Pablo's POV
Siedemdziesiąt dwie godziny. Tyle byłem poza zasięgiem i nie rozmawiałem z nikim od momentu, kiedy wybiegłem z domu Gonzalez'a gdzie nie wróciłem przez następne dni. To było głupie, wiem.
Z mojej strony było to cholernie niedojrzałe zachowanie tym bardziej, że zdawałem sobie sprawę, iż moja rodzina kopie już sobie rowy, bo prawdopodobnie z Pedrim zeszli na zawał.
Byłem ponad dwieście pięćdziesiąt kilometrów od Barcelony, gdzie znajdował się dom mojej babci, której już niestety na tym świecie nie było. Został przepisany na mnie, dlatego kiedy czułem się gorzej to wyjeżdżałem właśnie tam.
Nie pytajcie, jak się tam dostałem. Sam tego nie wiedziałem. Jak nigdy nie piłem to tamtego dnia sięgnąłem po alkohol i jedyne co zostało mi w głowie to wspomnienie mnie spacerującego po ulicy.
Wywróciłem się, co uświadomiło mi moje rozdarte kolano. Mieliśmy szczęście, że to były dni wolne od treningów i niczego nie opuściłem.
W międzyczasie zastanawiałem się jak mogłem tak potraktować osobę, która była dla mnie całym światem. Moim słońcem. Moim wszystkim.
Nie mogłem udźwignąć tego, że Pedri widział mnie tak psychicznie rozwalonego po tej przegranej. Nie byłem w stanie tego znieść, ze okazałem przed nim ponownie słabość i pozwoliłem pokazać mu jak wyglądam kiedy świat wali mi się przed oczami, a ja spadam w dół.
Przez te trzy dni mój telefon był wyłączony, a ja odłożyłem go na półkę, o której czasem nawet zapomniałem. Większość czasu spędzałem na czytaniu książek, które mój dziadek zakupił jeszcze w młodzieńczych latach. Ciekawiły mnie takie rzeczy.
Jednak w pewnym momencie stwierdziłem, że dobrym wyjściem będzie włączenie w końcu telefonu i sprawdzenie czy przypadkiem nie szuka mnie cały świat. Nigdy tak nie znikałem. Zazwyczaj informowałem mamę o moim wyjeździe, bo tak naprawdę tylko ona z tatą byli w stanie mnie tam zawieźć.
1253 nieodebranych połączeń od Pedri
Pedri
Ja Cię kocham..
Prosze wróć..
To już kolejna godzina bez Ciebie
Pablo odezwij się błagam..Zawiodłem. Zrobiłem to po raz kolejny. Znowu złamałem serce mojego chłopaka. Jedyna opcja, która w tamtym momencie przyszła mi do głowy to wysłanie lokalizacji i czekanie w stresie.
Pedri
Będę za dwie godziny.Wiedziałem, że zrobi dla mnie wszystko, ale chyba nie doszło do mnie, że do aż takiego stopnia. Byłem na siebie cholernie zły za to co mu zrobiłem.
Tak jak wcześniej zapowiedział był po godzinie i pięćdziesięciu minutach. Byłem w szoku. Kurwa jak pojebanym człowiekiem trzeba być, żeby przejechać tyle kilometrów w tak krótkim czasie.
Kiedy tylko usłyszałem jak brunet podjeżdża na podjazd i gasi auto, wybiegłem z domu i wpadłem odrazu w jego ramiona.
Czułem się jakbym moje życie ponownie zostało rozświetlone. Trzymał mnie w uścisku tak jakbyśmy widzieli się conajmniej kilka miesięcy temu.
—Błagam wybacz mi..—prosiłem krztusząc się łzami i błagając o to, aby nadal był.—Proszę nie zostawiaj mnie.—jak byłem w stanie o to prosić skoro to samo zrobiłem trzy dni temu?
—Już nie płacz, cichutko proszę..—powiedział głaszcząc moje włosy i zbierając łzy z moich policzków.—Jestem i nigdzie się nie wybieram, ale błagam nie rób mi już nigdy takich numerów. Odchodziłem od zmysłów.—wyznał.
CZYTASZ
Bad idea, good story || Gonzalez x Gavira
FanfictionDwójka najbardziej rozchwytywanych piłkarzy Fc Barcelony wraca z mundialu po wyjątkowo ciężkich zmaganiach, które ostatecznie kończą się porażką. Tuż po przekroczeniu granicy Hiszpanii w ich głowach rozgrywają się już przygotowania do kontynuowania...