*Marcelina*
Kolejne dni płynęły dość spokojnie, zwłaszcza że Zły teoretycznie wypowiedział nam wojnę. Mój stan szybko się poprawił, ale na plecach zostały mi blizny. KB mówiła, że to bardzo dziwne i po tym wszystkim zrobi mi badania. Cała Bonnibel, nie przepuści okazji, żeby robić te swoje naukowe bzdety. Niestety nie przepuszczała też żadnej okazji, żeby pracować. Próbowałam ją jakoś od tego odciągać, ale udało mi się jedynie wychodzić z nią na patrole na zmianę z chłopakami. Było to trochę bez sensu, skoro mieliśmy to całe pole ochronne, ale chyba każdy potrzebował odrobiny świeżego powietrza i czegoś, czym można byłoby się zająć. Zwłaszcza Bonnibel. Widziałam jak coraz bardziej marnieje w oczach. Miętówka mówił też, że prawie nie robią postępów. Z Mają natomiast nie do końca wiedziałam, co się dzieje i nie miałam jeszcze okazji spuścić jej solidnego łomotu. Na jej szczęście cały czas siedziała na dole, gdzie również przebywała KB. Lewitowałam tak nad kanapą w salonie, wysysając czerwień z winogron i nagle mnie olśniło. Poleciałam jak oparzona do pokoju chłopaków i o mało faktycznie się nie poparzyłam słońcem. Od razu zasłoniłam rolety i zostałam obrzucona pytającymi spojrzeniami.
- Wiem, jak zresetować naszego naukowca! - rzuciłam, ale w odpowiedzi dostałam kompletnie zdezorientowane miny - Wiecie jaka jest KB, a ostatnio to prawie w ogóle nie wychodzi ze swoich podziemi. Stwierdziłam, że musi się trochę rozluźnić i mam plan jak to zrobić, ale potrzebuję waszej pomocy.
- No dobra, to jak chcesz to zrobić? - powiedział Finn patrząc na mnie sceptycznie. Jake natomiast miał ten swój dziwny uśmieszek.
- Noc filmowa! - wyszczerzyłam się i widziałam jak Finnowi zaświeciły się oczy. - Przygotujecie wszystko, a ja postaram się jak najdłużej przetrzymać różową na patrolu. Myślę, że Miętówka wam chętnie pomoże.
Puściłam im oczko i jeszcze szybko przyniosłam koce i poduszki z mojego pokoju.
- Na pewno się przydadzą. - rzuciłam wszystko na kanapę i spojrzałam na nich poważnie - Nic więcej nie mam, więc nie wchodźcie do mnie.
Co jak co, ale mój pokój to moja świątynia i nie chcę, żeby ktokolwiek się tam kręcił. Pokiwali posłusznie głowami, więc wyszłam i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Myślałam, co jeszcze mogłoby jej pomóc. Wpadłam na kilka pomysłów, ale większość wylądowała w koszu. Zorientowałam się jak późno jest, kiedy chłopaki wyszli na patrol. Wymieniliśmy spojrzenia i jakiś czas później leniwie zwlokłam się z kanapy. Szybko przeszukałam szafki w kuchni, żeby upewnić się, że mamy wszystko, co potrzebne. Zeszłam na dół i zapukałam do drzwi pracowni.
- Chłopaki niedługo wrócą. - powiedziałam głośno przez drzwi - Zbieraj się, będę czekać na górze.
Odpowiedziała mi cisza. Bardzo dziwna cisza. Poczułam lekki niepokój, bo zawsze mi odpowiadała. Zapukałam jeszcze raz, ale trochę głośniej.
- Bonnie wszystko ok? - znowu cisza, a mnie ścisnęło w żołądku. Zaczęłam walić pięścią w drzwi, przez co trochę się odkształciły. - Bonnibel odpowiedz mi albo wyważę te drzwi!
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc odsunęłam się od drzwi i wzięłam rozbieg. Usłyszałam dźwięk zamka w ostatniej chwili, jednak nie zdążyłam wyhamować i wleciałam z impetem do pomieszczenia. KB stała przy wejściu ze zszokowaną miną. Zmierzyłam ją wzrokiem.
- Masz szczęście, że cię nie staranowałam! - patrzyłam na nią wściekła - Dlaczego mi nie odpowiedziałaś!? Chcesz, żebym zawału dostała?
- Zamyśliłam się, co tak panikujesz? - odpowiedziała jakby to było nic
- Zamyśliłaś się!? - krzyknęłam, bo nie mogłam uwierzyć jak do tego podeszła. - Cholera jasna Bonnibel myślałam, że ci się coś stało. Waliłam do drzwi i naprawdę nie mogłaś czegokolwiek odpowiedzieć?
CZYTASZ
Trouble-Bubbline
FanficCała Kraina Ooo ma poważne kłopoty. Z pomocą przychodzą jej Finn, Jake, Pan Miętówka, KB i Marcelina ale czy zdołają stawić czoła najgorszemu?