach, jakie były ostatnio.

Zanim się zorientowałam, usłyszałam sygnał startowy. Instruktor zaczął tłumaczyć zasady, a Leon i Noah natychmiast założyli ochronne słuchawki i sięgnęli po broń. Stali pewnie, z naturalną swobodą, jakby to robili setki razy wcześniej. Każdy ich ruch był pewny, opanowany.

Instruktor mówił coś w języku niemieckim, ale nic z tego nie rozumiałam. Starałam się skupić, jednak cała ta sytuacja wydawała się surrealistyczna. W tym czasie Noah i Leon oraz pozostali oddali pierwsze strzały, celnie trafiając w tarcze przed sobą.

Patrzyłam na nich z niedowierzaniem, jak kula za kulą lądowała w samym środku celu. Byli całkowicie skoncentrowani, jakby odcięli się od wszystkiego wokół. Mój przybrany brat, wyprostował się po ostatnim strzale i spojrzał w moją stronę z lekkim uśmiechem.

— Twoja kolej. — Nataniel podszedł do mnie z lekkim uśmiechem, poprawiając moje słuchawki ochronne. Potem chwycił mnie delikatnie za ramię, prowadząc na stanowisko strzeleckie, gdzie wcześniej stał Leon.

— Wyprostuj się. — Polecił, a jego głos był spokojny, ale stanowczy.

Wciągnęłam głęboko powietrze i wyprostowałam plecy, jak kazał. W dłonie podał mi broń, którą złapałam z pewnym ociąganiem.

— Chwyć obiema rękami, tak mocno, jakbyś nie chciała jej wypuścić. — Doradził, pomagając mi poprawić uchwyt.

Posłuchałam, próbując zignorować rosnące napięcie, które wypełniało mnie od środka. Białowłosy przesunął się za mnie, ustawiając moje ramiona w odpowiedniej pozycji. Czułam jego ciepło, jego spokój, który kontrastował z moją wewnętrzną burzą.

— Teraz wyprostuj ramiona. — Powiedział, a ja wykonałam to mechanicznie. — Namierz cel i nie myśl o niczym innym.

Zamknęłam jedno oko, starając się zogniskować wzrok na celu przed sobą. Broń wydawała się zimna w moich dłoniach, a czas zdawał się zwalniać. Moje serce biło jak oszalałe, a umysł mieszał mi myśli, aż w końcu...

— Strzelaj. — Jego głos był nisko szeptany, jakby wiedział, że potrzebuję tego ostatniego bodźca.

Nacisnęłam spust.

Odgłos strzału rozległ się jak grom w letni dzień, przerywając napiętą ciszę. Poczułam wstrząs w dłoniach, a jednocześnie zastrzyk adrenaliny, który momentalnie przeszył moje ciało. Cel, którego nie mogłam wcześniej dostrzec, zniknął w mgnieniu oka, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej.

Ostatni Pocałunek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz