*Marcelina*
Ostatnie dni były ekstremalną karuzelą emocji, jednak obie z Bonnie tego potrzebowałyśmy. Przegadałyśmy praktycznie każdą noc, od kiedy ją pocałowałam i jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Dzisiaj KB z Miętówką od rana testowali to jej dziwne ustrojstwo. Przecież nie byłaby sobą, gdyby czegoś nie robiła. Obserwowałam ich ze swojego pokoju, chowając się przed promieniami słońca. Co chwilę różowa coś poprawiała i dolewała do maszyny, a Miętówka cały czas uważnie wszystko zapisywał. Dalej nie mogłam uwierzyć, że była moja. Po dłuższej chwili zaczęły boleć mnie plecy, więc wstałam od okna i szczelnie je zasłoniłam. Przez jakiś czas snułam się bez celu po domu, co chwilę coś podjadając. Będąc w kuchni usłyszałam ciche kroki na schodach i po chwili w progu pojawili się nasi zaspani poszukiwacze przygód. Przywitali mnie skinieniem głowy i zabrali się za robienie śniadania. Było to najwybitniejsze danie, jakie widziałam. Chleb z dżemem i płatki na mleku. Patrzyłam z uśmiechem jak się zajadają i zauważyłam, że Jake również się uśmiecha na mój widok. Spojrzałam na niego pytająco, na co ten sugestywnie poruszał brwiami. Parsknęłam i przewróciłam oczami, bo wiedziałam, co miał na myśli.
- Gdzie Kb? - zapytał Finn z pełną buzią, ratując mnie przed tą żenującą sytuacją.
- Na dworze - odpowiedziałam biorąc jabłko ze stołu - Widziałam, że testuje tę swoją maszynę razem z Miętówką.
Skinął głową i wrócił do jedzenia, a ja wypiłam czerwień z owocu, po czym zgniotłam to, co z niego zostało na proch. Wyobraziłam sobie, że to głowa Złego i szyderczo się uśmiechnęłam.
*Dorwę cię i wtedy to ty będziesz błagał o litość.*
Otrzepałam ręce i chciałam iść do siebie, ale w tym momencie do domku wszedł różowy naukowiec z wielkim uśmiechem na twarzy. Ona również się zdziwiła widząc nas wszystkich w kuchni, ale zaraz się otrząsnęła.
- Cudownie, że jesteście - powiedziała rozpromieniona, po czym podeszła do mnie i dała mi buziaka. Tak po prostu. Byłam w szoku tak samo, jak Finn któremu właśnie mleko poszło nosem i mało się nie zakrztusił. Bonnie zaśmiała się cicho i odsunęła się ode mnie - Udało nam się skończyć pracę nad wszystkim. Zwołuję oficjalne zebranie w pracowni za dwadzieścia minut. Czas wreszcie działać.
Odwróciła się na pięcie i tylko odprowadziłam ją wzrokiem do schodów na dół. Popatrzyliśmy po sobie z chłopakami, wszyscy tak samo zdziwieni. Oczywiście oprócz Jake'a. Na szczęście nikt nie zadawał pytań. Mijały kolejne minuty i tak jak Bonnie powiedziała, stawiliśmy się wszyscy w pracowni o umówionej godzinie. Siedzieliśmy na krzesłach czekając, aż Królewna się ogarnie. Krzątała się przez chwilę w tą i z powrotem nosząc jakieś plany i przypinając je do wielkiej tablicy przed nami. W pewnym momencie złapała klucze i skierowała się w stronę celi. Spojrzałam na nią wymownie i chciałam zaprzeczyć, ale mnie ubiegła.
- Wybacz Marcelino, ale Maja jest nam potrzebna - powiedziała łapiąc mnie za rękę - Wszystko zaraz wyjaśnię, ale na razie proszę bądź spokojna.
Głaskała mnie po ręce czekając na moją reakcję. Spojrzałam na nią i po chwili ciężko westchnęłam. Nie mogłam się oprzeć tym różowym oczom.
- Dobra, ale jeden fałszywy ruch i skończy jako pasztet - spiorunowałam wiedźmę wzrokiem, a KB kiwnęła głową i posadziła ją najdalej ode mnie, jak to było możliwe.
W końcu Bonnie stanęła przed nami ze wskaźnikiem w dłoni i zaczęła tłumaczyć szczegółowo plan działania.
- Długo myślałam, gdzie najlepiej będzie zaatakować i doszłam do wniosku, że Królestwo nie może już bardziej ucierpieć. Wywabimy ich na zewnątrz.
CZYTASZ
Trouble-Bubbline
FanfictionCała Kraina Ooo ma poważne kłopoty. Z pomocą przychodzą jej Finn, Jake, Pan Miętówka, KB i Marcelina ale czy zdołają stawić czoła najgorszemu?