Chapter III

905 38 18
                                    

GAVI POV'S

Poniedziałek rano był moim codziennym koszmarem i tragedią, która spotykała mnie co tydzień. Mimo, że w piłce siedziałem całe życie to nieszczęsne poniedziałki zawsze przyjmowałem z zaciśniętymi zębami.

Podniosłem telefon i pierwsze co moim oczom ukazało sie powiadomienie informujące o wiadomości, którą wysłał mi 10 minut temu mój przyjaciel.

Pedri
Zabierasz tyłek ze mną?

Było mi głupio z faktem, że z powodu mojego braku prawa jazdy na codzienne treningi musiał wozić mnie Gonzalez. Martwiłem się tym, że z czasem może być to dla niego uciążliwe i zrezygnuje z tego abym zajmował u niego posadę wożącej się pasażerskiej księżniczki.

Pablo
Nie trzeba Pedri, przejdę się na piechotę.

Pedri
Dziesięć kilometrów?

No racja..

Pedri
Będę za trzydzieści minut, nie mów, że nie.

Musiałem się zgodzić, bo znałem Gonzalez'a i wiedziałem, że on nie odpuszcza. Choćby na każdym kroku ponosił porażkę. Samo to, że próbował kolejny raz było dla niego zwycięstwem.

Zjadłem szybko coś co wpasowywało się w moją dietę i zapakowałem do czarnej torby strój na przebranie, słuchawki i korki.

W momencie, kiedy akurat ubierałem buty usłyszałem za drzwiami dźwięk klaksonu, który już bardzo dobrze znałem.

Zamknąłem drzwi na klucz i wpakowałem się do auta Pedri'ego a ten odjechał w stronę stadionu.

Założyłem słuchawki i połączyłem je z moim telefonem, po czym puściłem ,,Moth To A Flame" na którego dźwięk Pedri miał już odruch wymiotny.

Chłopak przez pierwsze 2 minuty nie zwracał na to uwagi, lecz po chwili wyjął słuchawkę z moich uszu.

—Co ty robisz stary?—zapytał ściągając brwi i patrząc na mnie jakbym popełnił conajmniej jakieś przęstepstwo.

—Ostatnio kazałeś mi zabrać słuchawki, żebyś nie musiał męczyć się z tym co słucham, więc spełniłem twoją prośbę.—odparłem tłumacząc swój czyn.

—To była przenośnia Pab. Jeżdzę z tobą, bo Cię lubię i chce dla Ciebie dobrze, więc mogę słuchać tej cholernej piosenki nawet dziesięć razy dziennie, byleby z tobą.—powiedział nie patrząc nawet w moją stronę.

—Przyznaj, że Fer Cię wczoraj jebnął, bo znowu przegrał z tobą w Fifę.—zaśmiałem się na co kącik ust chłopaka powędrował do góry.

—To też, ale mówię Ci po prostu prawdę. Nie chce jeździć z tobą kiedy się nie odzywasz. Już wolę słuchać jak po raz piąty drzesz się do Radioactive.—odparł na co połączyłem się z głośnikiem i puściłem piosenkę, której tytuł przed momentem wypowiedział.

I'm waking up, I feel it in my bones
Enough to make my systems blow..

Chłopak podśpiewywał sobie pod nosem na co się uśmiechnąłem.

Bad idea, good story || Gonzalez x GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz