Po raz kolejny potrzebowałam kasy. Tym razem, żeby naprawić własne błędy.
Po powrocie do akademika dziewczyny wciąż szukały bransoletki, a ja wyszłam na prawdziwą sukę, bo odmówiłam im pomocy. Zajęłam się źródła pieniędzy, które mogłoby zapewnić mi natychmiastową gotówkę.
Ze skulonym ogonem zadzwoniłam do ojca, ale on pozostał nieugięty. W dodatku dodał swoim smętnym głosem, że bardzo się na mnie zawiódł, gdy opowiedziałam mu całą historię związaną z bransoletką i rzucił od słuchawki, że sama muszę naprawić wyrządzone szkody.
Jakbym o tym nie wiedziała, tato.
Zdesperowana zapakowałam wszystkie ubrania, które kupiłam na zakupach z Melody i powróciłam do sklepu, ale miła ekspedientka, która mi je wcisnęła zachowała się jak prawdziwa suka i oznajmiła, że nie mogę zwrócić towaru, który był używany, bo znalazła na jednym ze swetrów małą dziurkę.
A ja nawet nie zdążyłam założyć tego kaszmirowego sweterka.
Przeklęta baba. Prawo konsumenta dawało mi możliwość zwrotu, dlatego zaczęłam wydzwaniać na biuro klienta. Mechaniczny głos wciąż odpowiadał mi to samo, informując o mojej pozycji w kolejce, a gdy w końcu udało mi się porozmawiać z normalnym człowiekiem, on powiedział, że nic nie może z tym zrobić i że ma związane ręce.
Bezczelny miał czelność zaprosić mnie na kolejne zakupy do ich sklepu. Po moim trupie! Moja noga już nigdy nie postanie w ich butiku.
Wracając na kampus, po drodze dostrzegłam komis z ubraniami. Postanowiłam sprzedać połowę swoich ubrań w szafie, żeby zarobić pieniądze. Z bólem serca rozstawałam się z ubraniami od projektantów, ale przyjaźń z Kate warta była każdej ceny.
Okropnie żałowałam tego, że wzięłam tą przeklętą bransoletkę, ale nie mogłam cofnąć czasu i musiałam stawić czoła konsekwencją, dlatego oddałam ubrania, które kochałam całym sercem.
Kobieta sprzedała mi je za sto dwadzieścia dolarów i trzydzieści osiem centów. Po dodaniu do pieniędzy, które miałam w torebce, to wciąż było za mało, aby kupić duplikat bransoletki Kate.
Z braku innych możliwości zadzwoniłam do Wayne'a i poprosiłam go o spotkanie. Zaprosiłam go do knajpy, znajdującej się obok stacji paliwowej. Za oknem wciąż było słychać warkot przyjeżdzających i odjeżdżających silników, a klientami baru byli głównie tirowcy z tatuażami z bandanami zawieszonymi na głowie, którzy wyglądali jak wierni fani rocka.
— I jak? — zapytałam, gdy Wyane wziął gryza kanapki z majonezem. — Smakuje ci?
Złapałam za brzeg stolika i lekko przechyliłam się do przodu, czekając na jego ocenę.
Z jakiegoś powodu chciałam, żeby mu smakowało. To znacznie ułatwiłoby mi mój plan wyciągnięcia od niego pieniędzy, których potrzebowałam na kupienie podróbki bransoletki Kate.
Wayne w milczeniu przeżuwał kawałek kanapki. Przejechał językiem po zębach i odłożył bułkę na talerzyk z serwetką.
— Wyjątkowo dobre — stwierdził, a ja odetchnęłam z ulgą, opuszczając ramiona.
— Prawda? Odkryłam to miejsce, gdy brakowało mi kasy. Okazało się, że wcale nie muszę jadać w drogich restauracjach, żeby się najeść.
— Zawsze mogłaś ugotować coś sama.
— Ja? — prychnęłam rozbawiona. — Nie bądź niedorzeczny. Mam dwie lewe ręce do gotowania. Próbowałam przetrwać na zupkach w proszku, ale wciąż chodziłam głodna.
CZYTASZ
DARK FLAMES [TRYLOGIA FLAMES] +16
RomanceCzy można pożądać złoczyńcy? A pragnąć mordercy? Na uroczym kampusie ginie jedna ze studentek. Kate, jej współlokatorka nie lubi zmarłej Sage, bo dziewczyna często spędzała czas z jej byłym. Sage była też powodem rozstania pary. Kate odnajduje jej p...