Rozdział 21. Zgaszony.

175 7 0
                                    






Minęły dwa tygodnie, a my wciąż nie dostaliśmy żadnej wiadomości.

Przez pierwsze dni, każdej nocy budziłam się z krzykiem, przez koszmary, które mi się śniły. Odpuściły, kiedy każdej nocy, obok mnie kładł się Aidan, zostawał przez całą noc i nie opuszczał mnie nawet na godzinę. Zakradał się do mojego pokoju, kiedy już każdy spał, a wychodził przed świtem.

Tym razem nie było inaczej. Wyszłam z łazienki opatulona w sam ręcznik i mój wzrok padł na leżącego na moim łóżku Aidana. Stanęłam w miejscu i zmarszczyłam brwi. Zawsze przychodził później, kiedy akurat zasypiałam.

Akurat wtedy musiałam zapomnieć piżamy.

— Czy ty czasem nie miałeś być później?

— Oszem miałem być, ale miałem strasznie chujowy dzień, także nie możemy zmarnować żadnej minuty tej nocy — odparł, wstając z łóżka.

— Czy ty musisz włazić w tych brudnych ubraniach na moje łóżko.

Podszedł bliżej mnie i przewrócił oczami.

— Muszę. Pomimo tego, że bardzo podobasz mi się w tym wydaniu, to ubierz się w ubrania i wychodzimy.

— Gdzie? Przypominam ci, że ja mam jutro szkołę, a ty studia.

Nie powiedział mi dokładnie, co studiuję, ale zdradził, że tuż zaraz będzie zakończenie semestru i będzie musiał napisać parę egzaminów. Miał sporo nauki, a dodatkowo pomagał swojemu ojcu w firmie.

— Człowiek nie samą nauką żyje — wzruszył ramionami. — Masz pięć minut na przebranie się, jeśli ten czas minie, a ty nie będziesz gotowa, to pomogę ci z tym — poruszył sugestywnie brwiami.

Odepchnęłam go od siebie jedną dłonią, po czym podtrzymując ręcznik, skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne dresy i granatową bluzę z logiem uniwersytetu, do którego uczęszczał. Zauważyłam, że zostawiał u mnie sporo rzeczy.

Ubrana rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, kiedy zauważyłam, że znów leży na moim łóżku.

— Dlaczego marszczysz czoło, jak wściekły kot? — rzucił i uniósł kąciku ust do góry.

— Nie mam takiej miny — odparłam szybko. — Cały dzień nawet nie śmiem wchodzić w ubraniach, w których cały dzień chodziłam do łóżka. Zmieniam pościel często, aby zachować higienę, a nagle pojawiasz się ty i wchodzisz w przepoconych i brudnych ubraniach pod moją pościel — powiedziałam z nutą wyczuwalnego sarkazmu.

— Na urodziny załatwię ci bon, aby wyleczyć twoją śliczną główkę z takich rzeczy. — Przewróciłam oczami i wystawiłam w jego stronę środkowy palec. — Myślisz, że Marlene i Holden już śpią?

Spojrzałam się na zegarek, który wskazywał dwudziestą trzecią zero jeden.

— Na pewno — mruknęłam. — Ile zamierzamy się tak włóczyć?

— Jeszcze nie wiem — odparł, pojawiając się przy mnie. — Załóż kurtkę, jest już grudzień, mimo że znajdujemy się w Kalifornii, to noce potrafią być cholernie zimne, a ja ci nie zamierzam dawać mojej kurtki, niczym rasowym gentlemen.

— A to niby czemu? — Uniosłam brew i zgarnęłam z oparcia fotela, luźną skórzaną kurtkę.

— Ponieważ nie zamierzam być chory i umierać w łóżku przez dwa tygodnie. — Otworzył drzwi od mojego pokoju. — Panie przodem — powiedział szeptem.

Zeszliśmy cicho, niezauważalnie na dół, po czym szybko wyszliśmy ze środka. Wzięłam jeszcze z przedpokoju klucze, które rzuciłam do kieszeni. Opatuliłam się mocniej kurtką i zarzuciłam na głowę kaptur. Miał rację, było cholernie zimno i gdybym się nie posłuchała Aidana, to pewnie bym zamarzła.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz