Rozdział 5. Dwie niepasujące do siebie rzeczy: Mrok i Jasność.

249 7 4
                                    

- Co jest - wymamrotałam ochrypłym głosem.

Obudziło mnie lizanie po twarzy i potężny ból głowy i pleców. Początkowo nie rozumiałam, co się dzieje i gdzie ja jestem. Dopiero wspomnienia ze wczorajszego dnia uświadomiły mi, co ja robie w nieznanym mi miejscu.

Leżałam na butelkowozielonej kanapie, która do spania była strasznie niewygodna. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam twarz dłonią, ścierając z twarzy ślinę. Pies ewidentnie chciał być głaskany, więc to właśnie robiłam jedną dłonią. Drugą sięgnęłam po mój telefon, który leżał obok na stoliku. Nie rozładował się, więc mogłam zobaczyć, która jest godzina. Była dwunasta.

Marlene: Zastanawiam się, czy ja chcę wiedzieć, co się stało.

Marlene: ale chyba dla mojego zdrowia psychicznego nie będę drążyć tematu.

Marlene: Życzę ci powodzenia, bo będziesz musiała tłumaczyć się przed Holdenem. Powiedziałam mu tylko, że jesteś u Aidana, więc wymyśl dobrą historię.

Marlene: Masz farta, że nie wylądowałaś na komisariacie, gdyby tak było, to sama bym cię utopiła w tym cholernym oceanie...

Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy jednak śmiać się. Wypuściłam powietrze ze świstem i znów przetarłam twarz. Przesiedziałam chwilę w takiej pozycji, stwierdziłam, że muszę wyjść jak najszybciej z tego mieszkania. Włączyłam na telefonie aparat, aby zobaczyć, jak wyglądam. I chyba wolałam nie widzieć tego, co zobaczyłam.

Moje włosy były całe skołtunione, pofalowane oraz rozwalone na wszystkie strony. Mój makijaż albo zmył się podczas kąpieli w oceanie, albo wytarł się o poduszkę, na której spałam. Został mi jedynie rozmazany tusz do rzęs, który stworzył efekt pandy. Spojrzałam się na brudną poduszkę od mojego makijażu i stwierdziłam, że to nią powycieram tusz i tak była już brudna i pewnie by się nie doprała, więc nie było mi jej szkoda.

Oparłam się wygodnie i westchnęłam, zastanawiając się, co mam robić. Nie mogłam wrócić do domu, zanim nie wymyślę żadnej dobrej historii. Mężczyzna nie był głupi, dlatego nie mogłam mu sprzedać tandetnej bajeczki. Gdyby Marlene nie powiedziała mu, że jestem u tego idioty, to pewnie powiedziałabym, że zostałam u Alison. Mogłam niby powiedzieć, że zaiskrzyło pomiędzy nami i przespaliśmy się ze sobą, ale ten dupek może zaprzeczyć temu wszystkiemu. No i chyba nie chciałabym mówić, że spałam z kimś takim.

- Dziewczynka już wstała? - Usłyszałam za swoimi plecami ironiczny głos. Przymknęłam powieki i zacisnęłam zęby. - Jeśli tak, to wypierdalaj z mojego domu.

No chyba się przesłyszałam. Nie będzie, tak do mnie mówił.

Wstałam powoli z kanapy, aby czasem nie zakręciło mi się w głowie i z powrotem na nią nie opadła. Przybrałam na swoją twarz najbardziej obrzydzony wyraz twarzy, na jaki było mnie stać.

- Z miłą chęcią stąd pójdę. - Zmierzyłam go wzrokiem. - Nie mam zamiaru z tobą siedzieć ani minuty dłużej - prychnęłam.

- Mogłabyś być choć trochę miła, dla osoby, która uratowała cię przed spaniem na plaży. - Oparł się o futrynę drzwi, które chyba prowadziły do kuchni.

- Wolałabym spać pod mostem niż z tobą pod jednym dachem. Nie prosiłam się o pomoc, już ci mówiłam, to wczoraj.

Na nogach wciąż miałam swoje buty, więc nie musiałam ich szukać. Mocno zacisnęłam telefon w dłoni i powędrowałam korytarzem do drzwi wyjściowych. Jednak zanim do nich dotarłam, to zgubiłam się w rozkładzie jego mieszkania i weszłam do jego sypialni, z której wyszłam szybko, jakby gonił mnie wąż.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz