Rozdział trzynasty

49 11 5
                                    

Calico zgubiła się, szukając biblioteki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Calico zgubiła się, szukając biblioteki. Zgodnie z harmonogramem miała obowiązek stawić się u naczelnego bibliotekarza. Jednak wciąż natykała się na pozamykane drzwi lub dziwaczne pomieszczenia – większość z nich była pusta albo wypełniona niepokojącymi rzeźbami, przypominającymi humanoidalne istoty. Gdy dziewczyna w końcu dotarła tam, gdzie powinna, była pewna tylko jednego: że się spóźniła.

Biblioteka zaskoczyła ją swoim ogromem. Setki regałów, tysiące półek i ogromna liczba książek. Zupełnie jakby Likurg znaczącą część życia poświęcił na kolekcjonowanie woluminów ze wszystkich światów, w jakich tylko się znalazł.

Były i schody, prowadzące na półpiętro, również służące do przechowywania nabytków. Tylko w jednej części ustawiono stoliki i krzesła, tworząc kącik czytelniczy. Ozdobiony rzeźbą płaczącej mniszki, ze zwieszoną głową i z dłońmi wysuniętymi przed siebie. Czekającą, aby coś zaoferować lub oddać. Calico wpatrywała się w nią przez chwilę.

– Odsunie się, kobieto. – Ostatnie słowo było wypowiedziane z jawną pogardą. Calico gwałtownie odwróciła się i dostrzegła mężczyznę. W średnim wieku, łysiejący, mający na sobie brunatną togę nieznajomy pchał wózek z książkami.

– Przepraszam – bąknęła Calico. – Jesteś może naczelnym bibliotekarzem?

Wydał z siebie chrząknięcie, mogące być zarówno potwierdzeniem, jak i zaprzeczeniem. Po chwili ruszył naprzód, a widząc, że dziewczyna stoi w miejscu, parsknął pogardliwie i dał znać, aby za nim poszła.

Calico dostrzegła biurko, zastawione arkuszami papieru. Naczelny bibliotekarz przystanął, sprawdził coś na liście, zerknął na stojącą obok nowoprzybyłą, westchnął ciężko i podał jej kartkę wraz z piórem.

– Podpisze tutaj.

Skwapliwie wykonała polecenie. Mężczyzna z rozczarowaniem wpatrywał się w koślawe litery i schnący tusz.

– Weźmie ten wózek. – Wskazał o który konkretnie chodziło. – I pojedzie tam czytać. Siądzie tak, żebym widział. To wszystko, może odejść.

Calico niepewnie łypała na stos książek, przygotowanych specjalnie dla niej. Grube, opasłe woluminy zdawały się naśmiewać i grozić zarazem. Naczelny bibliotekarz odłożył kilka tomów ze swojego wózka i zniknął w jednej z alejek. Dziewczyna ruszyła w stronę niewielkiego kącika. Klapnęła na krzesło i chwyciła za pierwszą lekturę.

„Transcendentalny układ międzyplanetarny i jego wpływ na efektywność podczas kwartalnych pełni."

Co do kurwy – pomyślała Calico. Zaczęła kartkować, ale jeśli sądziła, że już sam tytuł wywołuje u niej zawrót głowy, przy pierwszym akapicie dostała migreny.

„Wprowadzenie: koncepcja transcendentalizmu wymaga dokładnej definicji, zgodnej z prawami nauki i ujętej w zrozumiały – dla odpowiednio wykształconego czytelnika – sposób. Nie dopuszcza się bowiem możliwości, aby koncepcja transcendentalizmu i układu międzyplanetarnego mogła być zgłębiana przez kogoś, kto nie ma ku temu intelektualnych predyspozycji. Jako że kamień pozostanie tworem jałowym, nawet, gdy zamieni się w piach, tako i idiota, pozostanie idiotą, choćby i starał się, aby było inaczej."

Otchłań utraconych (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz