•XV•

113 7 11
                                    

Pov: Quackity

Obudziłem się w objęciach Willa. Było jeszcze dość wcześnie. Strzelam, że około ósmej, ponieważ słońce dopiero co wzeszło. Nie chciałem go budzić, a tym bardziej, że wyglądał przeuroczo, kiedy spał. Odgarnąłem włosy z jego oczu. Przyglądałem się spokojnemu wyrazowi twarzy szatyna. Położyłem dłoń na jego policzku i dotykałem powoli jego delikatnej twarzy. Patrzyłem przy tym cały czas dokładnie na niego, nie pomijając żadnego, najmniejszego szczegółu.

Zdjąłem rękę dopiero, gdy wyższy zaczął się przebudzać. Uśmiechnąłem się do niego, gdy ten przetarł oczy ręką. Ledwie co się obudził, a już po chwili na jego twarzy zawitały rumieńce. Nie dziwię się mu, skoro znajdowaliśmy się bardzo blisko siebie. Zaśmiałem się tylko pod nosem. Absolutnie taka odległość od chłopaka mi nie przeszkadzała. Mu chyba również, skoro ani na chwilę nie przestał mnie przytulać.

- No dzień dobry.. - powiedziałem po chwili, nadal z uśmiechem na twarzy. Miałem ochotę pocałować go w czółko, lecz nie byłem pewny, jak on na to zareaguje, więc wolałem już nic nie robić. — Jak się spało?

- Witam - w końcu po chwili odpowiedział i również odrobinę, lecz szczerze, się uśmiechnął. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Dokładnie oglądałem całą jego twarz, lecz szczególnie oczy. Tak szczerze, to są bardzo ładne. Takie błyszczące i ciemne. Mógłbym bardzo długo się w nie wpatrywać i raczej by mi się to nie znudziło. - Nienajgorzej, mogę stwierdzić, że w sumie to się wyspałem. A tobie?

- Cieszy mnie to bardzo - zaśmiałem się. Czułem, że nasze twarze znajdują się bardzo blisko siebie, a od chłopaka dzieliło mnie tylko parę centymetrów. - Również nie narzekam - pewnie to dlatego, że bycie wtulonym w szatyna było bardzo przyjemne i o wiele lepiej spało się tak z nim, niż gdybym miał spać samemu. Miałem nadzieję, że mu też to wszystko się podobało. Był taki ciepły, a to jak mnie obejmował takie wygodne.. Według mnie to wszystko było takie idealne. A z tego wszystkiego, najbardziej idealny był Wilbur.

Leżeliśmy tak wpatrzeni i wtuleni w siebie jeszcze przez chwilę, aż po paru minutach wyższy się odezwał.

- Zamierzamy tak leżeć przez resztę dnia, czy chciałbyś porobić coś innego? - zapytał i zaśmiał się cicho. - Znaczy, oczywiście ta pierwsza opcja też bardzo mi się podoba..

- Obie propozycje są świetne, ale wypadałoby się jednak trochę ruszyć.. - roześmiałem się razem z nim. Nie spuszczałem wzroku z jego oczu. On chyba z moich również nie zamierzał.

Chłopak wydał z siebie odgłos niezadowolenia. Jeszcze raz przetarł twarz dłońmi, po czym podniósł się niechętnie z łóżka. Odrazu pokierował się w stronę swojej szafy, aby najprawdopodobniej poszukać w niej ubrań. Nie mając innego wyboru sam zrobiłem to samo. Z mojej torby wyjąłem potrzebne mi rzeczy, a następnie udałem się w stronę łazienki.

Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo jego pokój różnił się od całego domu. Ogólnie cały budynek od środka prezentował się bardzo elegancko oraz bogato. Pokój Willa wyglądał bardziej jak taka mała norka, co oczywiście nie zmieniało faktu, że bardzo mi się podobał.

Sprawnie się przebrałem w dresy i szarą koszulkę, a na to założyłem jeszcze czarną, rozpinaną bluzę. Ogarnąłem trochę włosy oraz założyłem z powrotem moją czapkę.

Uchyliłem lekko drzwi i już miałem wchodzić, lecz ujrzałem, że chłopak się przebierał. Aktualnie stał bez koszulki, na środku pokoju. Dopiero po paru sekundach zareagowałem.

—Jezu, przepraszam! — powiedziałem głośniej, zamykając z powrotem drzwi. Zdążyłem jednak zauważyć dokładnie jego ciało. Był bardzo chudy, lecz też całkiem umięśniony. Mogłem stwierdzić, że ma całkiem atrakcyjną sylwetkę. Znaczy, oczywiście nie mówię o tym, że dla mnie jest jakiś piękny. Po prostu.. wyglądał porządnie.

Nie no, kogo ja oszukuję, Wilbur jest w cholerę przystojny. Ten jego błysk w oczach, te puszyste, kręcone włosy, jego styl ubierania się i do tego jeszcze to ciało.. kurwa, on jest po prostu chodzącym ideałem. W miesiąc nie dałbym rady wymienić jego wszystkich zalet i nie jestem pewien, czy wystarczyłby mi rok. Tego jest po prostu za dużo.

Nie miałbym raczej jednak odwagi mu tego powiedzieć. Wątpię, aby miał coś do mojej orientacji. Nie wyglądał na takiego. Mógłbym nawet powiedzieć, że sam pewnie nie jest do końca hetero, gdyby nie to, że kiedyś wspominał, że miał dziewczynę. Choć jedno nie wyklucza drugiego. To chyba nie jest do końca normalne, że tak o nim myślę. Nie sądzę, żebym mógł z nim być. Jest totalnie w moim typie, lecz nie wydaje mi się, abym ja był w jego.

Pov: Wilbur

Gdy zobaczyłem czarnowłosego wchodzącego do pokoju, lekko się spiąłem. Nie miałem nic do tego, że widział mnie bez koszulki, choć szczerze to niezbyt lubiłem, gdy ktoś mnie takiego widział. Nic nie odpowiedziałem na słowa chłopaka. Ubrałem się do końca, zakładając na siebie koszulę, sweter w ciemno i jasno-brązowe paski oraz brązowe, szersze spodnie. Na palce założyłem parę srebrnych pierścionków, a na dłonie moje czarne rękawiczki bez palców.

- Możesz już wejść! - krzyknąłem, aby dać znak niższemu, że już się przebrałem. Alex po chwili wszedł z powrotem do pokoju.

Nie skomentowałem wcześniejszego zajścia w żaden sposób. Nie miałem po prostu po co i traktowałem to, jakby nic się nie stało. W sumie to naprawdę tak uważałem, ale czarnowłosy miał chyba inne zdanie na ten temat. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, co było do niego odrobinę nie podobne, bo zazwyczaj był wulkanem energii i dużo gadał. Może na serio jakoś się tym zestresował, choć według mnie nie było dla tego większego powodu.

————————————————————————
869 słów

Jak tam u was?:D

Vote????

My rescue || QuackburOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz