•XVI•

104 8 4
                                    

Pov: Quackity

Przez ostatnie dni nie wydarzyło się zbytnio nic ciekawego. No może oprócz tego, że prawie codziennie siedziałem u Willa, bądź on u mnie. Ewentualnie gdzieś wychodziliśmy, lecz ze względu na to, że był listopad, pogoda nie była za ładna.

Aktualnie był wtorek. Siedziałem z George'm na stołówce, jedząc obiad. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Wilbur najprawdopodobniej siedział teraz w bibliotece. W sumie chłopak spędzał tam praktycznie każdą dłuższą przerwę. Nie chciałem mu przeszkadzać, bo wiedziałem, że nie lubi gdy przerywa mu się w czytaniu.

- Szczerze? Ty i Wilbur bardzo do siebie pasujecie. Bylibyście idealną parą - zaśmiał się brunet, nabierając sobie trochę ziemniaków na widelec.

- Weź sobie ze mnie nie żartuj.. - poczułem, jak na moich policzkach pojawia się delikatny róż. Miałem jednak wrażenie, że chłopak wcale nie żartuje.

- Ale ja mówię prawdę! Nie zauważyłeś nigdy, jak on się na ciebie patrzy? - teraz wyglądał bardziej, jakby mówił na serio, choć gdy zobaczył moje rumieńce, znów zaczął się śmiać. Przewróciłem oczami na jego słowa oraz reakcję. - Pamiętam jak kiedyś, przed wakacjami, był kompletnie inny. Teraz jest strasznie zamknięty w sobie. Musiał tobie naprawdę zaufać - wzruszył ramionami.

Popatrzyłem na niego z lekkim niezrozumieniem. Nie wyobrażałem sobie Willa inaczej, niż jako takiego cichego, zamkniętego w sobie chłopaka, więc odrobinę zdziwiły mnie słowa bruneta.

- W jakim sensie inny? - zapytałem z czystej ciekawości.

- To ty nie wiesz? W sumie, to nic dziwnego, nie gada o tym za dużo albo nawet wcale - zaczął trochę ciszej tak, jakby nie chciał, aby ktoś go usłyszał. Przestał na chwilę jeść i przybliżył się bardziej do mnie  - Parę miesięcy temu, był całkowitym przeciwieństwem, niż jest teraz. Był bardzo otwarty i był jedną z najpopularniejszych osób w szkole. Do tego palił i pił, więc pewnie dlatego się nie polubiliśmy - trochę ciężko było mi uwierzyć w jego słowa. Wiedziałem jednak, że on wcale nie próbuje mnie wkręcić. - Potem chyba pokłócił się ze swoją dziewczyną, czy coś takiego. Zaczęła na niego gadać różne nieprawdziwe rzeczy, a prawie każdy jej w to uwierzył. Z tego co pamiętam, był jej bardzo oddany, dlatego pewnie tak bardzo go to dotknęło. Po tym wszystkim zmienił się nie do poznania. Gdy przyszedłem do szkoły we wrześniu, to w pierwszym momencie musiałem się upewnić, czy to napewno on. Możesz w to wierzyć lub nie, ale mówię prawdę.

Przez chwilę nie miałem pojęcia, co mu na to wszystko odpowiedzieć. Całkowicie mnie zamurowało. Czy Will naprawdę mógł taki być? Może.

- Oczywiście, że ci wierzę tylko że sam rozumiesz. Trochę mi się to nie klei, to w ogóle do niego niepodobne - chłopak kiwnął głową, kończąc swój posiłek.

- Wiem, zmienił się, ale jeśli mam być szczery, to może i to dobrze. Mam świadomość, że ta strata napewno bardzo go bolała, ale chociaż nie jest już taki patologiczny jak kiedyś - George miał rację. O wiele wolałbym go takiego, jak jest teraz, niż tak jak opowiadał brunet. Postanowiłem, że pogadam o tym później z Wilburem, o ile cokolwiek będzie chciał mi powiedzieć.

Odeszliśmy od tego tematu i rozmawialiśmy już o czymś całkowicie innym. Po parunastu minutach, po bruneta przyszedł jego chłopak, Clay. Całkiem wysoki i wysportowany blondyn, z zielonymi oczami. Z tego co zrozumiałem wcześniej od Georga, chłopak zabierał go dzisiaj na randkę, z czego ten bardzo się cieszył.

Blondyn przywitał się z niższym, całując go w policzek. Wyglądali bardzo uroczo, a ich związek był po prostu idealny. Chciałbym mieć z kimś takie relacje, ale było to praktycznie niemożliwe. Nie martwiłem się tym nigdy i nie inaczej było tym razem. Miałem ważniejsze rzeczy na głowie, niż szukanie miłości, której i tak nie znajdę.

Gdy Clay wraz z George'm już poszli, ja miałem jeszcze trochę czasu na poszukiwanie Willa.

————

Udałem się w stronę biblioteki, a tam zastałem wysokiego szatyna, który aktualnie czytał jakąś książkę. Mogłem się domyślić, że było to jakieś kolejne, nudne romansidło, napisane ze sto lat temu. Chłopak zauważył mnie i odrazu się uśmiechnął.

- Przepraszam, że ci przerywam, ale czy moglibyśmy później pogadać? Gdzieś po lekcjach, w jakimś cichym miejscu - spytałem łagodnie.

Wilbur popatrzył się na mnie z niezrozumieniem, co mnie wcale nie zdziwiło. Nie byłoby dla mnie zaskoczeniem, gdyby chłopak zastanawiał się teraz, co chciałbym mu przekazać. Przytaknął jednak po chwili, a ja delikatnie się do niego uśmiechnąłem, wychodząc wolnym krokiem z pomieszczenia.

————————————————————————
699 słów

Jak się czujecie z tym że Ranboo podobno będzie robił face reveal? Ja szczerze się całkiem cieszę, ale chyba wolałabym żeby nadal nosił maskę bo to mi się z nim kojarzy

Vote?????

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz