Od naszego spotkania na dachu starałam się udawać, że nic między nami się nie wydarzyło. Skupiałam się na pracy i nie rozmawiałam z Wayne'm o tym, co stało się na dachu. On również nie próbował o tym porozmawiać, dlatego udawałam, że tamten pocałunek nie miał miejsca.
Ale...
Gdy był blisko mnie moje serce podążało w dziki galop. Na plecach pojawiła się gęsia skórka, a gdy przypadkowo dotknął mnie swoją dłonią, moja skóra płonęła, żądając więcej uwagi. Usta mrowiły, przypominając o pocałunku, który musiałam wymazać z pamięci.
Im bardziej starałam się o nim zapomnieć, tym częściej przenosiłam się myślami na dach akademika, gdzie otworzyliśmy się sobą. To było coś więcej niż zwykła rozmowa. Odsłoniliśmy przed sobą dusze.
Uderzając telefonem o przedramię, zaklaskałam, widząc jak wspinał się po schodach na piętro.
— Spóźniłeś się. — Podałam mu papierową torebkę ze śniadaniem, w której znajdowało się świeże pieczywo. Do drugiej dłoni wcisnęłam mu kubek gorącej kawy. Bez mleka i żadnych kostek cukru. Równie gorzka co jego nieprzewidywalne gangsterskie życie.
— Mówiłem ci, że nie przyjdę. — Otworzył torbę i zaciągnął się zapachem pieczywa. Codziennie kupowałam mu ten sam zestaw, a on i tak za każdym razem reagował tak samo. Zaczęłam odnosić wrażenie, że miał wyjątkowo wrażliwe nozdrza, bo wtrącał nosa we wszystko, co wydawało z siebie przyjemny zapach.
— A jednak się zjawiłeś.
— Bo nie dałaś mi spać, bombardując mnie wiadomościami. — Uśmiechnęłam się pod nosem.
Od samego poranka wydzwaniałam do niego. Z początku odrzucał moje połączenia. Szybko zorientowałam się, że śmiał mnie zablokować, dlatego postanowiłam się na nim odegrać i zaczęłam dzwonić z telefonów Kate i Melody, aż w końcu odebrał i przemówił do słuchawki zaspanym głosem.
Cholernie zachrypniętym i seksownym głosem, który przyprawiał mnie o ciarki.
— To moja praca, pamiętasz? Wiem od Kelly, która wie od Jessici, której przyjaciółka to siostrzenica profesorka, że dziś będzie lista obecności, dzięki której zaliczysz przedmiot bez pisania egzaminu.
— Nie mogłaś sama wpisać mnie na tę listę? — zapytał z pełną buzią, a potem zbliżył usta do papierowego kubeczka i napił się kawy.
— Nie, bo to byłoby oszustwo.
Na jego ramieniu pojawiła się kobieca dłoń, którą zdobiły srebrne pierścionki.
— Cześć, Wayne. — Raquel uśmiechnęła się uroczo. — Dlaczego przestałeś odpowiadać mi na wiadomości? — Uderzyła go w ramię i puściła oczko, na co miałam ochotę zwymiotować. — Wysłałam ci całkiem ciekawe zdjęcia, które na pewno chciałbyś zobaczyć.
— Zablokowałem cię — odpowiedział niewyraźnie, wciąż przeżuwając pieczywo.
Raquel gwałtownie zamrugała.
— Co takiego?
— Nie jestem tobą zainteresowany. — Parsknęłam i ukryłam śmiech, przyciągając dłoń do nosa. W najskrytszych snach nie przypuszczałam, że będę światkiem sceny, gdzie Raquel dostaje kosza. I to od samego Wayne'a Baldoviniego.
Stojące za nią koleżanki wydały się równie zszokowane. Patrzyły po sobie, wymieniając się porozumiewawczymi spojrzeniami.
— Ale przecież... Dlaczego?! — wrzasnęła, tupiąc nogą jak mała dziewczynka. Posłała mi lodowate spojrzenie, bo znów z mojego gardła wydostał się cichy chichot. — Trzymasz się z tą frajerką, a mnie ignorujesz. Czy ty wiesz, kim ja tutaj jestem?
![](https://img.wattpad.com/cover/351291727-288-k476686.jpg)
CZYTASZ
DARK FLAMES [TRYLOGIA FLAMES] +16
RomanceCzy można pożądać złoczyńcy? A pragnąć mordercy? Na uroczym kampusie ginie jedna ze studentek. Kate, jej współlokatorka nie lubi zmarłej Sage, bo dziewczyna często spędzała czas z jej byłym. Sage była też powodem rozstania pary. Kate odnajduje jej p...