Rozdział 19. Dwudziesty pierwszy listopada.

191 9 3
                                    




— Dobra, raz, dwa i trzy.

Policzyłam i rzuciłam butelkę o duży kamień. Chciałyśmy mieć kawałki szkła, aby mieć czym pisać po  samochodzie Koltona. Nie przemyślałyśmy jeden rzeczy, że butelka może rozwalić się na małe kawałki, które nie będą się do niczego przydawać.

— Dobra, bierzemy i spierdalamy. Nas tu nie było — powiedziała Nevada.

Schyliła się i podniosła parę większych kawałków i spojrzała się wyczekująco na naszą czwórkę. Wzięłam moje buty w rękę, nawet nie myślałam o tym, aby je zakładać, i według naszego planu miałyśmy iść przed willę.

Starałam się ostrożnie stawiać kroki, ale cały czas zarzucało mnie na boki. To był skutek mojego ukochanego wina. Ból głowy i szumienie jej też niestety było nim spowodowane.

— Kurwa... Chyba będę rzygać — wychrypiała Taryn i przyłożyła rękę do buzi.

— Poczekaj chwilę, to się zrzygasz na samochód tego chuja — prychnęła Lydia.

Parsknęłam cichym śmiechem. Chciałabym zobaczyć jego minę, kiedy przyjdzie do swojego samochodu, a tu nie dość, że porysowany, to jeszcze obrzygany.

Położyłam swoją dłoń na ramieniu Lydi, aby podtrzymać się czegoś. Szybkie picie wina zawsze było złym pomysłem, bo potem kręciło się w głowie. Powinnam zacząć się do tego stosować, bo zawsze zapominam, a potem chodzę slalomem.

— Bądźcie cicho i spójrzcie się na dziesiątą — szepnęła cicho Nevada.

— Jaka, kurwa, dziesiąta? — powiedziałam zdezorientowana.

— No właśnie, co ty pierdolisz? Najebałaś się już?

— Och, no zawsze w filmach tak mówią i myślałam, że będziecie wiedzieć —- jęknęła. — Zawsze chciałam tak powiedzieć — wzruszyła ramionami. — Ale zobaczcie tam.

Wskazała dłonią za moją głowę, więc odwróciłam się i miałam idealny widok na osoby, które siedziały przy basenie. Na stoliku obok nich znajdowały się butelki, więc nie próżnują.

— Siedzi tam taki Kolton i jeszcze nie wie, że zaraz jego samochód będzie porysowany — prychnęła. — A właśnie Elena, może Aidana samochód też porysujemy? — klasnęła ochoczo w dłonie.

— Lepiej nie, bo to już będzie zbyt podejrzane.

Spojrzałam jeszcze raz w ich stronę. Nie było opcji, że mogliby nas zobaczyć, bo znajdowałyśmy się za krzakami. Westchnęłam cicho i dłonią pokazałam dziewczyną, abyśmy szły stamtąd.

Czułam buzującą w moim ciele adrenalinę. To, co miałyśmy teraz zrobić, było skrajne głupie i wiedziałam o tym. Jednak Kolton nie zachował się dobrze w stosunku do Taryn, a damska solidarność musi być.

— Tam zaparkował — kiwnęłam głową w stronę, gdzie znajdował się samochód.

Odruchowo ścisnęłam mocniej kawałek szkła, który znajdował się w mojej dłoni. Na szczęście nic sobie nie zrobiłam. Kiedy stanęłyśmy obok samochodu, to wszystkie spojrzałyśmy się na siebie.

— Jak o tym rozmawiałyśmy, to wydawało mi się to takie łatwe. A teraz strasznie się tym stresuje, bo co jeśli ktoś nas złapie? — Powiedziała w końcu Taryn.

— Wtedy, będziemy spierdalać. Nie myślmy o tym, co może być, tylko weźmy się do roboty — przewróciła oczami i podeszła bliżej. — Im szybciej to zrobimy, tym szybciej wrócimy do picia wina i wyzywania mężczyzn.

Tori wypowiedziała te słowa i przyłożyła kawałek szkła do maski samochodu. Przejechała nim, robiąc kreskę na masce. Wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam dźwięk, który towarzyszył temu. To było porównywalne do słuchania, jak ktoś kroi styropian.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz