Rozdział dwudziesty siódmy

27 8 8
                                    


 Calico nie mogła opanować drżenia rąk, gdy Likurg wezwał ją do gabinetu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Calico nie mogła opanować drżenia rąk, gdy Likurg wezwał ją do gabinetu. Zatrzymała się przed masywnymi drzwiami, przełknęła głośno ślinę i zastukała. Otrzymawszy pozwolenie na wejście, stanęła w progu, niepewnie rozglądając się dookoła. Likurg nonszalancko opierał się o krawędź biurka. Huera stała sztywno, wiecznie podenerwowana i posłała Calico gniewne spojrzenie. Łowczy patrzył na własne kończyny, które co chwilę rozwiewały się w ciemności i zbierały na nowo.

Pan domostwa uniósł dłoń i dał znać nastolatce, aby czekała w milczeniu. Następnie przemówił do Huery:

- Trzymaj się pierwszego planu. Ten człowiek to kukła, która spróbuje mnie zdradzić.

Kwatermistrzyni skinęła głową.

- A ostateczny rytuał? - zapytał szczekliwie Łowczy. - Kiedy?

- Wkrótce, mój drogi - odparł Likurg, uśmiechając się szeroko. Klasnął głośno w dłonie i przemówił do Calico. - Jest i moja wyjątkowa dziewczyna. Chodź, mamy światy do zwiedzenia.

Z kieszeni wyjął niewielką złotą szpilkę do włosów. Podał nastolatce, a ta natychmiast wyczuła przepływającą przez przedmiot energię.

- Jeszcze jedno - sapnął demon.

Pstryknął palcami i narzucił na siebie iluzję. Znów wyglądał jak elegancki, przystojny mężczyzna w średnim wieku.

- Naprzód - rzucił, zaciskając dłoń na ramieniu Calico.

Natychmiast ich przeniosła. Wylądowali niemal w centrum ludzkiego, gwarnego miasta. Calico bez trudu rozpoznała samonicką świątynię. Wykonana wyłącznie z drewna i gliny, zdobiona tylko figurą charakterystycznej muszli, skąpanej w trzech falowanych liniach, mających imitować morze.

W oddali stał pałac. Wzniesiony z jasnej cegły, podpierany przez liczne smukłe kolumny o kremowej barwie. Całość subtelnie oplatał ciemnozielony bluszcz. Choć miasto otaczały solidne, zewnętrzne mury, pałac miał własne. Jeszcze wyższe, z potężnymi, owalnymi basztami, na szczycie których umieszczano balisty i armaty.

Likurg śmiało ruszył w stronę budowli. Niekiedy uśmiechał się życzliwie do mijanych osób, kiedy indziej z ciekawością zerkał w stronę ciemnych zaułków. Nieustannie zbliżał do alabastrowych schodów, prowadzących do pałacu.

- Och, zapomniałbym - mruknął demon i przystanął.

Pstryknął palcami i zerknął na dziewczynę. Widocznie był zadowolony z efektu. - Tylko uważaj na siebie, jesteś niewidzialna. Choć nie dla mnie. - Łobuzersko wyszczerzył zęby.

Jakby na dowód, Calico musiała umknąć przed nieznajomym, który o mało nie wpadł na nią.

- Trzymaj się blisko. I nie waż się odzywać, póki nie wrócimy do domu.

Otchłań utraconych (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz