3. OCHRONA

482 48 5
                                    

*Marcelina*

Kb poszła z chłopakami na górę, potem jeszcze szybko zeszła do pracowni i w końcu stanęła przede mną trzymając jakiś dziwny sznurek. Miała na sobie białą koszulkę z krótkim rękawem, która lekko opinała ją w talii, klasyczne dżinsy i brązowe kowbojki, a włosy miała spięte w koński ogon. Wyglądała w tym o wiele lepiej niż w tej słodkiej różowej sukience. Chyba zauważyła, że się gapię i odchrząknęła, na co lekko się speszyłam.

- Możemy iść, jeśli jesteś gotowa. - spuściła głowę, ale i tak widziałam rumieńce na jej twarzy.

- Za tobą. - otworzyłam drzwi i pokazałam na zewnątrz. - Co to za sznurek? - przerwałam dłużącą się ciszę między nami.

- Zbudowałam to dawno temu na wszelki wypadek mając nadzieję, że nigdy się nie przyda. To takie pole ochronne. Będzie odbijać wszelkie sygnały i neutralizować zapachy, dzięki którym można byłoby nas namierzyć. Cały czas będzie wytwarzać coś na kształt płotu elektrycznego, a w razie ataku stworzy, w teorii, niezniszczalną kopułę.

- W teorii? - zapytałam podejrzliwie.

- No tak, bo testowałam to tylko na swoich broniach. Nie wiem jak zareaguje na cokolwiek z zewnątrz. - wytłumaczyła, a ja skinęłam głową.

Nagle KB zatrzymała się i kucnęła, przez co o mało na nią nie wpadłam.

- Teraz od tego punktu co metr będziemy ustawiać kolejne punkty zaczepne, które same będą się wbijać w ziemię i jak skończymy, niczego nie będzie widać.

- Niesamowite. - skomentowałam, na co Bonnibel się uśmiechnęła - ale skąd to będzie wiedzieć o ataku?

- Miło, że pytasz. W każdym punkcie zaczepnym jest mały czujnik ruchu. Natomiast w pierwszym punkcie - pokazała mały spodek na początku sznurka. Był on nieco większy niż reszta - zamontowany jest komputer, w którym zakodowałam DNA każdego z nas. W ten sposób czujniki nie będą reagować na nas, ale na kogokolwiek innego już tak. I zanim zapytasz, pole jest zdalnie sterowane pilotem, który zawsze mam przy sobie. - skończyła pokazując to urządzenie i wyglądała na dumną. Przez chwilę nawet zapomniałam o wszystkich wcześniejszych wydarzeniach i wydawało się, że Bonnie też.

- Niestety muszę to powiedzieć... - spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem, na co odpowiedziałam jej uśmiechem - może i jesteś niesamowicie irytująca, ale geniuszu nie można ci odmówić. - najpierw zmarszczyła brwi, ale chwilę później się zarumieniła, na co się zaśmiałam - Dobra bierzmy się do pracy.

Zaczęłyśmy rozkładać spodki, które faktycznie przy zetknięciu z ziemią same się zakopywały, więc nie było to trudne zadanie. Trzeba było się tylko upewnić, że są na odpowiedniej głębokości co już robiła Balonowa. Do tej pory panowała cisza i zauważyłam, że nagle posmutniała.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zostawiłam moich poddanych na pastwę Lodowego Króla. - westchnęła ciężko - sami nie mają z nim szans.

- Tak samo, jak ty, już o tym rozmawiałyśmy - zirytowałam się - i to jest Król Zły, a nie Szymon.

- No tak, to miałam na myśli. - odpowiedziała spuszczając głowę i zajęła się liną.

- Posłuchaj. - zaczęłam po chwili namysłu i położyłam jej rękę na ramieniu. Nie mogłam patrzeć na nią w takim stanie - To co się stało nie jest twoją winą i wiem, że jesteś urodzonym przywódcą, ale nawet najlepszy generał nie dałby rady pokonać tego szaleńca garstką cukierków.

Trouble-BubblineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz