11. RATUNEK

242 23 8
                                    

*Bonnibel*

Po przesłuchaniu Mai poszłam do kuchni i zastałam całą trójkę przy stole. Zobaczyłam, że każdy trzyma kubek herbaty, a przy pustym siedzeniu stał dodatkowy. Ewidentnie na mnie czekali. Usiadłam na miejscu i upiłam łyk. Skrzywiłam się i nasypałam do niej pół cukierniczki.

- I jak? - zapytał Jake, na co westchnęłam ciężko. Opowiedziałam im wszystko w dużym skrócie. Byli w szoku tak samo, jak ja. - Czyli te demony pewnie też ma od niego... - Jake pokręcił głową. Nie dziwię się, przecież on też ma dzieci.

- Mówiła, że chce pomóc, ale nie mam siły teraz myśleć, jak mogłaby się przydać. Nawet nie mam żadnego planu. - wypiłam zawartość kubka i przetarłam twarz rękami.

- Wydaje mi się, że wszyscy potrzebujemy odpoczynku. - stwierdził Finn, a ja nie protestowałam. Byłam okropnie zmęczona. - Jutro z samego rana coś wymyślimy. - siedzieliśmy jeszcze chwilę, po czym udaliśmy się do swoich pokoi.

Mimo dużego zmęczenia w ogóle nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o tym co teraz będzie. Wpadło mi do głowy kilka planów, ale żaden nie był wystarczająco dobry i w symulacji kończył się porażką. Przez to jeszcze bardziej nie mogłam spać i cały czas chodziłam po domu. To cud, że nikogo nie obudziłam. W pewnym momencie przypomniałam sobie o naszym więźniu. Stwierdziłam, że trzeba ją skontrolować. Poszłam cicho na dół i odchyliłam lekko wygięte drzwi. Maja cały czas siedziała nieruchomo ze spuszczoną głową. Niestety oprócz Mai zobaczyłam też okropny bałagan. Na podłodze jakieś papiery, stłuczone szkło i ślady butów, a na blatach porozrzucane probówki i w dodatku coś rozlane. Gdzieniegdzie była też krew.

*Matko jedyna, kiedy ja tak nasyfiłam?*

Nie mogłam tak tego zostawić, ale nie uśmiechało mi się wdawać z Mają w jakiekolwiek interakcje. Patrzyłam tak chwilę, starając się przekonać samą siebie do opuszczenia pomieszczenia. Niestety ostatecznie moje poczucie ładu wygrało. Weszłam powoli do pomieszczenia, a Maja podniosła głowę i spojrzała na mnie. Odwzajemniłam spojrzenie, ale na krótko, po czym bez słowa, podeszłam do blatu. Zobaczyłam kątem oka jak czarownica otwiera usta chcąc coś powiedzieć.

- Nawet nie próbuj. Nie przyszłam tu na przyjacielskie pogaduszki, tylko żeby tu ogarnąć. - powiedziałam nawet na nią nie patrząc i zabrałam się za sprzątanie. Nie usłyszałam od niej ani słowa.

*Wow faktycznie zadziałało.*

Ciekawiło mnie jaka była jej reakcja, ale nie odwróciłam się. Byłam z siebie zadowolona, że udało mi się obyć bez zbędnej konwersacji. Niestety nie trwało to długo.

- Posłuchaj... - nie zdążyła dokończyć.

- Nie będę niczego słuchać. - zbyłam ją. Zaczynała działać mi na nerwy.

- Po prostu chciałam... - znowu jej przerwałam i spojrzałam na nią z wściekłością.

- Nie obchodzi mnie co chciałaś! - podniosłam głos, ale przypomniało mi się, że wszyscy śpią więc od razu się opamiętałam. - Czego ty nie rozumiesz? Nie chcę z tobą gadać ani cię słuchać. Chcę posprzątać w ciszy i spokoju, więc gdybyś mogła się w końcu zamknąć to byłoby mi bardzo miło.

Niestety dziewczyna zdawała się kompletnie zignorować co do niej mówię co mnie nieźle zszokowało.

- Chcę naprawić te wszystkie błędy, naprawdę mogę się wam przydać tylko mnie wysłuchaj. Proszę. - zrobiła pauzę i patrzyła na mnie wyczekująco. Aż się we mnie gotowało, ale z drugiej strony byłam ciekawa jak według niej mogłaby się przydać. Wzięłam głęboki wdech i skinęłam głową, a w jej oku zobaczyłam błysk. - Wiem gdzie dokładnie jest Marcelina, tylko że to pomieszczenie jest zamykane na odcisk dłoni Złego. Na szczęście wystarczy odłączyć prąd i drzwi będą otwarte, a tak się składa, że znam kod do pomieszczenia technicznego, z którego można to zrobić. Znam też mniej więcej plan dnia Złego więc wiem, kiedy najlepiej uderzyć.

Trouble-BubblineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz