•XIII•

144 12 24
                                    

Pov: Wilbur

Nasza pizza przyszła po jakiejś godzinie. Średnio miałem ochotę na cokolwiek do jedzenia, lecz nie chciałem psuć atmosfery, ani nic z tych rzeczy. W międzyczasie zrobiłem sobie swoją ulubioną herbatę.

—Dalej cię nie rozumiem.. Jak można nie lubić herbaty? To najlepsze co mogło istnieć.. — powiedziałem załamany. Herbata to mój ulubiony napój. W sumie to ja nie piję nic innego oprócz niej.

—Normalnie — chłopak wzruszył ramionami, po czym zaśmiał się pod nosem.

—Psychopata..— westchnąłem i również się zaśmiałem. Czarnowłosy tylko przewrócił oczami, śmiejąc się.

Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Oboje usiedliśmy na łóżku, a niższy otworzył karton z pizzą. Odrazu chwycił za jeden kawałek, zaczynając jeść.

Ja przez dłuższą chwilę po prostu patrzyłem się na jedzenie. Czułem do tego lekkie obrzydzenie, czego miałem nadzieję, nie było po mnie widać. Alex chyba to zauważył, bo spojrzał na mnie z lekkim niezrozumieniem. Spostrzegłem natychmiast jego minę. Nie chciałem, aby widział mnie jako osobę z problemami, chociaż w sumie to pewnie już tak było.

Po ponad minucie w końcu wziąłem kawałek pizzy i powoli zacząłem jeść. Chłopak przyglądał mi się bez przerwy, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Nie wiem dlaczego, nie lubię jak ktoś patrzy się na mnie, gdy jem.

—Wszystko w porządku?..— spytał, na co ja automatycznie się ocknąłem, przestając na chwilę jeść.

—Tak...? — zabrzmiałem, jakbym go całkowicie nie zrozumiał. Dobrze jednak wiedziałem, o co mu chodziło.

Pov: Quackity

Miałem wrażenie, że coś jest na rzeczy, lecz wolałem spytać o to później lub nawet innego dnia. Nie zależało mi na stresowaniu, bądź denerwowaniu wyższego. Wiem jaki on jest i choć może nie wygląda, to zrozumiałem, że nie jest stabilny psychicznie ani emocjonalnie. Można odrazu to zauważyć po jego podrapanych rękach i po tym, że ma problemy z rozmawianiem z innymi ludźmi. Jeśli do tego miałyby dojść zaburzenia odżywiania, to jeszcze bardziej pokazywałoby mi to, jak chłopak musi mieć ciężko.

Kiwnąłem głową na jego słowa, pokazując mu, że go zrozumiałem. Nie chciałem, aby szatyn to dostrzegł, więc starałem się zachować neutralny wyraz twarzy. Znów zaczął powoli jeść. Uśmiechnąłem się do niego, ciesząc się z tego powodu.

—Dobra, Will, gramy w pytania — powiedziałem nagle, przez co wyższy spojrzał na mnie odrobinę zdezorientowany. Zaśmiałem się widząc jego minę.

—No to zaczynaj — odpowiedział mi i sam lekko się zaśmiał. Oczywiście jak zawsze uśmiech nie schodził mi z twarzy.

—Hm.. Ulubiony kolor? — zadałem po chwili pierwsze pytanie.

—Żółty albo zielony — wzruszył ramionami. — Masz jakieś zwierzę?

—Aktualnie nie, ale prawdopodobnie będę miał kota — uśmiechnąłem się ponownie, co chłopak odwzajemnił. — Ulubiona piosenka?

—Jezu zazdroszczę.. chciałbym— oboje zaśmialiśmy się z jego odpowiedzi. — Chyba „R U Mine?" od Arctic Monkeys — kiwnąłem głową uśmiechnięty, ponieważ sam lubiłem tą piosenkę. — Masz kogoś?

Nie spodziewałem się takiego pytania. Nie wiem, dlaczego mi je zadał, ale próbowałem o tym nie myśleć.

—Nie i szczerze to chyba nigdy nie miałem — odpowiedziałem szczerze. Nigdy żadna dziewczyna mnie nie chciała. W sumie co się dziwić. Jestem bardzo niski, nie jakiś bardzo wysportowany, bądź chudy. Do tego mam całkiem długie włosy i niezbyt męskie rysy twarzy. Ogólnie daleko mi do ideału. Prawdopodobnie dlatego jestem gejem. Oczywiście mi to nie przeszkadza. Rodzice zawsze mnie uczyli, że powinienem podobać się sobie taki, jaki jestem. Chciałbym, żeby Wilbur uważał to samo o sobie. Mam pełną świadomość, że długo mi to zajmie, aby go do tego przekonać. Lecz ja się nie poddam, ponieważ chcę dla szatyna jak najlepiej.

Wyższy przytaknął. Uśmiechnął się do mnie w taki sposób, jakby moja odpowiedź mu się spodobała. Nie zrozumiałem go, ale już nie chciałem zmieniać tematu.

Chłopak zadawał kolejne pytania, na zmianę ze mną i tak minęło nam parę godzin na wspólnym rozmawianiu. Dowiedziałem się jeszcze o nim parę ciekawych rzeczy. Niektóre były bardzo śmieszne, czego się po nim nie spodziewałem. Owszem, było też parę przykrych faktów, lecz wolałem nie zahaczać o te tematy.

————————————————————————
630 słów

W końcu rozdział!!

Vote??

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz