Rozdział 15. Odpokutowanie.

204 11 0
                                    


Miłego czytania <3
****

— Czekaj, on tak po prostu za tobą łaził, nawet kurwa do łazienki? — Spytała się zdziwiona Alison.

Leżałam na jej łóżku, patrząc się tempo w sufit, a dokładniej w serduszka zawieszone na nim. Opowiadałam jej właśnie, co działo się dzisiaj w szkole. Oczywiście nie mogłam ominąć jednego z najważniejszych wątków — czyli Colta Haneya, który przez wszystkie przerwy chodził za mną.

— Yhm — mruknęłam jej cicho w odpowiedzi.

Miałam nadzieję, że ten chłopak da sobie spokój. Mam wystarczająco problemów na głowie i nie potrzebuje w swoim życiu kolejnego. Colt zachowywał się jak stalker, któremu nie wyszło podglądania swojej ofiary, więc łazi za nią.

— To dlaczego nie powiedziałaś mu, żeby się od ciebie odwalił?

— Bo jestem zbyt miła i nie chcę ranić jego uczuć — odpowiedziałam sarkastycznie. — Zobaczę, jak jutro będzie się zachowywał. Jeśli wciąż będzie chodził za mną, niczym piesek na posyłki, to spokojnie mu wytłumaczę, aby odwalił się.

— A, jak oleje twoje słowa i wciąż będzie za tobą chodził? — Zapytała, drapiąc skórki.

— Wtedy poproszę Koltona, aby został moim prywatnym ochroniarzem. — To był nawet dobry pomysł. — A jak Kolton się nie zgodzi, a trochę w to wątpię, to mam na niego parę brudów, to postraszę go nimi. A on się naprawdę boi wściekłej Marlene. A w ostateczności kogoś innego wykorzystam.

Tym kimś oczywiście, że był Aidan. Tylko żeby na coś takiego się zgodził, musiałby być w cholernie dobrym humorze. Ostatnio dosyć często jest w takim, ale wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Jednakże jeśli miałam udawać jego dziewczynę, to przecież musi się eliminować potencjalne zagrożenie, aby nic nie wydało się zbyt podejrzane. I nikt nie wątpił w nasz związek.

— Co masz na Koltona? — Zagadnęła zaciekawiona.

— To on zniszczył ulubioną doniczkę Marlene, która znajdowała się na zewnątrz. Pech tak chciał, że akurat nagrywałam krajobraz i na nagraniu załapał się Kolton, który przypadkiem potknął się o tę doniczkę — prychnęłam. — Nikt nie podejrzewał go o to, bo poszło na wiatr. Marlene ubolewała nad nią tydzień, bo to jakiś antyk niby.

— Kto normalny trzyma antyki na zewnątrz? — Zmarszczyła brwi.

— Marlene, ale z dnia na dzień widzę, że trochę coś jej się poprzestawiało w mózgu — wzruszyłam ramionami.

Uwielbiałam Marlene, ale momentami bywała dość mocno odklejona od rzeczywistości. Taki był jej urok i za to ją kochałam. Po tych paru miesiącach mogę śmiało stwierdzić, że ona jest jedną z lepszych osób, które spotkałam. Nie mam pojęcia czy będę w stanie się z nią rozstać i wrócić do Hiszpanii.

— Jak twoi rodzice zareagowali na wiadomość, że cię zawiesili?

Odłożyła pudełko z lodami czekoladowymi na biurko, wyprostowała się i chrząknęła. Wyglądała, jakby zaraz miała wygłosić przemówienie, niczym prezydent na ważnych okazjach.

— Powiedz mi, czy ty jeszcze myślisz? — Zaczęła zimnym tonem głosu. — Jak możesz nam przynosić taką hańbę? Wstydziłabyś się odzywać się bez szacunku do osób starszych. Jesteś naszym rozczarowaniem i wraz z matką wolimy przepisać naszą firmę bezdomnemu niż tobie. Sprawiasz, że wraz z matką nie mamy ochoty wracać do domu, dlatego wyjeżdżamy ciągle w podróże.

Kiedy skończyła, wróciła do poprzedniej pozycji — dała nogi na biurko, chwyciła za lody i łyżeczkę. Swój wzrok utkwiła w opakowaniu, zaczęła w nich dłubać i za wszelką cenę nie chciała spojrzeć się na mnie.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz