9. AGONIA

283 28 3
                                    

Uwaga, w tym rozdziale występuje wulgarny język, krew oraz przemoc.

*Marcelina*

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Odruchowo chciałam się złapać za skroń jednak coś blokowało moją rękę. Rozejrzałam się dookoła, żeby sprawdzić co się dzieje. Dla odmiany teraz nie miałam zasłoniętych oczu.

*O... A to nowość.*

Byłam oczywiście uwięziona, ale tym razem klęczałam na ziemi, a moje ręce były zakute w grube, żelazne kajdany i zawieszone nad moją głową. W pomieszczeniu nie było nikogo. Spróbowałam wstać, co jednak nie było takie łatwe zważywszy na to, że okropnie bolały mnie kolana i już prawie nie czułam rąk. Kiedy wstałam miałam większą swobodę ruchu i moje ręce trochę odpoczęły. Próbowałam zerwać łańcuch, niestety ponownie nic z tego nie wyszło. Starałam się odpocząć, ale jak na złość tym razem nie musiałam długo czekać, aż ktoś się pojawi.

- No w końcu się obudziłaś. Ile można czekać. Na szczęście teraz wynagrodzisz mi stracony czas. - do pokoju wszedł Zły i zamknął drzwi. Patrzył na mnie chwilę i podciągnął rękawy koszuli. - Zaczniemy na spokojnie. Powiedz mi, gdzie jest Królewna Balonowa? - spytał podchodząc powoli.

- Myślisz, że tak po prostu ci powiem? Naprawdę jesteś aż tak głupi? - parsknęłam śmiechem.

- Szczerze mówiąc to nie. Nie byłoby wtedy zabawy... Tak naprawdę to liczyłem na opór z twojej strony. - stanął naprzeciw mnie i spojrzał na mnie z obrzydliwym uśmiechem. - No dobrze, spytam jeszcze raz. Gdzie moi ludzie znajdą Bonniebel?

- Nie używaj jej imienia złamasie! - krzyknęłam i wykorzystując luźne łańcuchy zamachnęłam się żeby go uderzyć ale uniknął ciosu. Spróbowałam go kopnąć jednak złapał moją nogę w locie i się zaśmiał.

- Ale po co te nerwy? Uspokój się Marcelino. - puścił moją nogę.

Spojrzałam na niego z obrzydzeniem i chciałam coś odpowiedzieć, ale skupiłam się na unormowaniu oddechu.

- Zapytam ostatni raz. Gdzie. Jest. Balonowa. - powiedział osobno wymawiając każde słowo i lekko się pochylił, aby patrzeć mi w oczy. Okropnie śmierdział siarką i śmiercią. Oczywiście bez obrazy dla Śmierci. Spojrzałam na niego i splunęłam mu w twarz. Nagle poczułam bolesne uderzenie w policzek i zacisnęłam zęby nie wydając żadnego dźwięku.

- Więc tak chcesz się bawić? Nie ma sprawy. - znowu uderzył mnie w twarz tylko tym razem z pięści. Syknęłam z bólu i poczułam jak powoli zaczyna lecieć mi krew z nosa. Król Zły przyłożył mi kilka razy w brzuch. Próbowałam złapać oddech i jakoś utrzymać się na nogach. - Może teraz mi powiesz co?

- Pierdol się. - spojrzałam na niego z dołu i splunęłam krwią pod jego nogi.

- Rozumiem. Sama się o to prosiłaś. - po tych słowach znowu uderzył mnie w twarz po czym przeszedł za mnie i poczułam jak łańcuchy się napinają ciągnąc moje ręce do góry. Już nie miałam możliwości ruchu.

*Czyli żarty się skończyły, dobrze niech tak będzie.*

Kiedy wrócił przede mnie, trzymał ten sam metalowy pręt. Dalej była na nim moja krew.

- Nadal nic nie powiesz? - odpowiedziałam mu gniewnym spojrzeniem. Uniósł mój podbródek drugim końcem pręta. - Jeszcze będziesz błagać o litość.

Przeszedł za mnie i poczułam jak przykłada zimny przedmiot do mojej skóry i przesuwa go wzdłuż pleców. Przez chwilę nic nie czułam jednak po chwili pręt uderzył w moje plecy raz, drugi, trzeci. Zagryzłam wargi i warknęłam. Próbowałam utrzymać się na nogach co nie było najłatwiejsze. Nagle poczułam okropny ból w udzie i straciłam równowagę przez co kajdany boleśnie otarły się o moje nadgarstki. Tym razem nie udało mi się stłumić krzyku. Wisiałam na łańcuchach, miałam łzy w oczach i czułam krew w ustach. Szkoda tylko, że swojej nie mogę pić. Chciałam się podnieść, ale kolejne uderzenie pręta o moje plecy skutecznie mi to uniemożliwiło. Po raz kolejny głośno krzyknęłam a łzy zaczęły swobodnie płynąć po moich policzkach. Zły złapał mnie za włosy odchylając głowę do góry i zbliżył się do mojego ucha.

Trouble-BubblineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz