Wyane zasypywał mnie wiadomościami, które sprawnie ignorowałam. Nie mógł pogodzić się z tym, że nie zamierzałam dłużej dla niego pracować. Był tak bezczelny, że nawet zaoferował mi więcej pieniędzy, co było siarczystym policzkiem wymierzonym w moją twarz.
Miałam resztki godności i zamierzałam trzymać się swoich żelaznych zasad. Polubiłam pracę w sklepie, chociaż czasami była wymagająca. Nie przywykłam do użerania się z opryskliwymi klientami, a tacy również często się zdarzali. Niemniej, bardziej lubiłam pracować w sieciówce, otoczona ubraniami, niż w kawiarni Kate, w której bez przerwy zaliczałam jakieś wpadki.
W poniedziałkowe popołudnie sklep świecił pustkami. Początki tygodnia zawsze takie bywały, bo studenci i dzieciaki skupiali się na powrocie do szkoły do długim weekendzie i nie mieli czasu na szwendanie się po sklepach. Znalazło się kilka wyjątków, które mogłabym policzyć na palcach jednej ręki, ale takie osoby raczej tylko się rozglądały i zaraz opuszczały sklep.
Przetarłam ścierką nasączoną chemikaliami ladę, która zaczęła błyszczeć od toksycznej pianki. Wtedy przez bramki przeszła znajoma twarz, zasłonięta bukietem czerwonych róż. Rzuciłam szmatkę na blat i ruszyłam w stronę znajomego, wychodząc mu na przywitanie.
— Dylan, te kwiaty są piękne! — Mężczyzna wynurzył się z pęku kwiatów. Postawił je na blacie, odsłaniając twarz.
— Myślisz, że się jej spodobają?
— Ja to wiem. Kate uwielbia róże. W końcu nazwisko zobowiązuje — zachichotałam. Gdy Dylan poprosił mnie o pomoc, żeby udobruchać moją współlokatorkę, zgodziłam się bez zastanowienia. Kate, która cierpiała z powodu złamanego serca była strasznie nieznośna, a dodatkowo Dylan był świetnym rozpraszaczem, który mógłby odwrócić jej uwagę od zaginionej bransoletki.
Tych dwoje bez przerwy kłóciło się bez powodu. Ich problemy mogłabym rozwiązać w zaledwie kilka sekund, ale Kate była zbyt uparta, aby pogodzić się z faktem, że Dylan kocha tylko ją i żadna inna kobieta się nie liczy.
— Zaczynam panikować. Byłem z nią na wielu randkach, a tym razem czuję się tak, jakbym wychodził z nią na miasto po raz pierwszy.
Poprawiłam wstążkę, która trzymała w ryzach cały bukiet.
— Wyluzuj. Będzie dobrze. — Skrzywił się, jakby wypił za mocną lemoniadę.
— Sam nie wiem. Ostatnio nie najlepiej się ze sobą dogadywaliśmy.
Kłótnie w związkach wydawały mi się niedorzeczne. Zazdrość o drugą osobę była przereklamowana, bo gdy ktoś kocha się na tyle, aby się z tobą związać, dlaczego u licha miałby szukać pocieszenia w ramionach innej osoby?
Nigdy nie byłam w poważnej relacji, ale gdybym spotkała kogoś, kto pragnąłby mnie pomimo wszystkich wad i chciał spotykać się ze mną nie tylko po to, żeby mnie zaliczyć, nigdy nie wypuściłabym go z rąk.
— Seks po kłótni jest jeszcze lepszy — wypaliłam, przypominając sobie o ostatnim numerku w przymierzalni, na myśl o którym czerwieniłam się aż po same cebulki włosów.
— Skąd wiesz? Sama sprawdziłaś? — Szturchnął mnie w ramię. Związałam usta w sznur. Dylan dostrzegł mój zmienny nastrój i napiął mięśnie, gdy zrozumiał, że uraził mnie swoim kawałem. — Tylko żartowałem — dodał zawstydzony.
Plotki na temat mojej rozwiązłości zaczęły mnie wkurwiać. Jak miałam się zmienić i ruszyć do przodu, gdy wszyscy wciąż uważali mnie za laskę, która sypiała z kim popadnie. Ta łatka przykleiła się do mnie tak bardzo, że byłam pewna, że nie znajdę prawdziwej miłości wśród studentów kampusu.
CZYTASZ
DARK FLAMES [TRYLOGIA FLAMES] +16
RomanceCzy można pożądać złoczyńcy? A pragnąć mordercy? Na uroczym kampusie ginie jedna ze studentek. Kate, jej współlokatorka nie lubi zmarłej Sage, bo dziewczyna często spędzała czas z jej byłym. Sage była też powodem rozstania pary. Kate odnajduje jej p...