Rozdział 13

117 12 12
                                    

Gdy weszłyśmy do warsztatu samochodowego, w powietrzu unosił się ten sam nieznośny zapach oleju. Jason zdecydowanie nie był zadowolony z naszych odwiedzin, bo z niechęcią oderwał się od pracy. Wytarł dłonie pokryte smarem w kobaltowy kombinezon.

Kosmyki włosów przykleiły się do jego czoła pokrytego potem. Brudne ręce i czarna koszulka przyklejająca się do ciała wcale nie odbierały mu uroku. Cooperowie zostali obdarowani przez cholernie dobre geny. Zarówno Sage, jak i jej brat mieli w sobie coś, co przykuwało spojrzenie, gdy tylko pojawiali się w pomieszczeniu, ale tym razem to my miałyśmy zdominować przystojnego mechanika i nie dać się oczarować jego urokowi.

— Co wy tu robicie? Trzeba wam znowu zmienić koło?

— Nie tym razem. Przyszłyśmy pogadać — odparła Lia.

— Nie mam czasu na pogaduszki. Mam robotę do wykonania. — Zamknęłam maskę samochodu, przy którym pracował. Głośny huk rozległ się po całym warsztacie, ale byliśmy tu całkiem sami, więc obyło się bez scen przy publiczności.

Wdarłam się na maskę samochodu i przesunęłam po niej pośladkami, przemieszczając się na sam środek.

— Wysłuchasz nas do końca, a potem odpowiesz na nasze pytanie — oznajmiłam.

— Zejdź z maski — rozkazał chłodno.

Oparłam dłonie po bokach i posłałam mu wyzywające spojrzenie.

— Zmuś mnie.

Dziewczyny dosiadły się do mnie po obu moich stronach i skrzyżowały ręce, wpatrując się w Jasona twardym i nieustępliwym spojrzeniem.

Nie przejmowałam się tym, czy ćwieki na moich spodenkach rysują maskę samochodu jego klienta, co będzie musiał pokryć z własnej kieszeni. Przyszłam tutaj, aby poznać prawdę i nie miałam zamiaru odejść, dopóki Jason nie zacznie gadać.

— Czego chcecie? — warknął, gdy zrozumiał, że nie zamierzałyśmy odpuścić. W konfrontacji z naszą trójką nie miał żadnych szans.

— Musimy poznać odpowiedź na jedno pytanie — powiedziała Lia. — Z kim sypiała Sage?

Jason prychnął i sięgnął do stojaka, na którym poukładane były klucze. Odłożył metalowy przyrząd, który ledwo mieścił się w jego ręce.

— Przyjaciółka nie zdradziła ci, kogo pieprzy? A to zabawne.

Lia niespokojnie się poruszyła.

— To nie żaden cholerny żart, Jason. Tu chodzi o coś więcej.

— Myślimy, że Sage nie skoczyła sama z budynku. Obawiamy się, że ktoś mógł jej w tym pomóc — dodała Melody.

Ręka Jasona zawisła w powietrzu, lecz zaraz odzyskał rezon. Podszedł do stolika i zapisał coś w leżącym na nim zeszycie.

Ześlizgnęłam się z maski, ale wciąż opierałam się o blachę.

— Moja siostra była szurnięta, a śledczy jednoznacznie stwierdzili próbę samobójczą.

— Ale... — zaczęła Bergman.

— Myślałem, że jesteś mądrzejsza, Lio — przerwał, wchodząc jej w słowo. Rzucił długopis na stół, który sturlał się ze stolika. — Czy Sage spodobałoby się to, że wtrącasz się w jej sprawy?

— Ja...

— Skoro ci o nich nie powiedziała, musiała mieć co do tego powód. Nie jestem zaskoczony, bo jedyne, o czym myślisz to trwonienie pieniędzy swojego tatusia.

Lia spuściła głowę i włożyła ręce do kieszeni dżinsowej kurtki. Słowa Jasona zraniły ją tak dogłębnie, że zamknęła się w sobie. Tym jednym prostym zdaniem pozbawił królowe pewności siebie jej największej broni.

DARK FLAMES [TRYLOGIA FLAMES] +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz