Rozdział trzydziesty

35 8 13
                                    



Calico z niepokojem patrzyła na paczki dostarczone do jej pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Calico z niepokojem patrzyła na paczki dostarczone do jej pokoju. Potępieniec, zawieszony między jawą a snem, wręczył podarunki i bez słowa wyszedł. Nastolatka rozdarła szary papier. Zamarła wpatrzona w to, co wybrała dla niej Huera.

Spodziewała się czegoś okropnego, co dobitnie podkreśli, jak bardzo kwatermistrzyni jej nie znosiła. Tymczasem suknia balowa była przepiękna. Sięgająca do ziemi. W subtelnym kolorze stonowanej bieli. Rękawy, część gorsetu i spód ubrania w barwie zgaszonego błękitu, przywodzące na myśl chłodne, północne morza. Calico najbardziej zachwyciły długie, falbaniaste rękawy i złote nici, wspaniale kontrastujące i układające się w fantazyjne sploty. Gdy przymierzyła suknię, przekonała się, że jej ramiona i obojczyki zostały subtelnie odsłonięte. Halka była zwiewna i delikatnie rozkloszowana. Nie ograniczała ruchów w żadnym stopniu.

Pantofle, pasujące kolorystycznie do sukni, miały niewielki obcas. Calico bez trudu mogła w nich chodzić. Dziewczyna przez chwilę przechadzała się po pokoju, nim w końcu usiadła przy toaletce i sięgnęła po szczotkę. Czesała cienkie, jasne pasma, by następnie upiąć je w kok. Długa szpilka z masy perłowej idealnie pasowała do sukni, a dwa swobodnie puszczone kosmyki przy skroniach dodały fryzurze urokliwej niefrasobliwości.

- Całkiem nieźle. A myślałam, że do tej gęby nic nie będzie pasować - mruknęła, oglądając się z każdej strony.

Gdy jeden z potępieńców zaczął przechadzać się po skrzydle dla służby, głośno bijąc w dzwony, Calico wiedziała, że nadszedł czas. Natychmiast ruszyła w stronę wielkiej sali, w której miał odbyć się bal. Zamarła, stojąc na progu. Pomieszczenie było teraz ogromne. Pod sufitem unosiły się błękitne, złote i srebrne świetliste iluzje ryb i wodnych ssaków. Marmurowe kolumny subtelnie oplatał ciemnozielony bluszcz. Wypolerowane, jasne posadzki lśniły jak nigdy przedtem. Suto zastawione stoły niemal uginały się od pełnych półmisków. Pieczone kuropatwy, kremowe zupy, zawiesiste, mięsne sosy, słodkie puddingi oraz surowa, oprawiona zwierzyna. Oprócz tego prosięta z rusztu, małże w białym winie, puszyste biszkopty, przekładane owocowymi masami i skąpane w słodkich polewach. Kruche ciastka, marcepanki, budynie. Gdzie indziej stały wazy pełne grzybów i ziół, których Calico nigdy wcześniej nie widziała. Mięsa z mackami, dziwaczne galarety, słodycze o fantazyjnych kształtach. Mieszanina aromatów uderzała do głowy, sprawiając, że miało ochotę zasiąść przy stołach i nigdy od nich nie odejść.

- Margo, Kypris i Huera mają witać gości - parsknął nieopodal Illian.

Stał oparty o jeden z filarów i wesoło zagadywał Korinka. Staruszek, wbity we frak, nie wydawał się podzielać entuzjazmu demona.

- Nawet nie wiem, jak powinienem się zachowywać - lamentował. - Nie powinienem tu być, jestem za stary i...

- I dostałeś polecenie, aby tu być - odparł Illian.

Otchłań utraconych (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz