Rozdział jedenasty

65 11 8
                                    


Calico przeszła przez portal, a całe ciało stało się kakofonią bólu, błagającą o dobicie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Calico przeszła przez portal, a całe ciało stało się kakofonią bólu, błagającą o dobicie. Dopiero gdy szok i adrenalina ustępowały rzeczywistości, połamane żebra zawyły. Do niemych wrzasków dołączyła prawa dłoń z naderwanymi palcami. Z pogryzionej łydki wylewała się krew wraz z ciemną, gęstą śliną potwora. Plecy, okaleczone przez kosyniera z innego świata, skomliły pulsująco.

Dziewczyna ledwie stała na nogach, blada, na granicy świadomości. Marzyła tylko o tym, aby przestało boleć. Umysł nie był w stanie wyartykułować tej prośby, jednak wszystko w niej – od koniuszków palców do niestabilnego, wymęczonego serca – chciało, aby po prostu to już był koniec. Nieważne jaki. Jest granica bólu, po której przekroczeniu, nie ma miejsca na nic innego.

– Huero, zajmij się... nowym nabytkiem, zanim wykrwawi się i zdechnie. A ty, Illianie, pozwól za mną. Mamy do pomówienia.

Inkub tylko skłonił uprzejmie głową i, nie patrząc na nikogo, ruszył za Likurgiem. Starszej kobiecie nie trzeba było powtarzać poleceń. Wyciągnęła dzwoneczek, zawieszony przy pasie i machnęła nim kilka razy. Jednocześnie chwyciła Calico, zarzucając sobie jej ramię na kark, i tylko to ocaliło nowoprzybyłą przed upadkiem. Huera pociągnęła nastolatkę, zmuszając do zrobienia kilkunastu kroków naprzód.

Zza drzwi nieopodal wyszła niska, bardzo drobna dziewczyna z burą przepaską na oczach. Niepewnie stanęła w korytarzu, czując w powietrzu intensywną woń potu i krwi.

– Rusz się i mi pomóż! – warknęła Huera. – Ta nowa jest ranna.

Seki Ina pośpiesznie podbiegła do przełożonej i ostrożnie, próbując rozeznać się w sytuacji, dotknęła Calico. Czując, jak zwisa bezwładnie, chwyciła jej drugą rękę, przekładając w taki sam sposób, w jaki zrobiła to Huera.

– M-może wezwać przeklęte dusze, żeby ją zaniosły? – zaproponowała nieśmiało niewidoma.

– Nie bądź głupia, przecież wiesz, jak wpływają na śmiertelników. Ona i tak jest na granicy...

Obie dowlekły Calico do właściwej komnaty. W jej wnętrzu znajdował się podłużny, dębowy stół i mnóstwo półek z fiolkami, narzędziami, misami i tajemniczymi ingredientami, zamkniętymi w słoikach. Starzec, siedzący za biurkiem, zerwał się z miejsca, widząc kobiety wchodzące do pomieszczenia.

– O cholera! O cholera... – stęknął na powitanie. – Połóżcie ją, tutaj, o tutaj, już to zabieram.

Chwycił ze stołu pojedyncze buteleczki, przekładając niezdarnie na biurko. Jedna z nich wypadła mu z dłoni i poturlała po podłodze.

– O cholera... – mruknął, próbując ją chwycić. Huera lekko przydepnęła fiolkę. Spojrzeniem pełnym dezaprobaty łypała na starca, który zniedołężniałymi, reumatycznymi dłońmi ostrożnie wyjął spod jej buta ampułkę.

Otchłań utraconych (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz