*Marcelina*
Złapałam za klamkę drzwi wejściowych i chwilę się zastanowiłam, zanim weszłam. Zobaczyłam dwie twarze patrzące na każdy mój ruch. Jedna zmartwiona, druga pełna optymizmu. Przewróciłam oczami i przeleciałam bez słowa przez salon, który był w takim samym stanie jak kiedy z niego wychodziłam. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak się zezłościła. Ostatni raz spojrzałam na chłopaków i zeszłam do podziemi. Prosto do paszczy lwa. Cały czas wahałam się, co jej powiem. Ostatecznie pewnie palnę coś głupiego i wyjdzie jeszcze gorzej, niż jest teraz, ale wtedy będę obwiniać Jake'a. Stanęłam przed drzwiami, które jeszcze niedawno prawie wyważyłam.
*Raz kozie śmierć co nie?*
Otworzyłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to oczywiście pracująca Bonnibel. Obok stał Miętówka, który od razu mnie zauważył w przeciwieństwie do różowego naukowca. Był zaskoczony, ale wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, na co skinął głową i wyszedł. Gdy mnie minął, podniosłam wzrok i zobaczyłam Maję w swojej celi na końcu pomieszczenia. Wyglądała dużo lepiej niż ostatnim razem. Nawet chyba lepiej niż sama Bonnibel. Zacisnęłam zęby i zmarszczyłam brwi, a ona jak na zawołanie się schowała.
*No to jeden problem z głowy.*
Wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić i wtedy mnie zauważyła. Zamknęłam drzwi i stanęłam przed nimi na wypadek, gdyby chciała uciec. Zmierzyła mnie wzrokiem i westchnęła, po czym wróciła do pracy.
- Jak ci idzie? - zapytałam zakładając ręce na piersi jednak nie usłyszałam odpowiedzi - Widzę, że coś niemrawo. Jak myślisz, co może być tego przyczyną? Wiesz, ja mam swoje typy, ale może ty masz lepsze.
- Nie mam ochoty teraz rozmawiać. - rzuciła nie patrząc na mnie.
- A kiedy będziesz miała? - podleciałam bliżej - Wiem, że masz strasznie napięty grafik Wasza Wysokość, ale może znajdziesz czas na rozmowę z przyjaciółką?
- Marcelino. - wycedziła przez zęby i widziałam, że trzęsą jej się ręce.
- Myślałam, że chcesz nadrobić ten stracony czas, a tymczasem spędzasz go więcej z nią niż ze mną. - pokazałam w stronę celi, a ona odłożyła z hukiem naczynia i oparła się rękami o blat.
- To naprawdę nie jest odpowiedni moment na takie rozmowy... - przerwałam uderzając pięścią w blat, na co aż podskoczyła.
- Dla ciebie nigdy nie jest dobry moment i uwierz mi, że ja też nie jestem w nastroju. Niestety obie jesteśmy dorosłe i chyba powinnyśmy to jakoś rozwiązać, nie uważasz? - obróciła się w moją stronę zszokowana moimi słowami tak samo, jak ja. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi - Widzę, że potrzebujesz odpocząć. Jesteś przemęczona i naprawdę myślę, że... - przewróciła oczami i odwróciła się do mnie plecami.
To było za dużo i puściły mi nerwy. Poleciałam do niej, obróciłam w moją stronę i zablokowałam rękami. Przestraszyła się i spróbowała mnie odepchnąć, ale nic z tego nie wyszło. Stałam jak skała i patrzyłam jej głęboko w oczy. Starałam się opanować instynkt drapieżnika, który wręcz krzyczał, jak łatwym celem teraz jest. Zacisnęłam dłonie na blacie i kiedy poczułam, że pęka, zluzowałam uścisk.
- Przestań zachowywać się jak rozwydrzony dzieciak. - oburzyła się na moje słowa - Jak już mówiłam. Myślę, że jedna noc filmowa jak za dawnych czasów ci nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie. Pracowanie non stop cię wykończy Bonnie.
- A co ci tak na tym zależy? - założyła ręce na piersi.
- Bo zależy mi na tobie! Nie widzisz tego? - wypaliłam bez namysłu, na co podniosła brwi i usłyszałam, jak mocniej zabiło jej serce. Poczułam jak robię się czerwona - Niedawno odzyskałam twoją przyjaźń i staję na rzęsach, żeby tego nie zepsuć, ale potrzebuję też inicjatywy z twojej strony.
CZYTASZ
Trouble-Bubbline
FanfictionCała Kraina Ooo ma poważne kłopoty. Z pomocą przychodzą jej Finn, Jake, Pan Miętówka, KB i Marcelina ale czy zdołają stawić czoła najgorszemu?