*Marcelina*
Lecieliśmy w ciszy już dłuższą chwilę. Czułam jak Balonowa się kręci i rozgląda, natomiast Miętówka cały czas siedział spokojnie, w pewnych momentach nawet zapominałam, że z nami jest. Wiedziałam, że KB chce lecieć do swojego domku letniskowego, ale musiałam jeszcze polecieć po naszych dwóch przyjaciół. Byłam ciekawa, kiedy się zorientuje, że lecimy w zupełnie inną stronę.
- Marcelino - zaczęła dość niepewnie i w pewnym stopniu mnie to rozbawiło, jednak musiałam zachować powagę. - Jesteś pewna, że wiesz dokąd lecisz?
- Jak najbardziej Księżniczko. - odpowiedziałam jej zadziornym tonem - Coś nie tak?
- Zdaje się, że cel naszej podróży jest w drugą stronę. - wyrecytowała oficjalnie.
- Wiesz, jak na Królową, to masz całkiem słabą pamięć i jesteś dość samolubna.
- Przepraszam bardzo, a co to ma niby znaczyć!? Jako królowa zawsze myślę o poddanych i siebie stawiam na drugim miejscu jakbyś nie zauważyła. - oburzyła się tak mocno, że poczułam jak momentalnie sztywnieje. Idealnie dała się podejść.
- Oj nie martw się, zauważyłam. Poddani na pierwszym miejscu, ty na drugim, a ja z chłopakami na ostatnim. Jak zawsze.
Nawet nie musiałam na nią patrzeć, żeby zobaczyć jak się czerwieni ze wstydu i złości. Nie mogłam przepuścić takiej okazji, żeby utrzeć jej nosa. Zdecydowanie miała zbyt duże ego i ktoś musiał sprowadzić ją na ziemię. Czekałam aż coś powie, ale panowała cisza.
- Jeżeli myślisz, że będę się z ciebie nabijać i powiem wszystko chłopakom to nie. Nie jestem aż tak podła, za jaką mnie uważasz.
Dobrze wiedziałam co o mnie myśli, ale nie obchodziło mnie to. Czasem się zastanawiam, dlaczego w ogóle ona mnie obchodzi, przecież na ogół jestem tylko problemem.
*Zdecydowanie za dużo o niej myślę* - skarciłam się w myślach - *To nie jest czas i miejsce na takie rzeczy, teraz trzeba lecieć jak najdalej stąd i nie dać się zabić.*
Do chłopaków dotarliśmy w niecałe 5 minut po tym jak zakończyłam naszą jakże przyjemną rozmowę. Wylądowałam przed drzewem i weszłam jako ostatnia, czego potem żałowałam, bo umknęła mi część cudownego przedstawienia ze strony chłopaków. Pośrodku salonu było dość spore pęknięcie, po którego jednej stronie leżał rozpaczający Jake, a nad nim stał Finn.
- To ja ci ratuję życie, a ty rozpaczasz nad jakąś zwykłą kanapką!? - Finn wymachiwał rękami, pokazując na szczelinę.
- To nie była zwykła kanapka, jak tak mogłeś? - Jake zaczął wierzgać nogami jak małe dziecko co było prześmieszne.
- Jeszcze mi powiedz, że uratowałbyś ją zamiast mnie!
- Po tym, co zrobiłeś to tak! Żebyś wiedział! - Jake wstał i wiedziałam, że to pora, żeby ich ściągnąć na ziemię.
Podleciałam do nich niewidzialna i podniosłam obu do góry, na co oboje zaczęli się miotać i krzyczeć.
- Chłopaki, jak zabawne by to nie było, to niestety muszę wam przerwać, bo mamy ważniejsze rzeczy na głowie. - powiedziałam, odstawiając ich i pokazałam się.
- Marcelina! - wykrzyczeli oboje - jak dobrze, że to tylko ty. - dodał Finn.
- Tylko ja? - żartobliwie się zezłościłam i już widziałam, że chłopak żałuję swoich słów, ale Balonowa nie dała mi dokończyć.
- Ekhem... Możemy się streszczać? Mamy jeszcze kawałek podróży, a nie widzi mi się lecieć w kompletnych ciemnościach. - Stała z założonymi rękami i wyglądała na dość poirytowaną.

CZYTASZ
Trouble-Bubbline
FanficCała Kraina Ooo ma poważne kłopoty. Z pomocą przychodzą jej Finn, Jake, Pan Miętówka, KB i Marcelina ale czy zdołają stawić czoła najgorszemu?