Rozdział 6. Obraz nędzy i rozpaczy.

256 8 0
                                    

Miłego czytania<333

***
Przez cały dzień nie mogłam myśleć o niczym innym niż o tym, co powiedziała mi Alison. Przeszło mi przez myśl, że dziewczyna może ściemniać, ale z drugiej strony, po co miałaby kłamać. Może była to tylko zwykła plotka, którą rodzina Aidana nie zdementowała, bo chciała coś tym osiągnąć. A może to wszystko to była prawda i faktycznie czeka mnie bolesna śmierć, a moje organy będą żyły w innym organizmie. Pozostało mi tylko zastanawianie, która opcja to prawda, bo nikogo się nie spytam o to.

Jeśli faktycznie to była prawda, to dlaczego moi host rodzice przyjaźnili się z nimi. Poznałam już wystarczająco Marlene i wiem, że ona by nawet muchy nie skrzywdziła i brzydzi się wandalizmem, więc dlaczego się z nimi zadaje. Byłam trochę ciekawa, jakie tajemnice skrywają w sobie, bo moja intuicja podpowiadała mi, że mieli coś za uszami.

Cały dzień z przerażenie trzęsły mi się dłonie, a skutkiem tego było to, że cały czas coś opuszczałam. Najpierw poleciał mi telefon, ale na szczęście nic się z nim nie stało. Gorzej było, jak matematyczka kazała mi odnieść jakieś papiery do sekretariatu i spadły mi one, kiedy zobaczyłam Jaydena.

- Kurwa - zaklęłam cicho.

Chłopak podszedł do mnie z identycznym sarkastycznym uśmiechem, jaki posiadał jego brat. Schylił się i pomógł pozbierać mi kartki papieru.

- Mam nadzieję, że to nie było nic ważnego, bo te papiery spały ci na małą kałużę i niektóre do niczego już się nie nadadzą. - Pomachał tymi kartkami, które były całe pofalowane, a tusz był rozmazany

- Teraz to na pewno matematyczka się na mnie uweźmie - jęknęłam.

- O ja pierdole, to tej wiedzmy papiery - powiedział podekscytowany i zaczął przeglądać te dokumenty. - O kurwa, tutaj jest mój sprawdzian, który mam jutro - krzyknął podekscytowany szeptem.

- Pokaż to - powiedziałam, kiedy skończył robić zdjęcie sprawdzianu.

Byliśmy w równoległej klasie, więc to również był mój test. Rozejrzałam się na boki i jak już byłam pewna, że nikt nie idzie, to również zrobiłam zdjęcie. Ja i matematyka byliśmy odwiecznymi rywalami i siebie nienawidziliśmy. Zmieszałam kartkę z innymi i wstałam.

- Elena i Jayden, co wy tutaj robicie z tymi dokumentami! Miałaś tylko je odnieść do sekretariatu dziewucho. - Usłyszałam głos matematyczki. Przymknęłam powieki i się odwróciłam.

- Ktoś popchnął Elenę i wypadły jej te kartki z rąk więc jej pomogłem. - Miałam właśnie odpowiedzieć kobiecie, ale chłopak obok wyprzedził mnie.

Pani Williams spojrzała się na nas badawczym wzrokiem. Kiedy jej wzrok przesunął się na mnie i czekała na potwierdzenie jego słów, to skinęłam głową. Byłam zestresowała, że syn niebezpiecznego człowieka stoi obok mnie i fakt, że jak matematyczka wszystko widziała to mam cholernie duży przypał.

- Oddaj mi to - powiedziała w końcu po chwili przerwy. Dałam jej te nieszczęsne dokumenty i odsunęłam się na bezpieczną odległość. - A teraz marsz na lekcję! - krzyknęła i odeszła od nas.

Westchnęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, chociaż pewnie z tego wyszedł grymas niezadowolenia, ale próbowałam. Liczą się chęci.

- Dziękuje kolejny raz za pomoc, bluzę ci kiedyś oddam. A teraz spieszę się na lekcję, więc do zobaczenia. - Odeszłam szybkim krokiem.

- Zaczekaj! - krzyknął za mną, a chwilę potem szedł obok mnie i dotrzymywał mi kroku. - Mamy teraz razem Angielski, więc możemy iść razem.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz