Rozdział XII Część 1

42 6 12
                                    

Każdy w swoim życiu przeżył zarówno lepsze, jak i gorsze pobudki. Niestety, ta, która mnie spotkała, należała do tych zdecydowanie gorszych. Zamiast spokojnego poranka, pełnego ciszy i spokoju, znalazłam się w zupełnie innej sytuacji.

Siedziałam na twardym krześle naprzeciw mamy i Samuela. Oboje byli spięci, ich ciała sztywne, a twarze napięte w wyrazie, który trudno było odczytać. Atmosfera w pomieszczeniu była gęsta, niemal namacalna, a ja nie miałam pojęcia, co tak naprawdę się dzieje. W ciszy słychać było tylko tykanie zegara, które jeszcze bardziej potęgowało to dziwne napięcie.

— Coś się stało? — Zapytałam ostrożnie, próbując przełamać ciszę.

Mama i Samuel wymienili krótkie spojrzenie, a następnie mama odwróciła wzrok, jakby nie była w stanie patrzeć mi w oczy.

— Nadia, to prawda, że włamałaś się na posesję Maksymiliana? — Zaczął ostrożnie.

— To nie tak... — Zaczęłam szybko, próbując wytłumaczyć się, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. — Chciałam z nim tylko porozmawiać. Przepraszam. — Dodałam, ale serce biło mi coraz szybciej, bo nagle dotarło do mnie, że to nie jest zwykła rozmowa. To wyglądało na prawdziwe kłopoty.

Samuel spoglądał na mnie z kamienną twarzą. Nie wiedziałam, czy mi wierzy, czy nie, ale z całą pewnością to nie był koniec pytań.

— Miałaś jakieś problemy z Maksymilianem? — Zapytał, a jego oczy badawczo wpatrywały się w moje.

— Raczej nie, a co? — Skłamałam bez wahania, marszcząc brwi, próbując wyglądać na zaskoczoną i zdezorientowaną.

— Nadia, to bardzo, bardzo ważne... — Odezwała się w końcu moja mama, jej głos był spokojny, ale wyczuwalnie drżał.

— Mówię, że nie! — Powtórzyłam, teraz już bardziej nerwowo, nie rozumiejąc, skąd to napięcie.

— To znaczy, że twoje relacje z Maksymilianem były neutralne? — Kontynuował, ignorując moją frustrację.

— Skąd te pytania?! — Uniosłam się, czując, jak narasta we mnie złość i irytacja.— O co tu w ogóle chodzi?

Milczał przez chwilę, jakby zbierał się w sobie. Mama siedziała nieruchomo, patrząc na mnie, a ja czułam, że coś jest nie tak, bardzo nie tak.

— Usiądź. — Rozkazała mi spokojnie, a jej wzrok był dziwnie nieprzenikniony. Z trudem wzięłam głęboki oddech i zrobiłam to, co mi kazano.

Spojrzał na mnie poważnie, jakby próbował znaleźć właściwe słowa. W końcu jednak, jakby z trudem, wypowiedział to, co miał na sercu.

— Maksymilian... — Jego głos załamał się na chwilę. — Dziś rano znaleziono jego ciało.

Świat na moment zamarł. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Słowa Samuela rozbrzmiewały mi w głowie, ale nie mogły znaleźć swojego miejsca. Moje serce nagle przyspieszyło, a oddech stał się płytki.

— Jesteś jedną z podejrzanych, dlatego że włamałaś się na jego posesję! — Mama nagle wybuchnęła.

Jej oczy płonęły złością i czymś jeszcze, czymś głębszym — bólem, lękiem. Czułam, że coś we mnie pęka, jakby jej słowa rozbiły cienką barierę, którą próbowałam zbudować, by się chronić.

— Co zrobiłaś, Nadia? — Zapytała z taką siłą, że jej pytanie przebiło się przez każdy fragment mojego umysłu.

— Nie... — Moje słowa ledwie przeszły mi przez gardło. — Ty chyba nie wierzysz, że to ja... że to ja go zabiłam, prawda? — Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczami.

Ostatni Pocałunek 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz