Zaraz po przebudzeniu czułam się wyjątkowo dobrze. Miałam w sobie niespodziewanie dużo energii, która prosiła się o spożytkowanie, więc wpadłam na pomysł, żeby upiec ciasteczka. Poprosiłam Noela, żeby skoczył do sklepu po brakujące składniki. Mój szczwany lisek, jak zawsze sprytny, nie tylko się nie sprzeciwił, ale wręcz z entuzjazmem zgodził się i od razu ruszył na zakupy. Niedługo potem wrócił, trzymając w rękach wszystkie potrzebne produkty.
Na dodatek, w typowy dla siebie sposób, zadbał o to, by atmosfera w kuchni była jak najlepsza. Włączył głośną muzykę, która miała mi pomóc przy pracy, a ja od razu poczułam, jak cała ta pozytywna energia dodatkowo się potęguje.
Reszta domowników wyszła, więc zostaliśmy sami z Noelem. On, jak zwykle pomocny, zajął się tym, by nic się nie zmarnowało i skrupulatnie pilnował każdego składnika. Podawał mi produkty, sprzątał po mnie, a ja z uśmiechem formowałam kolejne ciasteczka.
— Pierwsze są gotowe. — Oznajmiłam z satysfakcją, wyciągając z piekarnika blachę pełną pachnących, jeszcze parujących ciasteczek.
— Na to właśnie czekałem! — Bez chwili wahania sięgnął po jedno ciasteczko i, ku mojemu zdumieniu, od razu wepchnął je do ust, zupełnie nie zważając na to, że dopiero co je wyjęłam.— Gorące... — Wydusił z siebie, szeroko otwierając usta w rozpaczliwej próbie złagodzenia piekącego uczucia na języku. Jego wyraz twarzy przeszedł od zadowolenia do bolesnego grymasu.
— Głupek. — Zaśmiałam się, nie mogąc powstrzymać rozbawienia, widząc, jak zmaga się z własną niecierpliwością. To było takie typowe dla niego – zawsze gotowy poświęcić komfort, by tylko zaspokoić swoje pragnienia, zwłaszcza jeśli chodziło o jedzenie.
Nagle Noel, już nie wytrzymując, wypluł gorące ciasteczko na dłoń i zaczął w nie intensywnie dmuchać, starając się schłodzić zarówno ciasto, jak i język. Widok jego desperackiej walki z gorącym smakołykiem był tak komiczny, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
— Szczwany lisku… — Powiedziałam z rozbawieniem, patrząc, jak nadal walczy z gorącym ciasteczkiem.
— Tak? — Odparł, nie przestając dmuchać w ciastko, jakby to mogło przyspieszyć jego ochłodzenie.
Zniżyłam głos, przybierając konspiracyjny ton.
— A może zrobimy mały żart chłopakom? — Uniosłam znacząco brwi, podsycając jego ciekawość.
Noel w końcu podniósł głowę, a jego oczy zalśniły zainteresowaniem.
— Brzmi jak plan. Co masz na myśli? — Zapytał, odkładając swoje nieszczęsne ciastko na bok.
— Do drugiej porcji ciastek wsypiemy ogromną ilość soli. — Wyjaśniłam, unosząc solniczkę. — A potem ich poczęstujemy.
— Po prostu chcesz zrobić krakersy? — Zapytał z lekkim uśmiechem, jakby nie był do końca przekonany.
— Nie, nie krakersy. — Poprawiłam go z diabelskim uśmieszkiem. — Chcę, żeby były tak słone, że nie dadzą rady ich zjeść.
Noel zaśmiał się głośno, od razu wcielając się w rolę wspólnika w zbrodni.
— Dobra, idę na to! — Zawołał, chwytając solniczkę z mojej ręki. Zanim zdążyłam zareagować, przesypał całą jej zawartość do miski z ciastem, po czym jeszcze dodał soli z paczki, jakby chciał mieć pewność, że nasze ofiary naprawdę tego nie przełkną.
☆
Kiedy skończyliśmy piec ciastka, otrzepałam ubrania z mąki i cukru, a potem ostrożnie odsunęłam na bok osobny talerzyk. Na nim znajdowała się specjalna partia ciastek – te słone, które miały posłużyć jako nasz mały żart dla chłopaków. Spojrzałam na Noela, który właśnie z satysfakcją dopieszczał ostatnie szczegóły naszej niespodzianki.
CZYTASZ
Ostatni Pocałunek 18+
Roman d'amourTo historia szesnastoletniej Nadii, która z mamą wyjechała do Austrii. Nadia doświadczyła trudnych chwil i miała trudne życie przed wyjazdem. Jednak wraz z przybyciem do Austrii, nadzieja na lepsze jutro zaczyna się rodzić w jej sercu. Nowe otoczeni...