17. WYJAŚNIENIA

20 2 1
                                    

*Marcelina*

Stałam na schodach kompletnie zbita z tropu. Co o tej porze Miętówka robił w salonie i z kim rozmawiał? Zbliżyłam się do ściany oddzielającej salon od przedpokoju i nasłuchiwałam.

- To nie jest żywa istota, więc tym samym nie jestem w stanie go zabić. - odezwał się bardzo niski i głęboki głos, ale kompletnie mi obcy. Zrobił krótką pauzę, żeby się zastanowić. - Teoretycznie mógłbym go osłabić, ale to będzie kosztować.

- Ile? - westchnął Miętówka.

- Jedno istnienie. - zapadła głucha cisza. Przybrałam niewidzialność i wychyliłam się zza rogu. W kominku palił się ogień, a w nim widniała sylwetka samej Śmierci. Ciekawy sposób komunikacji. - Nie jestem w stanie nic zrobić, potrzebuję życia, żeby go osłabić.

- Dostaniesz je - rzucił krótko lokaj.

- W takim razie umowa stoi.

Po tych słowach ogień w kominku gwałtownie wzrósł, wyrzucając z siebie kartkę papieru i pióro, po czym zgasł. Miętówka złapał przedmioty i chwilę się zastanawiał.

- Cholerna kostucha - wysyczał na co się niemało zdziwiłam.

Nabazgrał coś na otrzymanym papierze i w tej samej chwili wszystko, co trzymał, zajęło się ogniem i zniknęło. Chciałam go zapytać, o co chodziło, ale zaczął robić coś przy kominku, który znowu zapłonął. Tym razem jednak w płomieniach pojawił się ktoś inny, a mnie kompletnie zamurowało. W kominku stał mój kochany ojciec. Zastanawiało mnie co Miętówka od niego chciał.

- Kto znowu… ah, to ty. Czego chcesz Miętówko? - powiedział przeglądając jakieś papiery - Jestem trochę zajęty.

*Jak zawsze milusio.*

- Musisz nam pomóc. - rzucił krótko lokaj, na co Hunson spojrzał na niego z niedowierzaniem i zarechotał.

- Muszę? A to niby w czym? - wrócił do przeglądania kartek.

- Nie pogrywaj ze mną Abadeer, wiem o twoim małym układziku. - jego stanowczość zdziwiła nie tylko mnie. Mój ojciec zmierzył go wzrokiem i mina mu zrzedła. Coraz bardziej mi się to nie podobało.

- Więc powinieneś wiedzieć, że mam związane ręce.

- Myślę, że możesz trochę nagiąć zasady skoro Zły i tak już złamał kontrakt. - na te słowa Hunson mimowolnie zgniótł trzymane dokumenty i z hukiem odłożył je na biurko. - Widzę, że Zły nie chwalił się torturowaniem Marceliny.

- Co!? - krzyknął, a kominek wybuchnął ogniem.

- Jest cała i zdrowa! Nie krzycz tak, bo wszystkich obudzisz. - Miętówka spróbował go uspokoić, co trochę podziałało. Ogień wrócił do środka kominka, zostawiając delikatnie osmoloną podłogę i ściany. Lokaj chwilę milczał, nasłuchując czy nikt nie schodzi. - Uratowaliśmy ją, ale naprawdę nie mogę pojąć, dlaczego mu zaufałeś.

Tego było już za wiele. Byłam wstrząśnięta tym, co słyszałam i chciałam odpowiedzi. Zdjęłam niewidzialność i wparowałam do salonu.

- Co to wszystko ma znaczyć!? - Miętówka od razu zakończył połączenie i spojrzał na mnie udając, że nic się nie dzieje. Byłam kompletnie wściekła i oszołomiona.

- Nie rozumiem, o czym mówisz. - zaśmiał się nerwowo, ale nie ze mną takie gierki.

- Nie denerwuj mnie. Wszystko słyszałam, a ty teraz zaczniesz gadać.

Niesamowite jak w jednej chwili z twardego cukierka zrobiła się galareta. Widziałam jak bije się z myślami, ale zaczynała kończyć mi się cierpliwość. Musiał to wyczuć, bo ze świstem wypuścił powietrze i popatrzył na mnie zrezygnowany.

Trouble-BubblineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz