Rozdział 29. Kłamstwa zawsze wyjdą na jaw.

97 9 38
                                    


Miłego czytania <333
***

Odruchowo odsunęłam się do tyłu. Plecami dotknęłam ściany, przez co parę zdjęć poleciało na podłogę. Zakręciło mi się w głowie, czułam się strasznie.

Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, zamknął drzwi i oparł się o nie. Przechylił głowę w bok i obserwował mnie. Obserwował rosnącą w moim cielę panikę, rozkoszując się tym widokiem. Żywił się nim. Obserwował mnie tak jak w każdym momencie mojego życia.

Tylko że wtedy nie wiedziałam, a teraz już doskonale wiem.

— Odkąd byłaś małym dzieckiem, przypominałaś swoją matkę. A teraz patrząc na ciebie Idalio, widzę mieszankę twoich rodziców. I bardzo mi się to nie podoba. — Ostatnie zdanie wręcz wypluł ze swoich ust.

Idalio.

— Nazywam się Elena. Elena Elizalde, a nie żadna Idalia — powiedziałam zachrypniętym głosem.

To był sen, koszmar, który nigdy w życiu się nie wydarzył. Zaraz się obudzę i będzie po wszystkim. Będę w swoim pokoju, bezpieczna.

— To ja stworzyłem twoją nową tożsamość. Elena Elizade istnieje tylko, dlatego że nie potrafiłem cię, skrzywdzisz. Twoje prawdziwe imię to Idalia Madden.

Moje oczy się zeszkliły. Pomachałam głową, aby odrzucić od siebie jego słowa. Nie chciałam w nie wierzyć. Nie umiałam.

— Twoim ojcem jest Alec Madden, a matką Ella Madden — dodał. — To ja porwałem cię paręnaście lat temu, aby zemścić się na twoich rodzicach. To ty zapłaciłaś za ich błędy — wzruszył ramionami. — Rosa Elizalde miała u mnie dług do spłacenia. Była hazardzistką, zapożyczyła się na ponad dwa miliony dolarów. Nie miała, jak ich spłacić, więc zaproponowałem jej układ. Miała wziąć cię, wychować, ale nie w miłości, a w cierpieniu. Częściowo spełniła mój rozkaz.

Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, zjechałam po ścianie plecami, by wylądować na podłodze. Nie miałam sił, byłam wypruta z wszystkich emocji. Nie mogłam w to uwierzyć, ale to wszystko zdawało mieć sens.

Byłam zupełnie inna niż kobieta, którą dotychczas uważałam za matkę. Miała typowo latynoski wygląd, a ja? Jasne włosy, jasna karnacja i niebieskie oczy. Zupełne przeciwieństwo.

— Obserwowałem cię na każdym kroku, aby nikt nigdy cię nie odnalazł. Kiedy nadszedł czas wymiany, zgodziłem się na nią. Stwierdziłem, że to idealny czas, abyś dowiedziała się prawdy.

Podszedł bliżej, znajdował się przede mną. Spoglądał na mnie z kpiną wpisaną na twarzy.

Ramiona zadrżały mi pod wpływem strachu. Bałam się, że coś mi zrobi. Wiedziałam już, że był skłonny do wszystkiego. Bez mrugnięcia okiem mógł mnie zabić, a ja z pewnością nie miałabym sił na bronienie się.

Kucnął naprzeciwko mnie i chwycił moją szczękę w swoją dłoń, skłaniając mnie, abym się na niego patrzyła. Jego zielone tęczówki z pewnością będą mnie odwiedzać w najgorszych koszmarach.

— Nie lubię, jak ktoś podczas rozmowy nie patrzy się na mnie. — Zatoczył kciukiem kółko po moim policzku. — To ja stałem za wszystkimi wiadomościami. To ja przesyłem ci wszystkie podarunki. I to ja wymyśliłem grę, która się nie udała.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam się na niego zdezorientowana. Jaka do cholery nieudana gra?

— Z początku mieliście szukać pewnych przedmiotów. Tak jak było to z puzzlami, ale stwierdziłem, że to nie będzie zbyt bolesne. To miała być przykrywka, do tego, co tak naprawdę chciałem osiągnąć. — Uśmiech na jego twarzy poszerzył się. — Czym zostaje człowiek, który okazuje się, że jego miłość tak naprawdę przez cały czas udawała i oszukiwała.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz