Rozdział 1. Początek, czegoś nowego.

518 10 3
                                    

— Muszę już iść mamo — powiedziałam do czarnowłosej kobiety, która przytuliła mnie, tak mocno, że nie mogłam oddychać.

To już dziś zostawiałam swoje nudne Hiszpańskie życie. Byłam z tego powodu szczęśliwa, ale również cholernie się bałam. W końcu nie codziennie wyprowadza się na rok ponad tysiąc kilometrów od domu.

—- Obiecaj mi, że będziesz dzwonić. — Kobieta odsunęła się trochę ode mnie i chwyciła moją twarz w swoje dłonie. Spojrzałam się w jej ciemne oczy i westchnęłam.

— Obiecuje.

— Rosie, daj jej już spokój. — Odezwał się mężczyzna obok mojej mamy.

Spojrzałam się w jego również ciemne i oczy i podziękowałam mu. Isaac był moim ojczymem i zastępował mi ojca, bo jego nawet nie poznałam. Mama zawsze mi mówiła, że gdy tylko dowiedział się o ciąży, to uciekł i już nigdy więcej go nie widziałam. Nie drążyłam tematu, bo nie wiedziałam po co. Miałam w swoim życiu Isaaca, więc wcale nie potrzebowałam go do życia.

— Martwię się — powiedziała do niego i znów odwróciła się do mnie. Z całej siły walczyłam ze sobą, aby nie przewrócić oczami. — Pamiętaj, aby jeść owoce i warzywa i nie jedz za dużo niezdrowego jedzenie.

— Dobrze.

— Chociaż nie wiem, czy ci to wyjdzie, bo w tej cholernej Ameryce jest pełno niezdrowego jedzenia!

No i się zaczęło jej dramatyzowanie.

— Mamo — chwyciłam ją za ramiona — wdech, wydech. Wszystko będzie dobrze, naprawdę.

— Tyle mówią o tych strzelaninach, czy napadach i ty tam jedziesz. Nie mogłaś wybrać Anglii? — Kontynuowała swój monolog.

— U nas też jest niebezpiecznie. Mam ci przypomnieć, że wczoraj ktoś wbił jakiemuś chłopakowi nóż w brzuch? Prawda jest taka, że wszędzie jest niebezpiecznie i trzeba uważać na siebie. Doskonale wiesz, że jestem ostrożna — spojrzałam się na telefon, aby sprawdzić godzinę. — Muszę się już zbierać, aby zdążyć — przeniosłam wzrok na mojego brata i podeszłam do niego. — Kocham cię, wrócę do was za rok — powiedziałam, przytulając go.

Moja relacja z moim młodszym baratem była wyjątkowa. Nigdy się nie kłóciliśmy, bo nie chcieliśmy tracić na to czasu. Woleliśmy się bawić i rozstrzygać nasze małe spory w grach, tak było lepiej. Mimo że miał dziesięć lat, to był bardzo inteligentny.

Wczoraj złamało mi się serce, gdy przyszedł do mnie ze łzami w oczach i powiedział, że nie chcę, abym wyjeżdżała. Przysięgam, że jak tylko zobaczyłam te zielone oczy we łzach, to byłam bliska odwołania wszystkiego. Powstrzymało mnie tylko to, że musiałam zapłacić niemałą kwotę na tę wymianę i agencja by mi tego nie zwróciła.

— Ja ciebie również kocham — pociągnął nosem i odsunął się lekko ode mnie i wyciągnął ze swojej kieszeni zgiętą kartkę. — Otwórz, to w samolocie, dobrze?

— Jasne — poczochrałam go po włosach i pocałowałam go w czoło.

Spojrzałam się na moją rodzinę i cicho westchnęłam. Z całej siły walczyłam ze łzami, które pchały mi się do oczu, ale nie chciałam się rozpłakać, bo mama by jeszcze stwierdziła, że mnie nie puści.

— Muszę już iść, bo nie zdążę.

Przytuliłam wszystkich po kolei, oczywiście najdłużej zajęło mi przytulanie się z mamą, i chwyciłam za moje dwie duże walizki. Musiałam do nich zmieścić moje całe życie, ale udało się. Może i był moment zwątpienia, że się zmieszczę, ale najważniejsze jest to, że się udało.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz