21. WOJNA

30 1 1
                                    

Uwaga, w tym rozdziale występuje przemoc, krew oraz wulgarny język.

Od chwili ogłoszenia planu wszyscy byli w bojowych nastrojach. W szczególności Marcelina, która skrupulatnie przygotowywała każdy szczegół swojego własnego planu. Niestety to od niej zależało powodzenie misji, nawet jeżeli inni nie zdawali sobie z tego sprawy.

W końcu nadszedł dzień zemsty. Nie był on przypadkowy. Królewna Balonowa doskonale wiedziała, kiedy zaatakować. Tego dnia niebo było najbardziej zachmurzone, dzięki czemu Marcelina nie musiała chronić się przed słońcem. Bonnibel spojrzała za okno, a potem na wyświetlacz swojego zegarka i się uśmiechnęła.

- Idealnie - mruknęła pod nosem, po czym poszła do salonu, w którym czekali prawie wszyscy - Gdzie jest Marcelina?

Odpowiedziały jej zdezorientowane spojrzenia. Widocznie nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. KB udała się na górę i zapukała do drzwi jej pokoju, jednak nic nie usłyszała. Weszła więc do środka i zobaczyła wampirzycę stojącą do niej tyłem. Odetchnęła z ulgą, ale ta zdawała się jej w ogóle nie słyszeć.

- Wszyscy już czekają - powiedziała Królewna, na co Marcelina, aż podskoczyła.

Szybko schowała jakiś przedmiot do szuflady i odwróciła się, cały czas trzymając na niej ręce, jakby miała się za chwilę otworzyć. Bonniebel spojrzała na nią podejrzliwie.

- Wszystko dobrze? - zapytała szczerze zmartwiona KB.

- Tak - odpowiedziała zdawkowo.

- Na co patrzyłaś? - dociekała, co zdenerwowało Królową Wampirów. Ta jednak starała się tego nie pokazać.

- A wiesz... - chwila zastanowienia - Zdjęcie z Szymonem jak byłam mała.

Perfidne kłamstwo okazało się zadziałać. Wyraz twarzy Królewny złagodniał. Podeszła do Marceliny i przytuliła ją.

- Będzie dobrze, zobaczysz - spojrzała na nią z troską - Odzyskamy go, nie martw się.

- Wiem, ale najpierw muszę się przygotować - odsunęła KB od siebie i praktycznie wypchnęła ją z pokoju - Ubiorę się i zejdę do was.

Pocałowała ją i zamknęła jej drzwi przed nosem. Bonniebel stała kompletnie oszołomiona całą sytuacją, natomiast Marcelina odetchnęła z ulgą. Szybko założyła napierśnik, a na niego resztę ubrań. Podeszła do szuflady i wyciągnęła z niej oczywiście nie zdjęcie, a sztylet od ojca. Obróciła go w rękach dalej zastanawiając się, czy to na pewno dobry pomysł. Zamknęła oczy, zaciskając dłoń na rękojeści. Miliony myśli kotłowało się w jej głowie. Wzięła głęboki wdech i ostatecznie schowała nóż w wewnętrznej kieszeni swojego buta. Nie chciała, żeby ktokolwiek się o nim dowiedział, zanim wbije go w serce Złego.

Na dole wszyscy wysłuchali jeszcze raz planu działania i sprawdzili wyposażenie. Królewna darowała sobie motywacyjne przemówienie. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że dzisiaj uratują królestwo, albo zginą próbując. W powietrzu wyraźnie czuć było zdenerwowanie i niepewność, mimo że nikt nie dawał po sobie tego poznać. Ostatni raz spojrzeli na wnętrze chatki, po czym ruszyli wymierzyć sprawiedliwość.

Szli w szyku przez las, który teraz wydawał się trochę gęstszy i trochę mroczniejszy niż za pierwszym razem. Marcelina zauważyła dziwny grymas na twarzy Bonnibel. Złapała ją za rękę i pogłaskała jej wierzch. Słowa były zbędne, ich spojrzenia mówiły wszystko. Królewna nieco się rozluźniła i posłała wampirzycy blady uśmiech. Maszerowali jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu dotarli na polanę niedaleko Królestwa. Królewna Balonowa spojrzała po wszystkich lekko zmartwiona, jednak nie zobaczyła na ich twarzach ani grama zawahania. Kiwnęła głową, po czym kliknęła swój zegarek co poskutkowało pojawieniem się megafonu. W tym momencie już nikt nie był tym zdziwiony.

Trouble-BubblineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz