•Prolog•

295 18 1
                                    

Alexis, szesnastoletni chłopak o niskim wzroście, bardzo bladej skórze, błyszczących, brązowych oczach i czarnych włosach do ramion. Nie jest nikim szczególnie ważnym. Nie ma interesującego życia. Jest po prostu normalny, jak każda inna osoba w jego wieku.

Żył sobie spokojnie w Meksyku ze swoją rodziną, nie mając raczej żadnych problemów. Może i nie uczył się najlepiej, lecz miał wiele znajomych, co liczyło się dla niego najbardziej.

Jego życie po mimo wszystko było dość nudne. Nie posiadał za dużo zainteresowań, ani nie był w niczym dobry. Lubił je jednak i absolutnie na nie nie narzekał.

Jednak wszystko się odmieniło, gdy jego rodzice otrzymali ofertę lepszej pracy. Nie było by w tym nic złego gdyby nie miejsce ich pracy. Wielka Brytania, prawie dziewięć tysięcy kilometrów od Meksyku, za oceanem.

Nie chciał wyjeżdżać. Miał tutaj dużo przyjaciół, całą rodzinę, pełno wspomnień. Jego rodzice musieli wyjechać. Nie mieli tu dobrej roboty. Słabo im płacili, przez co rodzina Alexa była w dość słabej sytuacji finansowej. Dlatego nie było innego wyjścia, niż przeprowadzka.

W Anglii nie znał nikogo. Miał mieszkać w wielkim mieście, a nie był do tego ani trochę przyzwyczajony. Mówił też po innym języku, więc bał się, że nie pozna tam za dużo osób, choć bardzo dobrze posługiwał się językiem angielskim. Był również zestresowany, ponieważ bał się, że osoby z nowej szkoły go wyśmieją. Chodziło najbardziej mu o jego wygląd. Ma dość długie włosy jak na chłopaka i nie ubiera się jakoś najlepiej. Nie dba zbytnio o siebie jeśli chodzi o to, jak wygląda, bo nie uważa to za potrzebne. Jego rodzice, gdy był mały, uczyli go, aby zawsze na pierwszym miejscu stawiać innych. Nie była to najlepsza rada, bo przez to właśnie czasami zaniedbywał samego siebie, gdyż wolał pomagać swoim przyjaciołom.

Nigdy nie stresował się tak samo, jak gdy dowiedział się o tym wszystkim. Ogólnie nie jest osobą, która przejmowałaby się czymkolwiek. Ciężko jest go doprowadzić do płaczu, a nawet do tego, aby było mu smutno. Zawsze był raczej wsparciem dla wszystkich. Umiał udzielać dobrych rad i wysłuchiwał każdego za każdym razem, gdy go o to poproszono. Sam jednak nie lubił, gdy mu się pomaga. Przez co też nikt tego nie robił. Chłopaka to nie interesowało, choć miał świadomość, że mogło to źle wpływać na jego zdrowie psychiczne.

Po paru tygodniach czekania, w końcu nadszedł dzień wyjazdu..

————————————————————————
386 słów

Heyy!!
Witam was w mojej pierwszej książce! Przepraszam za wszystkie błędy i nieścisłości, lecz mam nadzieję, że wyszło całkiem dobrze.

Miłego dnia/wieczoru<33

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz