Od autorki: Miesięczna, najdłuższa przerwa ever w publikowaniu rozdziałów. Jeśli ktoś czekał, to przepraszam. Sama nie wiem, dokąd powiodły mnie strumienie świadomości i czemu to aż tyle zajęło. Ale hej, tego "projektu" nie zamierzam porzucać, mam nawet zakończenie w notatkach, także wszystko zmierza w dobrą stronę! Chyba. No, w każdym razie... jakoś to pełznie!
* * *Seki tkała zaklęcia z błyskawiczną prędkością. Palcami wykonywała skomplikowane znaki, szepcząc przy tym inkantacje. Najpierw rozstawiła barierę ochronną. Kopuła objęła i Calico, która rozglądała się niepewnie dookoła. Jej oddech przyspieszył, a nogi zdawały się wrosnąć w podłoże.
Młoda czarodziejka, nie bacząc na zmagania Łowczego z potworem, uderzyła znakami w migoczącą przestrzeń przed sobą. Cokolwiek chciało otworzyć teleport w tym miejscu, na chwilę zaprzestało działań. Karniss zaryczał. Jego ciało było ogromną płachtą pulsującej, ciemnej esencji. Z tułowia wyłoniły cztery pary pajęczych odnóży. Jelenie poroże, choć dotychczas masywne i imponujące, rozrosło się jeszcze bardziej. Jedną łapą przycisnął lwiopodobnego stwora. Innymi, zakończonymi masywnymi szponami, ciął każde miejsce na ciele, jakie tylko zdołał dosięgnąć.
Z kamiennego portalu zaczęli wysypywać się kolejni napastnicy. Przypominający ogromne, opancerzone osy, natychmiast zaatakowali Łowczego, rzucając włóczniami i tnąc krótkimi, naostrzonymi w sztorc, sierpami. Seki domykała wyrwy, jednak powstawało ich coraz więcej. Posągi strażników kruszały pod naporem istot zalewających domostwo.
Calico z przerażeniem chwyciła rąbek sukni Seki.
- Musimy stąd iść - szepnęła.
Niewidoma pokręciła głową.
- Za chwilę spróbuję pomóc ci dostać się do skrzydła dla faworytów, jest jednym z najlepiej strzeżonych, ale teraz... - Nie dokończyła. Z jej palców wystrzeliły gwałtownie iskry, które uderzyły w jednego stwora i zaraz przeskoczyły na kolejnego.
Nagle w ich kopułę ochronną wbiła się włócznia, zostawiając w półprzezroczystej powierzchni rysy. Calico skrzyżowała zdumione spojrzenie z nieznajomym. Opatulony w maskę oraz ciemny turban, z niezwykłą gracją uniknął ciosu kamiennego strażnika. Następnie wskoczył mu na ramiona, stając przy tym na rękach i z całych sił kopnął w głowę obrońcy. Rzeźba zachwiała się, lecz nie upadła. Mężczyzna sięgnął do torby przy pasie i błyskawicznie przyczepił do tułowia przeciwnika notkę, obłożoną runami. Mignął, przenosząc się kilka metrów dalej i ją aktywował. Strażnik wybuchnął, a kamienne odłupki wystrzeliły dookoła.
Seki tkała zaklęcie za zaklęciem, posyłając je kolejno w robaczych napastników, jak i próbując zamykać migoczące wyrwy dookoła. Łowczy oderwał łeb największemu potworowi, jednocześnie odpędzając się od mniejszych stworów. Gęsta, czerwona jucha trysnęła na ścianę. Nieznajomy w turbanie doskoczył do kopuły Seki, chwycił za włócznię, wziął zamach i wbił ponownie w barierę. Aż zatrzeszczała, a na jej powierzchni wykwitło jeszcze więcej rys.
CZYTASZ
Otchłań utraconych (18+)
Viễn tưởngCalico to pozornie zwykła, nieco leniwa dziewczyna, która marzy o odnalezieniu swojego miejsca w świecie. Jej spokojne życie zmienia się dramatycznie, gdy przypadkiem natrafia na przerażającą, żądną krwi istotę. Potwór naznacza ją jako kolejną ofiar...