Rozdział 22. Płomień.

140 7 0
                                    






Spędziłam całą noc w mieszkaniu Aidana. Krótko po sytuacji w bagażniku, położyłam się na jego ciele i rozkoszowałam się ciszą. Potem zebraliśmy się i pojechaliśmy do kamienicy Aidana, obaj byliśmy zbyt zmęczeni, aby jechać do mnie.

Tym razem nie spałam na niewygodniej kanapie, tylko w jego sypiali, a dokładniej na nieziemsko wygodnym łóżku. Pokój był zachowany w ciemnym stylu, przez co, kiedy nawet nie zapalając światła, weszłam tam, to od razu potknęłam się o stojący tuż obok drzwi mały kosz na śmieci. Prawie poleciałam na ziemię, gdyby nie komoda, to leżałabym na zimnych panelach.

Położyłam się jako pierwsza, zdjęłam tylko buty i poleciałam pod pościel. Aidan dołączył do mnie trochę później, po jego mokrych włosach i lekko wilgotnym ciele wywnioskowałam, że się kąpał. Położył się za mną i objął mnie, jedną ze swoich dłoni położył na moim brzuchu.

I tak spędziliśmy kolejną wspólną noc.

Obudziło mnie lizanie mojej twarzy przez psa. Odepchnęłam go dłonią od siebie, zapomniałam już, że Aidan posiadał psa. Miał idealne wyczucie czasu, bo spokojnie zdążę wrócić do domu, przed tym, jak Marlene i Holden wstaną. Spojrzałam się na śpiącego obok mnie chłopaka, miał lekko otwartą buzię, a jego ciemne włosy były całe roztrzepane. Wyglądał uroczo w tym wydaniu. Cicho westchnęłam i odgarnęłam splątane kosmyki moich włosów z twarzy.

Zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę do niego czułam. Nie było tu mowy o żadnej miłości, tego byłam pewna. Nie ufałam mu na tyle, aby poznał mnie całą, wydawało mi się, że on również nie ufał mi na tyle. Definicja słowa miłości była dla mnie cholernie trudna do zrozumienia i jak na razie nie byłam gotowa jej poznać. Jednakże nie potrafiłam się od niego odsunąć. Cały czas coś mnie do niego przyciągało.

Kiedy choć trochę próbowałam się od niego oddalić, to on wciąż wracał do mnie, niczym pieprzony bumerang. Ale wtedy zawsze znajdował się jeszcze bliżej.

Wzięłam telefon, który poprzedniego dnia zostawiłam na szafie obok łóżka i cichym krokiem poszłam do kuchni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, do którego powoli wdzierało się z powrotem na horyzont. Przetarłam twarz i wzięłam z blatu butelkę wody. Upiłam parę łyków i odłożyłam ją na swoje miejsce i wtedy mój wzrok trafił na porozrzucane kartki.

Chwilę zastanawiałam się, czy powinnam sprawdzać, co na nich jest. Nie powinnam była tego robić i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Liczyłam, że znajdę tam przyczynę złego samopoczucia Aidana, które było wyczuwalne z kilometra.

Drżącymi dłońmi chwyciłam jedną ze stosu kartek. Była cała pomazana i pokreślona, tak że nie mogłam nic odczytać. Druga z kolei była już bardziej przejrzysta, ale na całej stronie były zapisane tylko jedne słowa.

Muszę powiedzieć prawdę. Nie wytrzymam tego dalej. Czuję się fatalnie z tym wszystkim.

Zmarszczyłam brwi i jeszcze raz spojrzałam się na te trzy zdania. Nie miały one żadnego sensu. O co, z tym chodziło?

O jaką prawdę chodziło?

Przegryzłam wargę i spojrzałam się na resztę papieru, ale każda była zbyt pomazana. Chciał się ich pozbyć, ale widocznie nie zdążył. Poukładałam je podobnie, jak były wcześniej, aby Aidan się nie dowiedział, że grzebałam w jego rzeczach. Spojrzałam się na zegar i doszłam do wniosku, że muszę już iść. Byłam trochę zawiedziona, że nie zdołałam się dowiedzieć niczego, bo chciałam mu pomóc wyjść z tego dołka.

Na wieszaku, obok drzwi znalazłam drugi komplet kluczy. Raczej nie powinien się obrazić za to, że pożyczyłam je, przecież jakoś musiałam zamknąć drzwi. Niby ta cała kamienica, poza jego mieszkaniem była pusta, to i tak było ryzyko, że ktoś postanowi się włamać.

Zagubione wspomnienia [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz