Rozdział dwudziesty ósmy

29 9 19
                                    


- Wszystko już jest gotowe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wszystko już jest gotowe. Oprócz właściwego portalu, przygotowałem także sporo zaślepów. Nie są skoordynowane, nie mam pojęcia, dokąd poprowadzą. Wiem jednak, że jeśli ludzie postanowią przez nie przejść, nie wrócą - powiedział Kypris, nachylony nad mapą, leżącą na stole w hallu domostwa.

- Doskonale - mruknął Likurg.

Sugestywnie zacisnął dłoń na ramieniu demona i posłał mu tak pożądliwe spojrzenie, że Calico odwróciła głowę, zawstydzona tym, co właśnie zobaczyła. Margo, siedząca w kącie pomieszczenia, parsknęła głośno.

- A co mają robić ci, co zostaną? - zapytała, a głos jej drżał od niekontrolowanej złości.

- A na co masz ochotę, moja droga? - odparł Likurg, obojętnie spoglądając na sukkubę. - Jeśli będzie doskwierać ci brak towarzystwa, jestem pewien, że zawsze znajdziesz chętnych, aby go dostarczyli.

Huera z pogardą zerknęła na Margo. Kypris, z reguły obojętny i zdystansowany, uśmiechnął się kpiąco. Łowczy skierował głowę najpierw w stronę pana domostwa, następnie w kierunku jego faworyty, jakby nie był pewien, co właśnie usłyszał. Sukkuba chwyciła w dłonie długie, lśniące włosy i zaczęła je gładzić nerwowo.

- A jeśli znów zostaniemy zaatakowani pod twoją nieobecność? - rzuciła.

- "My"? - Likurg zaśmiał się ostentacyjnie. - Moja droga, zapewniam cię, że jesteś tu bezpieczna. Jednak w razie ponownego ataku, do którego mam nadzieję, nigdy więcej nie dojdzie, możesz zrobić to, co zrobiłaś ostatnio. Czyli po prostu przespać całą sytuację i pozostać na długo w błogiej nieświadomości.

Margo spąsowiała na twarzy.

- Och, rozumiem - westchnął Likurg, splatając palce. - Ty naprawdę czujesz się tutaj samotna i próbujesz odnaleźć swoje miejsce. Poproszę inkuba, aby wytłumaczył ci kilka spraw, bazując na własnym doświadczeniu. Zapewniam, może to być dla waszej dwójki nieprawdopodobnie bogata wymiana zdań. Illianie...

Pan domostwa rozejrzał się po zebranych. Ostentacyjnie powoli, przesuwając wzrokiem z jednej twarzy na drugą.

- Jaka szkoda, nie ma go tutaj - mruknął w końcu. Zrobił teatralną, nieprawdopodobnie przesadzoną, smutną minę. - Nie został zaproszony, bo nie weźmie udziału w nadchodzących wydarzeniach. I wiesz, co zrobił, moja droga Margo? Niezaproszony, nie przyszedł. Niesamowite, prawda?

Sukkuba wykręcała palce z nerwów. Zacisnęła usta.

- Po prostu chciałam posłuchać o tym, co planujesz - odparła cicho.

- Więc masz ku temu okazję. Postaraj się jednak nie przerywać.

Margo uniosła dumnie głowę. Wstała z krzesła, poprawiła długą, złotą suknię z szerokim wycięciem na biodrze i ukłoniła się z gracją.

Otchłań utraconych (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz